Rozdział 1 Rozwód po tym, jak mąż i jego kochanek pozwają mnie
Serena Sinclair's POV:
"Nie myślałam, że kobieta mogłaby zrobić coś takiego innej kobiecie!" Głos Emmy drżał, a łzy spływały po jej twarzy. Jej blond włosy były rozczochrane, makijaż oczu rozmazany od płaczu, a starannie nałożona szminka pogryziona w plamach.
Obserwowałam jej występ z ławy oskarżonych, czując, jak gniew pali mnie w piersi. Te drżące ręce trzymające zdjęcia z jej porwanymi ubraniami - te same ręce, które starannie zaaranżowały całe to przedstawienie.
"Tylko dlatego, że zdobyłam mężczyznę, którego ona chciała, wysłała ludzi, żeby... żeby... mnie zgwałcili..." Emma upadła w teatralnych szlochach na ławie świadków.
Alex rzucił się do przodu, podtrzymując Emmę i biorąc zdjęcia. Jego przystojna twarz - twarz, przy której budziłam się każdego ranka - skrzywiła się w gniewie, gdy na mnie patrzył. Zdrada bolała, nawet po wszystkim.
"Ten gwałciciel powiedział mi wprost," Emma podniosła dramatycznie głowę, "'To prezent od Sereny, za to, że ukradłaś jej mężczyznę!' Wciągnęli mnie do tego ciemnego parkingu..."
Wbiłam paznokcie w dłonie, czując, jak tworzą się półksiężycowe ślady. Szepty wokół mnie stawały się głośniejsze, gdy kobiece widzki zasłaniały usta z przerażeniem.
"Ale ty jesteś szalona! Ty podła kobieto!" krzyknęła Emma, łzy spływały po jej idealnie wymodelowanych policzkach.
Kiedy Alex wyciągnął chusteczkę, żeby wytrzeć jej łzy, poczułam ukłucie bólu. Kiedyś jego czułość należała tylko do mnie. Teraz była tylko kolejnym rekwizytem w tym absurdalnym teatrze.
"Przysięgam na honor," głos Emmy drżał od sztucznie wyprodukowanej szczerości, "Nigdy nie chciałam zniszczyć czyjegoś małżeństwa. Alex mnie ścigał! Dlaczego miałabym niszczyć swoje życie?"
Prawie zaśmiałam się z absurdu. Nawet nie byliśmy jeszcze rozwiedzeni, kiedy ujawnili swój romans.
Alex zwrócił się do sądu, dominując w swojej idealnie skrojonej marynarce. "Jako ktoś, kto nadal jest legalnie żonaty z oskarżoną, jestem głęboko zraniony. Ale dziś stoję tu dla sprawiedliwości!"
Jego głos - kiedyś mój ulubiony dźwięk - teraz sprawiał, że skóra mi się marszczyła.
"Pani Sinclair, gdzie była pani wieczorem 22 listopada?" zapytał, zbliżając się do mnie.
"Byłam w domu, dopóki nie otrzymałam telefonu o tobie," odpowiedziałam, starając się utrzymać głos w równowadze.
"Kto do pani dzwonił?"
"Emma White." Spojrzałam na nią, zauważając kalkulacyjny błysk w jej oczach pełnych krokodylich łez.
Alex naciskał mocniej: "Czy pojechała pani tego wieczoru do Klubu Metropolitalnego?"
"Tak. Ale ciebie tam nie było. Bo byłeś na spotkaniu z klientem w Midtown."
"Więc przyznajesz, że byłaś w klubie? Właśnie wtedy, gdy Emma została zaatakowana!" krzyknął triumfalnie.
"Pojechałam, ponieważ—"
"Pani Sinclair!" przerwał mi ostro. "Czy może pani wyjaśnić, dlaczego napastnik konkretnie stwierdził, że to było na pani polecenie?"
Galeria wybuchła szeptami. Czułam, jak osąd spada na mnie z każdej strony.
"Nie, nie mogę wyjaśnić," odpowiedziałam spokojnie. "Bo nigdy nie zrobiłam czegoś takiego."
Alex pokazał zdjęcia ławie przysięgłych, ich twarze pobladły na widok rzekomo przerażonej miny Emmy. "Spójrzcie na to! Zobaczcie, do czego zdolna jest zazdrosna kobieta!"
Czułam ciężar każdego spojrzenia w tej sali sądowej, pełen oskarżeń i pogardy. Ale przygotowałam się na ten moment.
Wstałam, moje obcasy stuknęły o marmurową podłogę, gdy zdejmowałam marynarkę. Cała sala sądowa wydawała się wstrzymać oddech, gdy szłam w stronę Emmy.
W ostatnim rzędzie zauważyłam Phillipa Kingstona, który patrzył z zainteresowaniem, z założonymi rękami i lekkim uśmiechem na ustach. Jego obecność dodała mi niespodziewanej pewności siebie.
"Włącz projektor," poleciłam mojemu prawnikowi, zachowując głos cichy, ale stanowczy.
Ekran rozświetlił się, pokazując nagranie z kamery w barze, na którym Emma obejmuje "gwałciciela", jej czerwone usta prawie dotykają jego ucha, gdy wręcza mu pieniądze. Data na nagraniu: 21 listopada, dzień przed "atakem".
"O mój Boże!" ktoś westchnął.
Twarz Emmy zbladła, gdy desperacko spojrzała na Alexa, który wpatrywał się w ekran z niedowierzaniem.
"Pani White," podeszłam do miejsca dla świadków, "To pani spotyka się ze swoim napastnikiem noc przed atakiem. Wygląda na to, że jesteście całkiem przyjaźni?"
Puściłam nagranie jej rozmowy: 'Serena, Alex jest pijany w Metropolitan Club. Musisz go odebrać.'
"Tu jest zapis z karty kredytowej Alexa," kontynuowałam, pokazując wyciąg, "który pokazuje, że jadł kolację z klientami w Midtown, kiedy twierdziła pani, że był pijany gdzie indziej."
Alex stał nieruchomo, twarz poszarzała, podczas gdy Emma desperacko próbowała znaleźć słowa.
"I wreszcie," poczułam falę satysfakcji, "tu jest nagranie 'gwałciciela' z wczoraj, na którym przyznaje, że zapłaciła mu pani 5000 dolarów, żeby zainscenizował to i wrobił mnie."
Na ekranie mężczyzna przyznał się do wszystkiego: "Zapłaciła mi pięć tysięcy... Ta kobieta jest chora, serio."
Sala sądowa wybuchła. Gdy funkcjonariusze sądowi wyprowadzali Emmę, krzyczała histerycznie: "To ty powinnaś być w więzieniu! Ty suko! Ukradłaś wszystko, co miało być moje!"
Stojąc pośród fal przeprosin i spojrzeń, skupiłam się tylko na zniszczonym wyrazie twarzy Alexa - mężczyzny, który kiedyś przysiągł, że będzie mnie kochał na zawsze, teraz stawiającego czoła konsekwencjom swoich wyborów.
Wróciłam myślami do sześciu lat temu na Yale Law, kiedy Alex i ja rywalizowaliśmy o prestiżową międzynarodową możliwość nauki. Nigdy nie wiedział, że udawałam chorobę w dniu selekcji, ponieważ widziałam, jak bardzo mu na tym zależy. Kiedy przyszedł podzielić się swoją radością ze mną później, szczerze uśmiechałam się przez rozczarowanie.
Dwa lata później, jego oświadczyny wydawały się potwierdzeniem tej ofiary. Naprawdę wierzyłam, że wybrałam lepszą drogę, wspierając jego karierę zamiast realizować swoją.
Nawet rok później, kiedy Emma dołączyła do jego firmy - młoda, piękna, ambitna - przełknęłam ból słyszenia, jak nazywają ją jego "żoną biurową". Powtarzałam sobie, że małżeństwo wymaga kompromisu, że jego szczęście jest moim.
Ale teraz, obserwując jego zrozumienie ogromu swojego błędu, czułam tylko głęboką pustkę. W jego oczach widziałam odbicie tego, kim się stałam - kobietą tak zdefiniowaną przez swojego męża, że całkowicie się zagubiła.
Phillip wstał, gdy sędzia ogłosił przerwę. Coś w jego celowych ruchach przykuło moją uwagę. Gdy odwrócił się, aby odejść, nasze spojrzenia spotkały się na chwilę. Jego wyraz twarzy nie wyrażał ani litości, ani osądu - tylko spokojną ocenę, która sprawiła, że wyprostowałam się. Co mogło sprowadzić jednego z najbardziej prestiżowych adwokatów Manhattanu, aby być świadkiem tego brudnego małżeńskiego dramatu? Pytanie pozostawało w mojej głowie, nawet gdy zbierałam notatki.
Później stałam na schodach sądu, obserwując, jak płatki śniegu rozpuszczają się na zużytym marmurze, każdy z nich małe przypomnienie, jak szybko pewności mogą się rozpłynąć.
"Serena," Alex zawołał za mną. "Dlaczego nie powiedziałaś mi o dowodach wcześniej?"
Odwróciłam się, czując się dziwnie spokojna. "Mówiłam ci niezliczoną ilość razy, ale czy byś mi uwierzył?"
"Myślałem, że znam fakty," zaczął. "Myślałem—"
"Wybrałeś, żeby jej wierzyć zamiast mnie," przerwałam mu. "Przez siedem lat razem. Przez wszystko, co zbudowaliśmy." Wzięłam głęboki oddech, zimne powietrze ostre w moich płucach. "Chcę rozwodu."



































































































































































































































































































