Rozdział 95

Levi

Słońce wdzierało się przez zasłony, kiedy otworzyłem oczy. Luty w Nowym Jorku rzadko bywał tak jasny i pogodny. Miękkie, złote światło zalewało pokój, niemal zbyt ciepłe w kontraście do chłodnych ścian. Chłód wciąż czaił się w kątach domu, znajomy i ostry.

Westchnąłem i zerknąłem na zegar. Dzi...

Log ind og fortsæt med at læse