Rozdział 10

Ciągle oglądałam się przez ramię, skanując twarze w jadłodajni. Każdy nieznajomy wydawał się potencjalnym szpiegiem, każda cicha chwila była wypełniona brzęczeniem niewidzialnej obserwacji. Smutek po Mamie nadal był tępy, ale teraz przyćmiony przez rosnącą paranoję. Żyłam w bańce, ale czułam się bar...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie