Rozdział 4 Księżniczka może pokonać swoich wrogów
John kipiał ze złości, bo Isabella nie odbierała jego telefonów. W tym momencie podjechała do niego Bianca, ubrana w szpitalną koszulę i pchająca wózek inwalidzki.
"John, nie złość się na Isabellę. To moja wina. Zdradziłam ją pierwsza, zabierając cię. Pewnie jest załamana i dlatego ignoruje twoje telefony," powiedziała Bianca, trzymając Johna za rękę ze smutnym wyrazem twarzy.
John delikatnie dotknął twarzy Bianki, patrząc na nią z miłością. "To nie twoja wina. Nigdy nie lubiłem Isabelli. To mój dziadek zaaranżował te zaręczyny. To ciebie naprawdę kocham. Gdy tylko przejdziesz przeszczep nerki, wyjaśnię wszystko dziadkowi i wtedy się pobierzemy."
"Dziękuję, John," oczy Bianki wypełniły się wdzięcznymi łzami.
John przytulił Biankę, zupełnie nie zauważając złośliwego błysku w jej załzawionych oczach.
'Przeklęta Isabella, czemu jeszcze nie umarłaś, ty nędzna kobieto? Gdyby nie ty, już dawno byłabym żoną Johna. Jak tylko mój plan się powiedzie, dopilnuję, żebyś zginęła na stole operacyjnym,' pomyślała Bianca, kipiąc z nienawiści.
Tymczasem Isabella nie miała pojęcia o spisku przeciwko niej. Śniło jej się, że była zrozpaczoną księżniczką, uratowaną przez tajemniczego księcia.
Kiedy Isabella się obudziła, było już rano.
Personel przybył w samą porę, aby uwolnić Michaela i Isabellę z dużej sieci.
"Spanie na tej sieci, wciąż wolę łóżko," Michael przeciągnął się i spojrzał na Isabellę obok siebie.
"Więc, co teraz? Może zabiorę cię po nowy telefon?" zaproponował Michael.
Isabella pokręciła głową. "Nie ma potrzeby, mam drugi telefon u przyjaciela. Mogę używać starego."
Michael skinął głową i podał jej kluczyki do samochodu. "Myślę, że już nie jesteś samobójcza, więc ufam, że teraz możesz prowadzić."
Isabella przewróciła oczami. Wczoraj myślała, że to jej koniec.
"No cóż, chyba to pożegnanie." Isabella wzięła kluczyki i szykowała się do odejścia, nawet nie myśląc o podwiezieniu Michaela.
Nagle Michael zawołał za nią, "Nie chcesz się zemścić? Prawdziwa księżniczka zniszczyłaby plany złoczyńców i sprawiła, że zapłacą!"
Isabella zatrzymała się, milcząc przez kilka sekund, a potem machnęła ręką, nie oglądając się. "Zrozumiałam. Dzięki za radę."
Michael patrzył, jak odchodzi. Z jego wpływami mógłby łatwo pomóc Isabelli we wszystkim, ale miał inne sprawy do załatwienia.
Po chwili podjechał Rolls-Royce, a kierowca z szacunkiem zaprosił Michaela do samochodu.
"Panie Williams, kierowca rozbitego samochodu nie żyje; nasz trop się urwał," powiedział kierowca chłodno, prowadząc.
Oczy Michaela stały się lodowate, a na jego ustach pojawił się uśmieszek. "Dopiero co wróciłem do kraju i otrzymałem taki 'prezent'. Jeśli nie odwzajemnię się, czyż nie byłoby to niegrzeczne?"
Kierowca milczał, wiedząc, że plany Michaela zawsze były trzymane w tajemnicy, dopóki nie zostały wprowadzone w życie.
"Panie Williams, pan Mason Williams chciał, żebym przypomniał o dzisiejszym bankiecie," powiedział kierowca.
"Zrozumiałem," odpowiedział Michael.
Tymczasem Isabella pojechała do swojej najlepszej przyjaciółki, Amelii Martinez.
Gdy tylko Amelia ją zobaczyła, podbiegła do niej, "Isabella, gdzie byłaś wczoraj w nocy? Nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Martwiłam się."
Widząc zatroskaną twarz Amelii, Isabella poczuła ciepło w sercu. Amelia była jedną z niewielu osób, które naprawdę się o nią troszczyły.
"Wszystko w porządku, mój telefon się zepsuł. Możesz mi dać mój stary?" Po tym, jak Amelia znalazła stary telefon, Isabella włożyła do niego swoją kartę SIM. Gdy tylko telefon się włączył, zobaczyła mnóstwo nieodebranych połączeń.
Niektóre były od jej rodziców, ale większość od Johna.
Widząc imię Johna, oczy Isabelli wypełniły się obrzydzeniem, a ona przypomniała sobie słowa Michaela.
'Michael ma rację. Dlaczego miałabym pozwolić, żeby mnie deptali? Muszę się zemścić na tej wiedźmie Biance i tym draniu Johnie!' pomyślała Isabella, zaciskając pięści.
Nagle Amelia westchnęła, "Isabella, jesteś mężatką? Ten facet jest taki przystojny. Kto to jest?"
Torba Isabelli upadła, a Amelia zauważyła dokumenty ślubne w środku.
"Ma na imię Michael. Jest tylko młodszym pracownikiem w jakiejś firmie," powiedziała Isabella, biorąc dokumenty z westchnieniem. John był okropny, ale Michael nie wydawał się dużo lepszy.
Kto zabiera swoją nowo poślubioną żonę na tak niebezpieczną aktywność zaraz po ślubie?
"Maję to samo nazwisko co John. Szkoda, że nie jest starszym bratem Johna; mogłabyś naprawdę mu dopiec," powiedziała Amelia, znając sytuację Isabelli.
W tym momencie telefon Isabelli znowu zadzwonił, ale tym razem to nie był John — to był Mason.
Po rozmowie Mason podał Isabelli dokładny czas bankietu i miał nadzieję, że uda jej się przyjść.
Isabella westchnęła po zakończeniu rozmowy.
Amelia zauważyła to i zapytała, "Martwisz się, że powiedzenie prawdy panu Williamsowi go zdenerwuje i pogorszy jego zdrowie?"
Isabella skinęła głową. "Planuję powiedzieć mu w odpowiednim czasie, ale bankiet to nie jest miejsce na to."
"Widzę, że jesteś zdenerwowana. Chcesz, żebym poszła z tobą?" zaproponowała Amelia.
Isabella pokręciła głową. "Poradzę sobie sama."
Odrzuciła ofertę Amelii, nie wiedząc, że Michael również będzie na rodzinnym bankiecie.
LuxeHaven Retreat.
W luksusowym prywatnym pokoju siedziało tylko kilka osób, z Masonem, głową rodziny Williamsów, na czele stołu. Obok Masona siedział nowy mąż Isabelli, Michael.
Gdyby Isabella tu była, byłaby zszokowana rozmową, ponieważ Michael zwracał się do Masona per "wujku."












































































































































































































































































































































































































































































































































































































