Rozdział 133 Tomasz

„No proszę, proszę, kogo my tu mamy, jeśli nie Alfę,” szydzę z mężczyzny, gdy wchodzę za kobietą do czegoś, co wygląda na salę tronową. On już nie jest wilkiem, nie teraz.

„Cicho!” krzyczy Mathew, wstając, by stanąć naprzeciw mnie.

Czuję to. Śmierdzi alkoholem. Chce mi się śmiać z ironii. O, jak u...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie