Rozdział 121

Minęło osiem księżyców od narodzin Alarica.

Niecały rok. Niecałe bezpieczeństwo. Wystarczająco dużo czasu, by wojna się pogłębiła, sojusze się zaostrzyły, a dziecko – urodzone z kłów i furii – wyrosło na własne zęby.

Jeszcze nie chodził.

Jeszcze nie.

Ale siedział.

I to, jakoś, wydawało się równ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie