Rozdział 4 Markus
„Nie!” warczę z frustracji na starszyznę stada.
„Bądź rozsądny,” Jonas, jeden ze starszych członków starszyzny, szczeka w odpowiedzi. Od dnia, kiedy skończyliśmy osiemnaście lat, nie przestaje nas naciskać, żebyśmy wybrali wyznaczoną partnerkę.
„Bądź rozsądny! Chcecie, żebyśmy wybrali wyznaczoną partnerkę! Jak to ma być rozsądne?” domagam się, moja frustracja narasta z każdym komentarzem.
„Markus,” Calyx rozkazuje, jego głos ledwo szeptem, ale wciąż panuje nad pokojem. „Rozumiem, skąd wszyscy pochodzicie, ale zgadzam się z moim bratem. Nie weźmiemy wyznaczonej partnerki. Wiemy, że ona tu jest, i ją znajdziemy.”
„Opowiadacie tę bajkę odkąd skończyliście osiemnaście lat,” wzdycha Allison. Jest jedną z dwóch starszych kobiet w naszej starszyźnie. Znalazła swojego przeznaczonego partnera lata temu. Spodziewałbym się, że będzie bardziej wspierać nas w poszukiwaniu naszej partnerki. „Rozumiem, że chcecie znaleźć swoją przeznaczoną partnerkę, ale rozmawialiście już z każdą kobietą, którą mamy.”
„Kończy nam się czas,” stwierdza mój ojciec, przygważdżając nas wzrokiem. „Otrzymujemy coraz więcej ataków ze strony włóczęgów każdego dnia. Stado zacznie słabnąć, jeśli wkrótce nie przejmiecie dowodzenia.”
„Ojcze, wciąż jesteś wystarczająco silny, żeby prowadzić stado, podczas gdy my szukamy,” mówi Cal.
Obaj nie lubimy tego przywoływać, ale obserwowaliśmy, jak siła naszego ojca maleje przez lata. Nasza matka została zabita dwa lata temu w ataku włóczęgów. To cud, że nasz ojciec nie stracił rozumu, gdy więź się zerwała. Alfy w naszej linii czują głębiej niż normalne wilki. Mamy silniejsze połączenie z naszym partnerem, ale to również przekłada się na możliwość odczuwania naszych członków stada i silniejsze połączenie z nimi.
„Ojcze, proszę,” zaczynam błagać, „tylko trochę więcej czasu?”
„Za tydzień kończycie dwadzieścia trzy lata, ogłosicie swoją partnerkę albo zrezygnujecie z roszczenia do tytułu Alfy,” nasz ojciec warczy na nas.
„Alfa Mathew!” kilku starszych krzyczy, szok wyraźnie słyszany w ich głosach.
„Chłopcy potrzebują ultimatum,” nasz ojciec warczy, zanim wybiega z pokoju.
Reszta starszyzny poszła za nim. Jonas i inny starszy nie zwracają na nas uwagi, gdy wychodzą. Pozostała czwórka robi to, gdy wychodzą.
„No, to poszło dobrze,” śmieje się James, wchodząc do sali spotkań. James jest naszym beta. Jest świetnym przyjacielem i jeszcze lepszym beta.
„Mogło pójść lepiej,” syczy Sam. Jest naszym gamma. Sam jest bardzo poważny, bardzo ponury, jak Calyx.
„Co przegapiłem?” pyta Nick, wbiegając do pokoju. Nick jest najmłodszy z grupy. Ma osiemnaście lat w porównaniu do naszych dwudziestu dwóch, dwudziestu trzech Jamesa i dwudziestu jeden Sama.
„Nic byś nie przegapił, gdybyś czekał przed salą spotkań,” mówi Sam tonem karcącym.
„Przepraszam, musiałem dokończyć test. To nie moja wina, że wciąż jestem w liceum,” Nick burczy w obronie.
„W porządku, Nicky,” wzdycham, siadając przy stole.
„Więc, jaki jest plan?” pyta James, siadając obok mnie.
„Nie jestem pewien," wzdycham z rezygnacją.
„Ona nadal tu jest," mówi Cal, wpatrując się w okno.
„Stary, wiem! Ale przeszukaliśmy wszystko! Sprawdziliśmy nawet domy podczas spotkań watahy. Jeśli Amalie nadal jest na naszym terenie, dobrze ją ukrywają,” mówię, zmartwiony o nią. Oboje wiedzieliśmy, że jest naszą partnerką, odkąd zaczęliśmy liceum. Czekaliśmy, aż dostanie swojego wilka, żeby to ogłosić. Czuję, że nadal jest w naszych granicach, ale nie wiem dokładnie gdzie. Bogini, to takie frustrujące. Chciałbym mieć pełną swobodę użycia naszego rozkazu Alfa na watahę, żeby ją znaleźć.
„Powinniśmy byli ją oznaczyć, gdy tylko się pojawiła,” warczy Aziz w mojej głowie. Aziz to mój czarny wilk, który góruje nad większością watahy. Wyjątkiem jest Zviad, wilk Calyxa, oraz wilk naszego ojca, Samson.
„Wiesz, że nie mogliśmy tego zrobić. Mama i tata mieli rację. Ujawnienie światu, że nasza linia dostaje wilka w młodszym wieku, jest niebezpieczne,” wzdycham. Choć nie chciałem tego przyznać, próbowaliśmy chronić Amalie.
„Nie obchodzi mnie to, nasza partnerka jest uwięziona, a my mogliśmy ją chronić,” warczy z powrotem.
Krzywię się, jak głośno się robi.
„Aziz?” Cal pyta, pocierając swoje skronie, jakby miał migrenę.
Kiwnąłem głową. „Zgaduję, że Zviad też powoduje ból głowy?” pytam.
„Mówi, że ona tu jest,” warczy, ściskając parapet.
„Myślałeś o przyjrzeniu się jej rodzinie?” pyta Nick.
„Och, dlaczego nie pomyśleliśmy o tym lata temu?” James drwi.
„Nie, ty idioto!” Nick krzyczy, zbliżając się do twarzy Jamesa. Jako najmłodszy, stara się udowodnić swoją wartość. „Mam na myśli, zapach jej rodziców albo siostry. Jeśli są blisko niej, powinni mieć ślady jej zapachu."
Czwórka z nas zamarła. Czy to naprawdę takie proste, jak pójście do nich i sprawdzenie, czy mają jej zapach na sobie? Byliśmy tam kilka razy przez te lata. Ale zawsze dawaliśmy im ostrzeżenie, kiedy mieliśmy przyjść, tak jak nasi rodzice kazali nam okazać im uprzejmość. Pierwszy raz był zaraz po jej odejściu. Dom nadal pachniał nią, więc nie mogliśmy nic zrobić. Drugi raz, to była rocznica jej zniknięcia. Melissa nosiła tyle perfum, że przylgnęły do nas na dwa dni. Trzeci i czwarty raz, tylko jej ojciec tam był. Był pijany, a cały dom pachniał alkoholem. Potem Sam, Nick i James wrócili i szukali podczas spotkań watahy i innych funkcji.
„To, jest właściwie dobry pomysł,” mówi Sam, rozglądając się po nas.
„Nie zaszkodzi,” stwierdzam. Jej matka, Marie, nie nosiła perfum. Jeśli moglibyśmy się do niej zbliżyć, moglibyśmy sprawdzić, czy zapach Amalie jest na niej.
„Jutro, po szkole Nicka, pójdziemy do nich porozmawiać. Z naszą piątką powinniśmy być w stanie to sprawdzić,” mówi Cal tonem ostatecznym.
„Jutro ją znajdziemy,” zgadzam się.






















































































































































