Rozdział 321

Ostrożnie weszłam do mieszkania Timothego, a moje kroki odbijały się echem w ciszy, która ogarniała przestrzeń. "Timothy? Duke?" zawołałam, zaskoczona brakiem zarówno Timothego, jak i jego psa, który zazwyczaj przybiegał do drzwi.

Salon nie zdradzał żadnych oznak ich obecności, poza bukietem kwiató...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie