Rozdział 212

Jaden stał przed halą finansową, wiatr uderzał mocniej niż wcześniej, jego palce mocno zaciśnięte wokół telefonu. Już dzwonił.

Nie obchodziło go, czy wygląda to desperacko.

Bo tak było.

Klik.

„Yara.”

Jej głos rozbrzmiał tym suchym, oschłym tonem, który znał aż za dobrze. Bez ciepła. Tylko precy...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie