Rozdział 2 Nowe początki
Perspektywa Sereny Sinclair:
"Serena." Głos Alexa miał ten znajomy, rozkazujący ton, którego używał w sądzie. "Wiesz, że nigdy nie myślałem o rozwodzie z tobą."
Odwróciłam się do niego, czując, jak zimne powietrze kłuje mnie w policzki. Ta sama twarz, na którą patrzyłam przez cztery lata, teraz spoglądała na mnie, jakbym była tylko kolejną przeciwniczką. "Ale ja chcę się z tobą rozwieść."
Zacisnął szczękę – ten charakterystyczny znak jego narastającej frustracji. "Miałem dowody—"
"Nie," przerwałam mu, mój głos był na tyle ostry, że przyciągnął spojrzenia mijających nas prawników. "Miałeś to, w co chciałeś wierzyć. Emma dała ci pretekst, a ty go wykorzystałeś."
Cisza między nami się przeciągała, wypełniona tylko odgłosami odległego ruchu ulicznego. Siedem lat temu zakochaliśmy się w cichej bibliotece na Yale. Teraz nie mogliśmy na siebie patrzeć bez widzenia złamanych obietnic.
"Wsiać do samochodu," powiedział w końcu, wskazując na czekające Mercedesa. "Nie powinniśmy tego omawiać tutaj."
Podróż do naszego penthouse'u w TriBeCa była dusząca w swojej ciszy. Patrzyłam, jak znajome ulice Manhattanu rozmywają się za oknem, każdy punkt orientacyjny przypominał nasze wspólne życie. Restauracja, w której się oświadczył. Kawiarnia, w której spędzaliśmy niezliczone niedzielne poranki. Sąd, w którym świętowaliśmy jego pierwsze duże zwycięstwo.
Alex zatrzymał się przed naszym budynkiem, ale nie ruszył się, żeby wysiąść. "Porozmawiamy o tym później." Z tymi słowami odjechał.
Przypuszczałam, że pewnie jedzie zająć się sytuacją Emmy. Wysiadłam bez słowa.
W naszym penthouse'ie poruszałam się z determinacją. Przestrzeń, która kiedyś była domem, teraz wydawała się muzeum złamanych marzeń. Poszłam prosto do jego gabinetu, miejsca, gdzie spędzał niezliczone noce, budując sprawy przeciwko innym. Teraz ja zbuduję swoją ostatnią sprawę.
Papiery rozwodowe praktycznie pisały się same. Lata treningu prawniczego połączone z intymną znajomością naszych aktywów uczyniły ten proces klinicznym, pozbawionym emocji. Zażądałam połowy majątku, który mi się należał. Starannie ułożyłam je na jego antycznym mahoniowym biurku, drewno wciąż nosiło ślady po licznych szklankach z whisky.
Mój pierścionek ślubny odbijał światło, gdy pracowałam. Trzykaratowy diament, który kiedyś symbolizował naszą przyszłość, teraz wydawał się kajdanami. Zsunęłam go, kładąc obok papierów. Linia opalenizny pod nim zniknie, tak jak wspomnienia.
W ciągu godziny spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Sarah Steven, moja najlepsza przyjaciółka, już zarezerwowała mi apartament w The Plaza – idealne schronienie dla kobiety, która pisze swoją historię na nowo. Gdy zamknęłam ostatnią torbę, mój telefon zadzwonił z imieniem Alexa. Ale nie odebrałam.
Luksus The Plaza otulił mnie jak ochronny kokon. Sarah czekała w moim apartamencie, butelka szampana już była na lodzie.
"Wyglądasz, jakbyś tego potrzebowała," powiedziała, nalewając mi hojną porcję. Ta sama bezpośredniość, która uczyniła ją sukcesem na Wall Street, czyniła ją idealną przyjaciółką na ten moment.
"Bardziej potrzebuję odzyskać swoją karierę niż szampana," odpowiedziałam, ale i tak wzięłam kieliszek. "Nigdy nie powinnam była jej porzucać."
"To ją odzyskajmy." Wyciągnęła laptopa. "Twoje CV może być puste poza edukacją, ale twoje dyplomy z Yale wciąż robią wrażenie. Bycie najlepszą w naszej klasie coś znaczy."
Wzięłam długi łyk szampana, czując, jak bąbelki tańczą na moim języku. "Po czterech latach jako gospodyni domowa? Mam sporo do nadrobienia."
„Od kiedy to cię powstrzymało?” Palce Sarah śmigały po klawiaturze. „Pamiętasz, ile nocy zarwałaś na Yale? Dasz radę.”
Poszłyśmy na zakupy, odwiedzając różne sklepy i pozwalając sobie na zakupy, na które nie pozwalałam sobie przez cztery lata tego małżeństwa. Każdy zakup był jak małe odzyskanie tożsamości, krok w stronę niezależności, którą straciłam.
Telefony od Alexa trafiały prosto na pocztę głosową.
Zakończyłyśmy wieczór w barze na dachu, gdzie panorama miasta migotała wokół nas jak tysiąc możliwości. Szampan lał się strumieniami, ale tym razem smakował jak wolność, a nie ucieczka.
„Za nowe początki,” Sarah uniosła kieliszek. „I za mężczyzn, którzy na nas nie zasługują.”
„Muszę zacząć szukać kancelarii prawniczych jutro,” powiedziałam bardziej do siebie niż do Sarah. „Ciekawe, czy któraś mnie rozważy po tylu latach przerwy.”
„Właściwie,” ton Sarah nieco się zmienił, „mój dziadek wspomniał coś o tym.”
Uniosłam brew. „Profesor Steven?”
Sarah patrzyła na mnie znad swojego kieliszka. „Śledził twoją sprawę, wiesz. Był pod wrażeniem, jak sobie poradziłaś.”
„On tam był?” Myśl, że mój były mentor był świadkiem procesu, sprawiła, że poczułam zarówno dumę, jak i zażenowanie.
Sarah kiwnęła głową. „Myśli, że powinnaś rozważyć aplikację do Kingsley & Associates.”
„Kingsley?” Prawie zakrztusiłam się szampanem. „To najbardziej selektywna kancelaria na Manhattanie.”
„I,” Sarah kontynuowała, „jest gotów osobiście polecić cię Phillipowi.”
Wzmianka o Phillipie przywołała wspomnienie tych przenikliwych niebieskich oczu, które obserwowały mnie z tyłu sali sądowej. Zauważyłam go podczas procesu, ale nie rozumiałam, dlaczego ktoś o jego pozycji tam był.
„Myślisz, że mam szansę?” zapytałam, nagle czując się jak pierwszoroczna studentka, niepewna swojego miejsca.
„Nie dowiesz się, dopóki nie spróbujesz,” odpowiedziała Sarah. „Poza tym, mój dziadek nie daje rekomendacji lekko. Jeśli uważa, że pasujesz do Kingsley, zaufałabym jego osądowi.”
Mój telefon znów zadzwonił. To znowu był Alex. Tym razem odebrałam.
Gdy tylko połączenie zostało nawiązane, jego głos przyszedł, napięty od kontrolowanego gniewu. „Gdzie jesteś? Widzisz te obciążenia na karcie?”
„Traktuj to jak cenę za zdradę,” odpowiedziałam chłodno. „Papier rozwodowy jest na twoim biurku. Podpisz go.”
Słysząc to, krzyknął głośno, „Do cholery, Serena—”
Ale od razu się rozłączyłam, odwracając się z powrotem do Sarah z uśmiechem, który wydawał się bardziej prawdziwy niż jakikolwiek, który nosiłam od miesięcy. „Myślę, że jestem gotowa na tę fryzurę, którą sugerowałaś.”
Następnego ranka stałam przed ozdobnym lustrem w łazience The Plaza, przeczesując palcami moje nowo skrócone włosy. Kobieta patrząca na mnie z lustra wyglądała inaczej – silniejsza, ostrzejsza, gotowa odzyskać swoje miejsce w świecie prawa na Manhattanie.
Sięgnęłam po stos czasopism prawniczych, które poprosiłam konsjerża, żeby przyniósł. Jeśli miałam wrócić do świata prawa po czterech latach przerwy, musiałam być przygotowana. Zwłaszcza jeśli celowałam w tak prestiżową kancelarię jak Kingsley & Associates.
Mój telefon zaświecił się wiadomością od Alexa: Musimy porozmawiać. To do ciebie niepodobne.
Ale się mylił. To właśnie było do mnie podobne – ja, którą pochowałam pod latami kompromisów i ustępstw. Ja, która ukończyła Yale Law z najwyższymi wynikami. Ja, która złapała Emmę na kłamstwach i ujawniła je w sądzie.
Odpisałam jednym słowem: Podpisz.



































































































































































































































































































