Rozdział 155

ISABELLA

Na chwilę świat wokół nas zgasł—żyrandole, malowane sufity, szepczący tłum—wszystko rozpłynęło się w szumie krwi w moich uszach i smaku jego ust. Błogość. Grzech. Wino. Tak słodkie, że zabrało mi grunt spod nóg, osłabiło kolana, zachwiało równowagę.

Jego dłonie paliły na mojej talii, stabi...

Log ind og fortsæt med at læse