Pani nie mówi.

Przemoc

Powiedzieć, że ten człowiek budzi grozę, to za mało. Stacy poprosiła go, żeby się mną zaopiekował, a posiadanie takiego faceta po swojej stronie mogło być prawdziwym atutem. Kevin pomógł mi wejść na scenę, a ja byłam gotowa do tańca.

Szybko odkryłam w Thrive, że mam w sobie naturalny talent do występów na scenie. Mogłam wyłączyć świat, założyć klapki na oczy i poczuć muzykę, jakbym była jedyną osobą w pomieszczeniu. Przenosiłam się z tego świata, gdzie byłam żałosną uciekinierką bez grosza przy duszy, do innego, gdzie byłam potężną siłą uwodzicielskiej, seksualnej energii. Boginią nocy. Mężczyźni klękali przede mną tylko po to, by być świadkami moich czarów.

Wzięłam głęboki oddech, gdy piosenka się skończyła, i przesunęłam ręką po zimnym metalu rury. Zamknęłam oczy, słysząc początek kolejnego utworu, i wyobraziłam sobie, że przemieniam się w płomień, tańcząc z ogniem, który płonął w mojej duszy.

Po około trzech godzinach Kevin wrócił, żeby powiedzieć mi, że czas na przerwę. Powiedział, że mogę zejść do garderoby, żeby coś zjeść, jeśli chcę, ale oczywiście niczego nie przyniosłam, a on chyba już to wiedział.

„Cóż, masz limit dwóch drinków, kiedy pracujesz, ale są na koszt firmy,” powiedział. „Możesz zostać tutaj przy barze. W mini lodówce mamy trochę owoców, które zwykle używamy do drinków. Rzadko ich dotykamy, więc częstuj się.”

„Dzięki,” mruknęłam, pół zawstydzona, połykając swoją dumę.

Nalałam sobie rumu z colą i pokroiłam pomarańczę, na widok której ślina napłynęła mi do ust. Rum był chłodny i orzeźwiający, gdy spływał mi przez gardło. Usiadłam na jednym z taboretów, próbując odciąć się od otoczenia.

„Hej, Przemoc, prawda?”

Usłyszałam mężczyznę mówiącego z mojej prawej strony, gdy zbliżał się i wskazał na miejsce obok mnie. Wyglądał na około pięćdziesiąt lat. Dobrze zbudowany – jak reszta mężczyzn tutaj. Musiało być coś w wodzie. Z daleka można by pomyśleć, że ma pełną głowę włosów, ale z bliska widziałam, że jest całkowicie łysy. Zamiast tego, tatuaże pokrywały jego czaszkę i schodziły na twarz. Jego szyja i ręce były również wytatuowane. Wyglądał, jakby mógł złamać mi kark w mgnieniu oka. Ale jego uśmiech był ciepły, coś, do czego nie byłam przyzwyczajona. I jak wszyscy inni mężczyźni tutaj, jego garnitur krzyczał: Mam pieniądze. Dużo cholernych pieniędzy.

„Czy mogę?” zapytał, wskazując na taboret obok mojego.

„Tak, oczywiście. Proszę,” powiedziałam, starając się zachować uprzejmy ton.

Co zdecydowanie nie było prawdą. Nienawidziłam małych pogawędek, albo rozmów w ogóle. Dlaczego musiał być w mojej przestrzeni? Ale nie zamierzałam tego powiedzieć. Potrzebowałam tej pracy. I najwyraźniej tej pomarańczy też. Nie mogłam przestać jej pożerać. Zbyt przyzwyczaiłam się do półprzyzwoitych nawyków żywieniowych, a teraz cierpiałam na dwóch paczkach cukru i nerwach.

„Jesteś absolutnym marzeniem na scenie, kochana,” powiedział. „A twoje zachowanie poza sceną też. Większość dziewczyn nie może się powstrzymać od wiszenia na facetach tutaj. Drą się nam do uszu i próbują dostać się do naszych łóżek. Jesteś miłą odmianą. Czymś, jak kobieta powinna się zachowywać.”

„Bez urazy, proszę pana, ale nie obchodzi mnie twoje łóżko ani pieniądze, które z ciebie spływają. Jestem tu tylko po to, żeby zarobić swoje i zjeść darmową pomarańczę.” Zatrzymałam się. „I mylisz się, jeśli myślisz, że zachowuję się jak cholernie powinna zachowywać się dama.”

Cholera. Po prostu to wyszło. Słowotok, kiedy powinnam się uśmiechnąć i wrzucić to do skarbca. Odchylił głowę do tyłu i zaśmiał się.

„Haha! I ostry język też. Chyba dlatego nazywają cię Przemoc, prawda?”

„Hmm. Coś w tym stylu.”

„Czy może być inny powód dla tego imienia?”

Uniosłam brew i zrzuciłam ostatnią skórkę pomarańczy na talerz.

„Może jest. Może nie. Dama nie zdradza swoich sekretów.”

„Cóż,” powiedział z uśmiechem, „to może być dokładnie to, czego szuka mój klub.”

Przesunął biały kartonik przez bar w moją stronę. Był pusty, poza adresem. Widziałam takie wcześniej. Podziemne kluby walki. Minęło sporo czasu, ale znałam te znaki. Mój ojciec posiadał jeden i trenował mnie do walki, zanim jeszcze mogłam chodzić.

„Kiedy?” zapytałam. To wszystko, co musiałam wiedzieć. Dobre, szybkie pieniądze. Tego potrzebowałam.

„Wiedziałem, że mam rację,” powiedział, oczy błyszczące. „Widziałem ogień w twoich oczach. Poniedziałki i piątki. Od 2 do 5 rano.”

„A hasło?”

Uśmiechnął się złośliwie. Testował mnie. Sprawdzał, czy wiem, jak to działa. Wiedziałam. Ale nie zamierzałam tłumaczyć jak ani dlaczego.

„Świetlik,” powiedział w końcu.

„Koszt wejścia?”

„Dla ciebie, Przemoc, pokryję pierwszą rundę. Wygrasz to, będziesz miała dość na drugą i jeszcze coś do kieszeni. Powiedz Benjiemu na recepcji, że Ronaldo cię pokrywa.”

Wypił resztę swojego drinka, potem odwrócił się do wyjścia. Ale znów się zatrzymał.

„Ach, i to,” dodał, wyciągając gruby plik banknotów z portfela i kładąc go na barze. „Napiwek. Za bycie tak uroczą damą do oglądania dziś wieczorem.”

Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się, jak powinnam była zrobić od początku. Podniosłam pieniądze i chciałam je wsunąć do miseczki mojego gorsetu razem z wizytówką, ale wtedy zobaczyłam kwotę.

O cholera.

Musiał tu być co najmniej 2000 złotych.

Zdecydowanie zjem dziś wszystkie te ciasteczka.

Jeśli klub walki Ronaldo byłby choć trochę podobny do tego mojego ojca... może szybciej stanę na nogi, niż myślałam.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział