Rozdział 247

Był wczesny poranek, kiedy drzwi zaskrzypiały, otwierając się. Nie, żeby Ivan czy Kaelan to usłyszeli na początku.

Byli splątani pod grubymi wełnianymi kocami, kończyny beznadziejnie zaplątane, oddychając w rytmie wyczerpanego snu. Włosy Ivana rozlewały się czerwienią na poduszce jak rozlany sekret...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie