Rozdział 345

Wymaga to każdej odrobiny siły woli, którą mam, aby nie krzyknąć „Tato!” i nie pobiec w jego ramiona.

Zamiast tego zachowuję się jak dobry kadet i wykonuję salut, tak jak Luca, Tony i każdy inny kadet w naszej ciężarówce. Tylko że ja uśmiecham się jak głupek, a większość z nich wygląda na przerażony...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie