Rozdział 102

Czas płynie dziwnie po tym, jednocześnie stojąc zupełnie nieruchomo w mojej agonii i, jakoś, mijając tak szybko, że ledwo to rozumiem, gdy słońce osiąga zenit, a potem przechodzi za niego i zaczyna się obniżać ku horyzontowi.

Jak... jak mogły minąć godziny?

Boże, jak przeżyłem je?

Przez to wszystko,...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie