Zestaw pomocnych rąk.

Przychodzi znowu, wolniej, bardziej wściekły, a tym razem poruszam się jak coś, co mnie używało przez te wszystkie lata. Bestia we mnie zostaje uwolniona. Przyszpilam jego nadgarstek pod kolanem, a potem uderzam piętą w jego kolano. Upada na jedno kolano, krzycząc z bólu, gdy jego kość pęka. Skręcam...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie