Rozdział 237

Podążam za Benem, który pewnym krokiem zmierza w stronę dużego, okrągłego biurka na środku pokoju. Bibliotekarz – młodszy mężczyzna, niż się spodziewałem – zerka na nas, ale potem robi podwójne spojrzenie, gdy widzi Bena. Westchnął cicho, opierając się o biurko referencyjne.

„Co tym razem?”

„Chciałb...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie