Rozdział 416

Jackson całuje mnie delikatnie przez kraty mojej małej Atalaxiańskiej klatki. Opieram się całym ciężarem o nie, pozwalając, by moja ręka przesunęła się po jego policzku pokrytym zarostem, a potem wróciła do jego włosów.

Odsuwa się, warcząc trochę, zarówno z tęsknoty za mną, jak i, cóż –

„Nienawidzę ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie