Rozdział 1 Poślubienie każdego
Na salę operacyjną wjechało łóżko chirurgiczne, na którym leżała nieprzytomna kobieta.
Ledwo trzymając się na nogach, Isabella Taylor dostrzegła światła chirurgiczne, personel medyczny w fartuchach, a potem znajomą twarz - swoją kuzynkę, Biancę Taylor.
Oczy Bianki były pełne triumfalnej złośliwości i okrucieństwa.
'Czy ja umrę? Nie chcę umierać. Kto mnie uratuje?' Isabella modliła się w ciszy, ale gdy znieczulenie zaczęło działać, jej myśli stawały się coraz bardziej mgliste.
Mówi się, że ludzie przypominają sobie całe życie przed śmiercią.
W swoich ostatnich chwilach Isabella myślała o swoim długoletnim chłopaku, Johnie Williamsie, mężczyźnie, którego kochała przez osiem lat. Kiedy mieli się pobrać, odkryła, że John zdradza ją z Biancą.
To nie była tylko zdrada w miłości; John potrzebował jej nerki, aby uratować Biancę, co sprawiło, że Isabella poczuła się całkowicie beznadziejnie.
Przypominając sobie moment przed podaniem narkozy, oczy napastnika za maską wyglądały bardzo podobnie do oczu Johna.
'Czy naprawdę umrę tym razem? Nie zrobiłam nic złego - dlaczego to się dzieje właśnie mnie? Jeśli umrę, czy mój mąż w ogóle zapłacze? Pewnie nie. W końcu nie znamy się zbyt długo.' Ostatnie myśli Isabelli dotyczyły jej obecnego męża, mężczyzny, którego poślubiła krótko po poznaniu.
Nagle drzwi sali operacyjnej otworzyły się gwałtownie, a Isabella pomyślała, że widzi swojego męża, Michaela Williamsa, pędzącego, by ją uratować.
Kilka dni wcześniej Isabella wróciła do domu podekscytowana, by zobaczyć Johna, tylko po to, by znaleźć go obejmującego swoją kuzynkę Biancę.
Bianca, siedząc na wózku inwalidzkim, wyglądała na kruchą i zapłakaną, mówiąc do Isabelli: "Isabella, wybaczysz mi i pozwolisz Johnowi odejść, prawda?"
Isabella nie miała zamiaru wybaczać Biance; w rzeczywistości chciała spoliczkować tę podłą kobietę.
To, co naprawdę złamało serce Isabelli, to John. Używał małżeństwa jako szantażu, mówiąc, że jeśli nie odda swojej nerki Biance, sprawi, że zniknie z tego świata na zawsze.
Rodzina Johna była potężna, będąc dziedzicami rodziny Williamsów, a Isabella wiedziała, że może spełnić swoją groźbę.
Kiedyś rodzina Taylorów miała podobny status wśród czterech wielkich rodzin, ale z powodu pewnych zmian, zostali zepchnięci z piedestału i zastąpieni przez rosnącą w siłę rodzinę Brownów.
Jako najważniejsza rodzina wśród czterech, rodzina Williamsów była najlepszą szansą na odzyskanie dawnej chwały przez rodzinę Taylorów.
Związek Isabelli i Johna był postrzegany jako największa nadzieja przez jej ojca, Jaspera Taylora.
Jednak w tamtym momencie, to co wydawało się nadzieją dla Isabelli, było w rzeczywistości okrutnym żartem.
Stojąc przed wejściem do Urzędu Stanu Cywilnego, Isabella patrzyła w dal, czekając na kogoś, kto miał przyjść. Był to mężczyzna polecony jej przez portal randkowy, chętny do poślubienia cnotliwej kobiety, aby poradzić sobie z presją rodziny na zawarcie małżeństwa.
"John, ty draniu, próbujesz użyć małżeństwa, żeby mnie szantażować. Poślubię kogokolwiek! Chcę, żebyś wiedział, że nie jesteś niezastąpiony," Isabella mruczała do siebie, pełna złości i tracąc panowanie nad sobą.
W oddali podjechał zwykły samochód. Wysiadł z niego mężczyzna w czarnym garniturze. Widząc jego twarz, Isabella od razu rozpoznała go jako mężczyznę, którego miała poślubić.
Nazywał się Michael Williams. Na początku Isabella martwiła się o jego nazwisko, ale z ulgą odkryła, że był tylko pracownikiem w firmie należącej do rodziny Williamsów. Wspólne nazwisko było tylko przypadkiem.
Kiedy podszedł do niej, Michael obrzucił ją wzrokiem. "Pani Taylor, prawda? Na żywo jest pani jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach."
Michael był przystojny, emanujący dojrzałym męskim urokiem. Kiedy się uśmiechał, jego usta miały elegancki, lekko uwodzicielski kształt. Isabella pomyślała, że powinien pracować w agencji modelek, a nie siedzieć za biurkiem.
"Dziękuję za komplement; pan również jest bardzo przystojny," odpowiedziała Isabella uprzejmie.
"Więc, pani Taylor, jest pani pewna, że chce mnie poślubić?" zapytał ponownie Michael.
W obliczu tego pytania Isabella pomyślała o swoim byłym, Johnie. Ale obraz jego tulącego się do Bianki wypełnił ją urazą i bólem.
"Podjęłam decyzję. Pobierzmy się," powiedziała Isabella szczerze do Michaela.
"Dobrze, wejdźmy więc do środka," Michael swobodnie wziął Isabellę za rękę i poprowadził ją do Urzędu Stanu Cywilnego.
Naturalny gest Michaela wzbudził w Isabelli podejrzenia. 'Dopiero się poznaliśmy. Czy to nie jest trochę niegrzeczne, że zachowuje się w ten sposób? Czy informacje, które podał, są fałszywe? Może jest podrywaczem, ale co z tego? I tak nie pobieramy się z miłości.'
Odsuwając na bok swoje niepokoje, Isabella wypełniła formularze. Kiedy pracownicy zebrali ich dokumenty i wręczyli im akt małżeństwa, Isabella poczuła ulgę.
"Nikt już nie może używać małżeństwa, żeby mnie szantażować," powiedziała Isabella, patrząc na akt małżeństwa i wreszcie się uśmiechając.
Nagle telefon Isabelli zadzwonił z jej torebki. Spojrzała na identyfikator dzwoniącego, a jej wyraz twarzy się zmienił.
Isabella odebrała telefon i odeszła na bok, aby odpowiedzieć na połączenie.
"Hallo, panie Williams." Głos Isabelli miał nutę ciepła.
Jeśli John ją obrzydzał, to dziadek Johna, Mason Williams, budził w niej uczucia sympatii, ponieważ to on zaaranżował ich małżeństwo.
Radosny głos Masona rozbrzmiał w telefonie, "Isabella, słyszałem, że wróciłaś z zagranicy. Dlaczego nie przyjdziesz mnie odwiedzić? Bardzo za tobą tęsknię. Jutro organizuję bankiet. Może przyjdziesz, a ja przedstawię cię wujkowi Johna?"
Słowa Masona sprawiły, że Isabella się zawahała; wiedziała, że Mason chciał, aby poślubiła Johna, ale to już nie było możliwe, a nikt nie wiedział o jej małżeństwie. Zgodziła się przyjść na bankiet i planowała powiedzieć Masonowi prawdę.
Po zakończeniu rozmowy Isabella poczuła, że ktoś się do niej zbliża. Odwracając się, zobaczyła Michaela.
"Czy ma pan coś jeszcze do powiedzenia, panie Williams?" zapytała Isabella.
Michael wzruszył ramionami, wciąż nosząc ten zadowolony uśmiech. "Chciałem tylko zapytać, pani Taylor, czy pamięta pani nasze wcześniejsze ustalenia?"












































































































































































































































































































































































































































































































































































































