Rozdział 6
Stojąc w mojej szafie, nie mogę się zdecydować, która kreacja będzie najlepsza. Może najlepiej potraktować to jako możliwą randkę! Wybieram moje ulubione czarne dżinsy i kremową bluzkę z guzikami, która ma dwa troczki, które można zawiązać na kokardę wokół szyi. Decyduję się na niedbały kok i delikatne kolczyki w kształcie kwiatków. Nigdy nie przepadałam za obcasami, więc wybieram moje czarne conversy! Jeszcze jedno spojrzenie w lustro i jestem zadowolona z mojego wyboru stroju. Chwytam torebkę wiszącą na haczyku przy drzwiach i wychodzę, aby znaleźć Tommy'ego.
Znalazłam go czekającego i nerwowo bawiącego się rękami przy wejściu na kampus. Był moment, zanim mnie zauważył, kiedy mogłam go trochę podziwiać. Miał na sobie ciemne dżinsy, czarną koszulę z guzikami i czarne sznurowane buty. Wyglądał prawie jak model i nie mogłam powstrzymać się od podziwiania go. Gdy tylko mnie zobaczył, jego oczy lekko się rozszerzyły, a ja poczułam natychmiastowy żal. Czyżby przesadziłam z ubiorem?
Czułam się zawstydzona, że tak na mnie patrzy, jakbym popełniła błąd w doborze stroju. Podeszłam do niego, spuszczając wzrok na swoje stopy, aż stanęłam przed nim.
"Cześć." Powiedziałam cicho.
"Cześć! Wow, wyglądasz świetnie, Maju!" Powiedział z radością.
Spojrzałam na niego z lekkim zaskoczeniem.
"Jesteś pewien, że nie przesadziłam?" Zapytałam, zerkając na swój strój.
"Absolutnie nie! Wyglądasz pięknie!" Powiedział z łatwością.
Nie mogłam powstrzymać rumieńca, który pojawił się na moich policzkach, i instynktownie zasłoniłam dolną część twarzy rękami, żeby tego nie widział. Zaśmiał się i wyciągnął rękę, chwytając jedną z moich dłoni.
"Chodź, idziemy coś zjeść!" Powiedział, trzymając mnie za rękę i prowadząc w stronę ulicy.
Tommy mocniej ścisnął moją dłoń, gdy zbliżaliśmy się do przejścia dla pieszych, jakby upewniał się, że jestem wystarczająco daleko. Uznałam to za słodkie, wydawało się, że chce mnie chronić. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, po raz pierwszy od dawna czułam się bezpieczna.
Gdy o tym myślałam, coś kliknęło. Leah mówiła, że jest obrońcą, czy to mnie miał chronić? Czy to właśnie próbowała mi przekazać? Nigdy wcześniej nie spotkałam Tommy'ego, więc dlaczego ten nieznajomy miałby być wysłany, żeby mnie chronić? Czy on też był wilkołakiem?
Moje zmysły osłabły, odkąd Leah mnie odcięła, co utrudniało wykrywanie innych mojego rodzaju. Nawet nie wiedziałam, że Nathaniel jest jednym z nas, dopóki mi tego nie powiedział. Chociaż mój zmysł węchu był lepszy niż u człowieka, nie był już tak wyostrzony jak kiedyś.
Wiedziałam, że większość wilków starała się unikać kontaktów z ludźmi tak bardzo, jak to możliwe, ale czy istniała szansa, że więcej wilków było wokół mnie? Czy któreś z nich mogło być wysłane przez Alfę? Czy byłam w niebezpieczeństwie i dlatego Tommy miał mnie chronić? Ale powiedział, że jest tu od dwóch lat, czy kłamał?
Dźwięk sygnalizacji świetlnej wyrwał mnie z myśli, a Tommy lekko pociągnął mnie za rękę, aby przeprowadzić przez ulicę. Chciałam mu zaufać, ale jeśli został tu wysłany, to była to tylko praca dla niego. Czy miał udawać, że mnie lubi, żebym mu zaufała? Teraz czułam lekki ból brzucha, a burger nie brzmiał już tak apetycznie. Musiałam zrozumieć, musiałam zapytać go, co się dzieje. Zanim poszliśmy dalej ulicą, zatrzymałam się, a Tommy lekko się potknął przez nagłe zatrzymanie.
"Maju? Co się stało?" Zapytał, odwracając się do mnie.
"Czy my się znamy? Czy spotkaliśmy się wcześniej?" Zapytałam prosto z mostu.
"Nie sądzę, zapamiętałbym spotkanie z tobą! Dlaczego pytasz?" Wydawał się szczerze zdezorientowany moim pytaniem.
"Czy ktoś ci powiedział, żebyś się do mnie zbliżył?" Zapytałam, wyciągając rękę z jego uścisku.
Przez chwilę mnie obserwował, jakby próbował zrozumieć nagłą zmianę mojego nastroju.
"Nie. Dlaczego ktoś miałby mi powiedzieć, żebym się do ciebie zbliżył?" Zapytał, marszcząc brwi.
"Tommy, cieszę się, że cię poznałam, ale jeśli to jakiś podstęp, nie chcę brać w tym udziału." Odpowiedziałam, krzyżując ramiona w obronnym geście.
"Maju, masz jakieś kłopoty? Czy dlatego zadajesz mi te pytania?" Podszedł bliżej, ale się cofnęłam.
"Proszę, powiedz mi, czy to podstęp?" Zapytałam, łagodząc ton głosu.
"Maju, mówię ci prawdę. Nigdy cię wcześniej nie widziałem i nikt nie prosił mnie, żebym z tobą rozmawiał. Ale jeśli masz jakieś kłopoty, chcę ci pomóc." Powiedział słodko.
Obserwowałam go przez kilka chwil, żeby zobaczyć, czy mogę wyczuć, że mówi prawdę. Wszystko we mnie mówiło, że jest szczery, ale nadal czułam, że to jest nietypowe.
"Przepraszam. Chciałam się tylko upewnić. Bo ktoś mnie szuka, zły człowiek i pomyślałam, że może cię wysłał." Przyznałam.
Widziałam, jak zmartwienie maluje się na jego twarzy.
"Ktoś cię ściga? Dlaczego?" zapytał, prowadząc mnie do pobliskiej ławki.
Usiadłam obok niego i wzięłam głęboki oddech, może powinnam mu powiedzieć, co się dzieje.
"To dość długa i przygnębiająca historia." ostrzegłam go.
"Takie historie lubię najbardziej." powiedział z zachęcającym uśmiechem.
Zaśmiałam się cicho. "Jesteś pewien, że chcesz to usłyszeć? Przecież nawet mnie nie znasz, a to miała być zwykła kolacja."
"Randki są po to, żeby się poznać. Jeśli ta historia jest częścią twojego życia, to chcę ją znać." powiedział, biorąc mnie za rękę i delikatnie ściskając.
"Więc to jest randka?" zapytałam nieśmiało.
"Tak, to jest randka! Mam nadzieję, że pierwsza z wielu." powiedział z uśmiechem.
Westchnęłam cicho. "Cóż, moi rodzice zostali zamordowani nieco ponad tydzień temu. Nie wiedzą, kto ich zabił ani dlaczego mnie zostawił przy życiu, ale myślą, że może mnie szukać." powiedziałam mu.
Zmartwiony wyraz, który widziałam na jego twarzy wcześniej, powrócił w bardziej poważny sposób.
"Byłaś tam, kiedy twoi rodzice zostali zabici?" zapytał poważnym tonem.
"Tak, widziałam zabójcę, ale był zamaskowany, więc nie mogłam go zidentyfikować. Z jakiegoś powodu mnie nie zabił, ale policja uważa, że nadal może tego chcieć. Więc przyjechałam tutaj, żeby się ukryć i być w miejscu, o którym może nie wiedzieć." wyjaśniłam.
"Maya, tak mi przykro! To straszne! Ale obiecuję, że nikt mi nie kazał cię obserwować ani szpiegować! Nigdy bym się na to nie zgodził! Przysięgam!" powiedział niemal w panice.
"Wierzę ci." powiedziałam z uśmiechem.
"Martwię się o ciebie! Nie przydzielili ci nikogo do ochrony?" zapytał.
Jego głos wydawał się teraz zły, a ja nie mogłam powstrzymać się od poczucia winy za zepsucie nastroju.
"Nie, ale wszystko jest w porządku. Po prostu jestem trochę paranoiczna." powiedziałam z lekkim śmiechem.
"Też byłbym trochę paranoiczny, gdyby ktoś mnie ścigał i zabił moich rodziców." Tommy powiedział z lekko humorystycznym tonem. "Przepraszam, chyba to nie czas na żarty."
"W porządku. Nie mogę uwierzyć, że właśnie wylałam to wszystko przed kimś, kogo dopiero poznałam!" przyznałam zawstydzona.
"Cieszę się, że mi powiedziałaś, Maya! Przynajmniej teraz ktoś może na ciebie uważać, czy to nie lepsze niż radzenie sobie z tym wszystkim samemu?" zapytał niemal błagając, żebym mu zaufała.
Chyba jest całkiem miły.
"Może teraz pokażesz mi, gdzie jest ta burgerownia?" zapytałam z uśmiechem.
"Chodźmy!" wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą chodnikiem w stronę małego sklepu.
Kolacja z Tommym minęła tak, jak zawsze wyobrażałam sobie pierwszą randkę. Nawet po wyjawieniu praktycznie koszmaru, którym było moje życie, wydawał się szczęśliwy. Może cieszył się, że zaufałam mu na tyle, by powiedzieć prawdę, ale nie wyglądał na gotowego do ucieczki. Część mnie uwielbiała, jak normalnie się czułam będąc z nim, ale inna część myślała, że to zły pomysł, żeby się zbytnio przywiązać. Co, jeśli znów będę musiała uciekać?
Starałam się o tym nie myśleć podczas naszej randki, ale gdy już leżałam wygodnie w łóżku, wszystkie te myśli zalały mój umysł. Jest taki miły i zasługuje na normalne życie, a cokolwiek ze mną nie będzie nawet bliskie normalności. Może najlepiej byłoby go zostawić w spokoju. Powoli myśli zaczęły mnie usypiać. Tej nocy znów śniłam o wilku! Tym z różnokolorowymi oczami, próbował mi coś powiedzieć. Patrzył mi w oczy i próbował nawiązać ze mną telepatyczne połączenie, ale mój wilk zablokował wszystkie moje wilkołacze zdolności. Patrzył na mnie ciekawie, starając się jak najlepiej zrozumieć, ale dla mnie to była cisza.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, inny wilk przeskoczył nad nami, lądując za mną z hukiem, a głębokie warczenie wstrząsnęło ziemią, na której staliśmy. Alfa! Oczy tego czarnego wilka były czerwone i pełne nienawiści. Krzyknęłam i próbowałam uciec, ale potknęłam się i upadłam, odwracając się, by zobaczyć, jak rzuca się na mnie, gotów rozszarpać mnie na kawałki. Wilk z kolorowymi oczami zaatakował alfę w powietrzu, powalając go na ziemię z jego szyją mocno uchwyconą w zębach. Wilk spojrzał na mnie jednym brązowym i jednym niebieskim okiem, zanim przekręcił szyję alfy, zabijając go.
Obudziłam się z krzykiem tej nocy, szukając w pokoju wilka, który mnie uratował. To tylko sen. To był tylko sen.
Mimo że to były tylko koszmary, nie mogłam zapomnieć tego, co kiedyś powiedziała mi mama o snach.
"Sny mogą być losem próbującym wskazać ci właściwą ścieżkę. Mogą być przedsmakiem tego, co przyniesie przyszłość."





























































































































