Rozdział 2

„Bardzo dobrze. Mam kogoś, kto zapłaci tę kwotę za twoją godność. Pod jednym warunkiem.” powiedziała.

„Jaki?”

„Nigdy więcej tego nie zrobisz. Rozumiem, że teraz jesteś zdesperowana, ale niech to będzie jedyny raz, rozumiesz?” powiedziała, patrząc na mnie.

„Rozumiem,” odpowiedziałam.

„Bardzo dobrze. Chodź za mną do mojego biura, omówimy to.” powiedziała.

Usiadłam na krześle naprzeciwko niej i słuchałam.

„Osoba. Klient, który zapłaci, pozostaje anonimowy. Moi klienci to ważni ludzie na wysokich stanowiskach, więc ich tożsamość musi być zachowana w tajemnicy. Twoja tożsamość również będzie ukryta. Nie będę rejestrować ani zapisywać niczego na temat tej transakcji, ponieważ jeśli klient poprosi o twoje informacje, będę musiała je dostarczyć, a to jest jednorazowe, więc żadnych śladów. Spotkasz się z nim tam, gdzie będzie sobie życzył. Zapewniam cię, że będziesz bezpieczna. Bez imion, żadnych osobistych informacji. Wrócisz tu jutro o siódmej, a ja cię ubiorę. Mój samochód zabierze cię i przywiezie z powrotem tutaj lub gdziekolwiek będziesz chciała, rozumiesz?”

„Tak,” powiedziałam zmęczonym głosem.

„Rozumiem desperację, ale czy to będzie tego warte?” zapytała.

Nie odpowiedziałam, wstałam. „Muszę iść. Wrócę o siódmej, dziękuję.” Gdy miałam już wychodzić, zatrzymałam się.

„Kobiety tam na zewnątrz oddają swoją godność za nic, za związki, które się kończą, w chwili uniesienia, za pożądanie, a nie za miłość. Moja godność jest warta życia mojej matki. Dobranoc, pani G.”

Gdy wyszłam na zimną noc, poczułam niewielką ulgę. Jedna noc, tylko jedna noc, i mogę uratować moją matkę. Powoli przeszłam trzydzieści minut do szpitala. Gdy weszłam do jej pokoju, Clara nadal tam była. Usiadłam obok niej.

„Od osiemnastu lat robiłam wszystko, by utrzymać ją przy życiu. Jeśli teraz nie mogę, to jaki był sens starań przez te wszystkie lata?” powiedziałam cicho.

Clara chwyciła moją rękę. „Zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jesteś zdeterminowana. Tak, sprzedasz swoją godność, i chcę, żebyś mnie wysłuchała. Niezależnie od sytuacji czy okoliczności, będziesz to pamiętać do końca życia; to będzie albo dobre, albo złe wspomnienie. Gdy nadejdzie czas, nie bądź rozdarta,” powiedziała, i wiedziałam, co miała na myśli.

Zadzwoniłam do pracy. Najpierw zadzwoniłam do Tanyi, która była menadżerką Złotej Lilii, potem do Michaela z bistro, a ostatni telefon wykonałam do Collina z Portside Grill. Wszyscy znali moją sytuację, więc wyjaśniłam, że jej stan się pogorszył i nie mogę przyjść. Byli wyrozumiali i zgodzili się.

Resztę dnia spędziłam w szpitalu przy jej łóżku. Nie była przytomna, ale wiedziała, że tam jestem. Siedziałam tam, rozmawiając z nią, wspominając czasy, gdy była zdrowa.

O czwartej Clara wróciła. „Mój samochód jest na zewnątrz. Idź do domu, weź prysznic i przygotuj się.” powiedziała, wręczając mi klucze. Wzięłam je od niej i skinęłam głową. Pocałowałam matkę w czoło i wyszłam.

Szorowałam podłogi, aż bolały mnie ręce, serwowałam uśmiechy, aż moja twarz była jak zamrożona, błagałam o dodatkowe zmiany, aż ochrypłam, wszystko dla mamy. Jedynym sposobem teraz było ciche, anonimowe porozumienie, ale jej ciężkie oddechy były głośniejszym, bardziej pilnym rozkazem. Muszę to zrobić.

Kiedy zatrzymałam się na miejscu parkingowym Clary, wyłączyłam samochód i przez chwilę siedziałam, żeby złapać oddech - tylko kilka godzin; to wszystko. Skierowałam się do mieszkania. Nie było to nic luksusowego; jednopokojowe mieszkanie na Placu Założycieli. To była klasa średnia i biedna. To było miejsce, gdzie kończyło się, gdy ledwo się przeżywało. Ale spełniało swoje zadanie. Było miejscem, gdzie mogłam położyć głowę, chociaż rzadko spałam; wszystko, co robiłam, to przychodziłam tutaj, żeby się wykąpać i przebrać na następną zmianę lub jakąkolwiek dziwną pracę, którą mogłam znaleźć.

Wzięłam prysznic, upewniając się, że dokładnie się umyłam. Po prysznicu założyłam proste dżinsy i T-shirt, razem z moimi rzadko noszonymi trampkami. O szóstej wyszłam do miejsca Madam G. Kiedy podjechałam, zobaczyłam dziewczynę wychodzącą i umieszczającą znak "zamknięte".

Weszłam po schodach, a ona spojrzała na mnie.

"Przepraszam, jesteśmy zamknięci."

"Nic nie szkodzi, Melena; ona jest tu na spotkanie," powiedziała Madam G z drzwi.

Weszłam po krótkim schodku do sklepu.

"Jesteś nadal pewna, że chcesz to zrobić?" Zapytała,

"Tak."

"Ok, przebierzmy cię. Czy się wykąpałaś? On ma preferencje: żadnych balsamów, żadnych perfum," powiedziała.

"Tylko żel pod prysznic, którego użyłam." Powiedziałam cicho.

"Dobrze, założysz to." Podała mi sukienkę, coś, co wyglądało na bardzo kosztowne. Zauważyła moje wahanie.

"Śmiało. Będziesz miała zasłonięte oczy w drodze tam. Samochód powinien być tutaj za chwilę, i Ava?" Powiedziała

"Tak?"

"Zrelaksuj się i postaraj się nie być nerwowa. Lepiej, jeśli spróbujesz to polubić. To jest twój pierwszy raz, i mimo że w takich okolicznościach, lepiej mieć kogoś doświadczonego niż niedoświadczonego, niedojrzałego idiotę," powiedziała, a ja skinęłam głową.

Weszłam do przebieralni i założyłam sukienkę. Kiedy wyszłam, stała patrząc na mnie.

"Pasuje ci." Powiedziała, usłyszeliśmy samochód trąbiący na zewnątrz.

"To już czas," powiedziała, idąc w moją stronę z opaską na oczy. Miałam ostatni moment wątpliwości, zanim ją odrzuciłam. Owinęła opaskę wokół moich oczu i wyprowadziła mnie na zewnątrz.

"Madam," usłyszałam mężczyznę mówiącego.

"Upewnij się, że wróci tutaj," powiedziała Madam G.

"Oczywiście, bezpieczeństwo przede wszystkim," odpowiedział mężczyzna.

Pomogła mi wsiąść do samochodu, a drzwi zamknęły się obok mnie. Usłyszałam, jak kierowca wsiada i zamyka drzwi. Uruchomił samochód i ruszyliśmy. W milion lat nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego, ale desperacja to dziwna rzecz. Nie wiem, dokąd jechaliśmy; po około trzydziestu minutach samochód się zatrzymał.

Usłyszałam, jak kierowca wysiada. Po kilku minutach drzwi obok mnie otworzyły się i ktoś wziął mnie za rękę.

"Proszę za mną, pani." Głos powiedział, że to nie był głos kierowcy. Prowadził mnie, Bóg wie gdzie. Szliśmy przez jakieś dziesięć minut, kiedy usłyszałam, jak drzwi się otwierają, a potem zamykają. Zostałam tam, stojąc.

"Zdejmij opaskę," powiedział głos. To był mężczyzna; jego głos był gładki, ale przebił ciężką ciszę w pokoju. Był niski, rezonujący; nie było w nim ciepła, ale pod tą absolutną kontrolą kryło się coś niepokojąco miękkiego, co sugerowało posiadanie troski, jakby widział moją wrażliwość.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział