Rozdział 287

Noc opadła na zamek jak aksamitny płaszcz, gęsty od gwiazd i wystarczająco jasny od księżyca, by malować kamienne korytarze na srebrno. Ścieżki w ogrodzie szeptały pod ich butami - żwir chrzęścił, liście szumiały, w oddali syczała fontanna.

Alaric szedł po lewej stronie Jadena. Milczący. Zbyt cichy...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie