Rozdział 7 Prawda i wybory

Punkt widzenia Sereny Sinclair:

Restauracja nie była zatłoczona, ale atmosfera była elegancka. Potknęłam się lekko w moich nowych szpilkach, a Phillip szybko złapał mnie za łokieć, żeby mnie ustabilizować. Ten krótki kontakt wywołał we mnie niemal niedostrzegalny dreszcz.

"Ostrożnie," powiedział cicho, jakby bał się coś zakłócić.

W tym momencie Andrew podniósł wzrok znad swojego biznesowego lunchu, jego spojrzenie zatrzymało się na mnie i Phillipie. Instynktownie wyprostowałam plecy, nagle świadoma, że ręka Phillipa nadal spoczywa na moim łokciu.

"Serena?" Głos Phillipa przywrócił mnie do rzeczywistości.

"Przepraszam," uśmiechnęłam się do niego. "Wejdziemy?"

Pierwsze piętro było pełne, więc zajęliśmy miejsce przy oknie na drugim piętrze. Miasto rozciągało się poniżej nas, tkanina ze szkła i stali łapiąca południowe słońce.

"Masz jakieś ograniczenia dietetyczne?" zapytałam, próbując przerwać ciszę.

"Nie," odpowiedział Phillip.

"Preferujesz łagodne smaki, pikantne, czy słodkie..."

"Łagodne," odpowiedział z niemal zbyt krótkim chłodem.

Nie mogłam się powstrzymać od zastanawiania się, jak jego żona lub dziewczyna radzi sobie z taką oschłością. Życie z kimś takim musi być dość... nieciekawe.

Zamówiłam kilka dań, które wcześniej próbowałam, wszystkie o stosunkowo łagodnych smakach. Czekając na nasze jedzenie, siedzieliśmy w coraz bardziej niezręcznej ciszy.

W końcu, próbując przełamać napięcie, wypaliłam: "Musiałeś być kiedyś żonaty?"

Natychmiast pożałowałam tego pytania. Wydawało się zbyt osobiste. Zamiast złagodzić niezręczność, tylko ją pogorszyłam.

"Co sprawia, że myślisz, że byłem żonaty?" Nie wydawał się obrażony, tylko ciekawy.

Spojrzałam na niego ostrożnie. "Cóż... wydajesz się być w tym wieku."

Jego oko lekko drgnęło. "Wyglądam na tak starego?"

"Nie, nie, wcale nie!" próbowałam się wytłumaczyć. "Wciąż jesteś bardzo młody! To tylko, że mężczyźni w tym wieku zazwyczaj są żonaci, więc założyłam... Na pewno nie sugerowałam, że jesteś stary."

Nie był zły. Zamiast tego odpowiedział zamyślony: "Nigdy nie byłem żonaty."

Zatrzymał się na chwilę, jego wyraz twarzy stał się odległy. "Profesor kiedyś chciał, żeby jego studentka wyszła za mnie, ale ona ostatecznie wyszła za kogoś innego. Po tym po prostu nigdy nie spotkałem odpowiedniej osoby."

Zamarłam. Słowa Phillipa rozeszły się w powietrzu jak kamień wrzucony do spokojnej wody. Profesor chciał, żeby jego studentka wyszła za niego? A ta studentka wyszła za kogoś innego? Ten Phillip był tak inny od wiecznie opanowanego mężczyzny, którego myślałam, że znam.

"Dlaczego—" Zanim zdążyłam dokończyć, nasz kelner pojawił się z przystawkami. Szybko się opanowałam, ukrywając swoje zaskoczenie.

"To ich specjalna przystawka," zaproponowałam, próbując przejść do porządku dziennego. "Szef kuchni robi niesamowite rzeczy z prostymi składnikami."

Phillip skinął głową na danie przed sobą. "Wygląda dobrze." Jego odpowiedź była charakterystycznie krótka, ale zauważyłam, że jego wyraz twarzy złagodniał, gdy spróbował jedzenia.

"Jak smakuje?" próbowałam podtrzymać rozmowę.

"Nieźle." Odpowiedział po skosztowaniu kęsa, jego spojrzenie zatrzymało się na mojej twarzy na chwilę. "Znasz to miejsce dobrze."

"Kiedyś często tu przychodziłam." Mój głos opadł mimowolnie, gdy przypomniały mi się kolacje z Alexem.

Phillip zdawał się zauważyć zmianę w moim nastroju i, co było dla niego nietypowe, przejął inicjatywę. "Twoja analiza przypadku QuickChain była dość unikalna."

"Naprawdę?" Moje oczy rozbłysły. "Właściwie myślę, że jest kilka obszarów, które wymagają głębszego zbadania..."

Lunch zakończył się tą wymianą zdań. W drodze powrotnej do firmy zauważyłam, że Phillip często sprawdza lusterko wsteczne, jego czoło było zmarszczone, choć nic nie mówił. W biurze nagle zawołał mnie. "Dziś musisz zostać dłużej. Mamy kilka spraw do przejrzenia."

Kiedy następnie podniosłam wzrok, tylko nasze lampki na biurkach były włączone w biurze. Noc zapadła nad Nowym Jorkiem, światła Manhattanu migotały przez okna.

„Znalazłam trzy problemy.” Weszłam do biura Phillipa, rozkładając przed nim oznaczone dokumenty. „Są niezgodności w datach składania wniosków o licencję małżeńską, zeznania inwestora przeczą jego wcześniejszemu oświadczeniu dla SEC, a wzór podejrzanych przelewów może wspierać narrację oskarżenia.”

Phillip dokładnie przeanalizował moje wnioski, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech aprobaty. „Jasne myślenie. Bardzo dokładne.”

Jego pochwała rozgrzała mnie od środka. Kiedyś byłam jedną z najlepszych absolwentek prawa na Yale, zanim zatraciłam się w małżeństwie.

„Jest późno. Odwiozę cię.” Phillip wstał, sięgając po płaszcz.

Kiedy zatrzymaliśmy się przed The Plaza, w końcu się odezwał: „Ktoś nas śledził po lunchu. Dlatego zatrzymałem cię później.” Odwrócił się do mnie, jego oczy wyrażały rzadką troskę. „Ochrona w The Plaza nie jest wystarczająca. Uważaj na siebie.”

„Rozumiem. Dziękuję.” Zanim zdążyłam powiedzieć coś więcej, zadzwonił mój telefon.

„To ja.” Usłyszałam głos Andrew.

„Andrew? Co się stało?”

„Jutro mam urodziny. Przyjdziesz?”

Zawahałam się, wiedząc, że Alex tam będzie. Ale potem przypomniałam sobie - teraz jestem rozwiedziona.

„Dobrze,” odpowiedziałam spokojnie.

„Jak zwykle w Hampton.”


Następnego wieczoru, luksusowy wystrój Le Bernardin był jak zawsze olśniewający. Wygładziłam sukienkę. Znany korytarz prowadzący do prywatnych sal przywoływał wspomnienia niezliczonych biznesowych kolacji, na których grałam rolę idealnej żony.

Stojąc przed prywatnym pokojem, nagle usłyszałam głos Simona. „Nie mogę uwierzyć, że Alex zrobił to z Emmą. W rocznicę ich ślubu, na dodatek.”

„Cztery lata małżeństwa, a on pieprzy swoją asystentkę w sali konferencyjnej,” ciągnął Simon ściszonym głosem. „Podczas gdy Serena czekała w restauracji, pozwalając, by ich rocznicowa kolacja wystygła.”

Moje ciało napięło się. Wspomnienia nagle stały się krystalicznie jasne: starannie wybrana sukienka, nieskończone czekanie w restauracji, casualowa wymówka Alexa o „nagłym spotkaniu”. Więc kiedy czekałam, on i Emma byli w sali konferencyjnej... Walczyłam z falą mdłości.

Siedem całych lat razem. Od naszego pierwszego spotkania do namiętnego romansu po to, co wydawało się idealnym małżeństwem. Zrezygnowałam z kariery dla niego, dobrowolnie stając się jego trofeum. I tak mi się odpłacił?

Otworzyłam drzwi. Śmiech w środku natychmiast ucichł. Alex siedział na czele stołu, otoczony przez Andrew, Leo, Simona i kilka modeli, których nie rozpoznawałam.

„Serena!” Leo zawołał z wymuszoną radością. „Usiądź tutaj.” Wskazał na puste miejsce obok Alexa.

Zimny uśmiech wykrzywił moje usta. „Nie ma potrzeby. Alex i ja jesteśmy rozwiedzeni.” Słowa zabrzmiały wyraźnie i mocno, powodując, że kilka modeli wymieniło szeroko otwarte spojrzenia.

Twarz Alexa natychmiast pociemniała, jego szczęka zacisnęła się – ten znajomy znak narastającej złości. Jego oczy przeskakiwały między Andrew a mną, nagle ostre z podejrzeniem. „Serena,” warknął, używając swojego zwykłego rozkazującego tonu, „chodź tutaj!”

Wciąż ten sam stary Alex, używający tego rozkazującego tonu, oczekując, że świat będzie się kręcił wokół niego. Kiedyś bym posłuchała. Ale teraz...

„Nie.” Mój głos był cichy, ale stanowczy.

Odsunął krzesło lekko, te drogie włoskie buty zgrzytały na drewnianej podłodze. „Wyjdź przez te drzwi,” jego głos przeszedł do tego groźnego szeptu, który tak dobrze znałam, „i naprawdę będziemy skończeni. Żadnych więcej szans, żadnych więcej gierek.”

Spojrzałam mu prosto w oczy, widząc go wyraźnie może po raz pierwszy. Mężczyzna, którego kiedyś uważałam za kogoś wyjątkowego, teraz wyglądał na małego, podłego, desperacko trzymającego się kontroli, której już nie miał.

„Byliśmy skończeni w momencie, gdy zdecydowałeś, że jestem winna.” Mój głos pozostał spokojny, każde słowo precyzyjne i cięte. „Ale teraz wiem, że skończyliśmy dawno temu, w momencie, gdy zdecydowałeś zdradzić wszystko, co razem zbudowaliśmy, wszystko, co sobie obiecaliśmy.” Odwróciłam się do Andrew, zarządzając szczery uśmiech. „Wszystkiego najlepszego.”

Potem bezpośrednio wyszłam. Głos Alexa wołał za mną, ta znajoma mieszanka rozkazu i groźby, ale po raz pierwszy, nie miał nade mną żadnej władzy.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział