Rozdział 5

POV Melissa

Następnego dnia

„Elsa?” pytam po angielsku, gdy tylko wchodzę do stołówki i staję twarzą w twarz z nową osobą, która siedzi samotnie przy jednym z stolików.

To jest kobieta, która ma mnie zastąpić...

Unob wyjaśnił mi zaraz po przebudzeniu, że nie ma jeszcze zainstalowanego tłumacza, więc komunikacja z obojgiem jest prawie niemożliwa. Zatrudnił ją wyłącznie na podstawie tego, co powiedzieli mu znani mu kosmici.

„Nie, nazywam się Diana,” odpowiada również po angielsku, patrząc na mnie w sposób, który zdradza jej wielką niepewność, choć stara się to ukryć. I już po jej akcencie mogę stwierdzić, że to nie jest jej pierwszy język.

Diana ma przed sobą miskę C5, czerwonych ziaren, które nie mają żadnego smaku. Na samą myśl o tym, że w dzieciństwie jadłam to na śniadanie, obiad i kolację, robi mi się niedobrze. Ale dobre jest to, że ta rzecz, która bardziej przypomina karmę dla zwierząt, jest tania, pasuje prawie do każdego gatunku i utrzymuje cię sytym przez długi czas.

„Unob zawsze to robi, daje nam nowe imię, gdy tylko tu przyjeżdżamy.” Staram się brzmieć przyjaźnie i zauważam, że ma na sobie dziwny szary kombinezon, co mnie niepokoi. To jest odzież aukcyjna, którą dają wszystkim schwytanym więźniom, ponieważ dopasowuje się do każdego rozmiaru i reguluje temperaturę ciała. „Nazywam się Melissa, ale on nazywa mnie Kitty,” mówię, a ponieważ wydaje się zainteresowana, siadam obok niej.

„Powiedział twoje imię... ten dziwny facet. Powiedział, że mi pomożesz, jeśli dobrze zrozumiałam,” wyjaśnia bardzo powoli, zastanawiając się nad każdym słowem, a ja przyglądam się jej bliżej. Nie dziwi mnie, że tu jest.

„Mogę pomóc, oczywiście.” Nadal brzmię przyjaźnie, aby się przede mną otworzyła.

Diana ma kręcone lub kędzierzawe włosy, nie jestem pewna, ponieważ są związane w dwa warkocze. Jest czarna, ma pełne usta i podobnie jak ja, jest pulchna, co wszystko wyjaśnia.

Idiota Unob kiedyś usłyszał od innego jeszcze bardziej idiotycznego kosmity, który nic nie wiedział o mojej rasie, że pulchne kobiety są bardziej pożądane przez ludzkich mężczyzn. Więc wszystkie kobiety, które zatrudnia, są ludźmi i pulchne, niektóre bardziej, inne mniej, ale zawsze idzie za tymi z większymi krągłościami, ponieważ myśli, że to przyniesie mu więcej pieniędzy.

„Mówisz po portugalsku? Bo twój akcent, gdy mówisz po angielsku, przypomina mi potomków Brazylijczyków, których słyszałam,” wyjaśniam, a z jej twarzy wnioskuję, że nie zrozumiała nic z tego, co powiedziałam. Może jej angielski nie jest zaawansowany, więc ryzykuję. „Czy teraz mnie rozumiesz?” pytam po portugalsku, a jej oczy się rozszerzają.

Nauka języków Ziemi zawsze była jednym z moich hobby i w końcu wydaje się być przydatna do czegoś.

„Tak!” wykrzykuje, wyglądając na zszokowaną i zbliżając się do mnie na twardej metalowej ławce. „Podoba ci się to miejsce? Znasz dobrze tego faceta? Powiedział, że nazywa się Unob... Tak myślę, ale mu nie ufam, coś jest nie tak.” Mówi bardzo szybko i ciągle spogląda na gładkie metalowe ściany wokół nas, jakby mogła zostać zaatakowana w każdej chwili, a to sprawia, że czuję coraz gorsze uczucie w piersi.

Unob wyjaśnił mi, że była jego nową ludzką pracownicą, ale spodziewałem się kobiety, która będzie komfortowo czuła się w tej sytuacji, a nie kogoś skrajnie nerwowego i ubranego w odzież z aukcji z zakazanych i podejrzanych sprzedaży.

„Unob mówi bardzo mało po angielsku i powiedział mi, że cię nie rozumie, ale... Czy wszystko w porządku? Czy coś jest nie tak?”

„N-nie tak? Nie!” Otwiera szeroko oczy, a potem wydaje jeden z najbardziej fałszywych i głośnych śmiechów, jakie kiedykolwiek słyszałem. „Wszystko w porządku! Po prostu chciałam wiedzieć, czy lubisz tu pracować!” mówi głośno, jakby chciała, żeby ktoś inny ją usłyszał oprócz mnie. Potem nagle odsuwa się i wciska sobie do ust garść racji żywnościowych, co sprawia, że marszczę brwi, zdezorientowany jej poziomem zdenerwowania.

Ta kobieta wcale nie jest w porządku.

„Lubić to mocne słowo, ale przyzwyczaiłem się do tego miejsca i do Unoba,” wzruszam ramionami, musząc ciągle mrugać, żeby nie zasnąć.

„No to dobrze...”

Spędziłem noc, czytając zasady tego programu wymiany międzygatunkowej, i teraz czuję się jak zombie. Przeszukałem każdy szczegół, przeczytałem wszystkie klauzule, a nawet oglądałem świadectwa ludzi, którzy pojechali do Faleii, i wszyscy uwielbiali to doświadczenie. Przeszukałem internet od początku do końca i nie znalazłem żadnych problemów.

Wszystko, co odkryłem, to że Faleia naprawdę wydaje się być gorącym rajem, pełnym plaż, i nie mogę uwierzyć, że tam trafię. Zaczynam teraz czuć się szczęśliwy, bo życie tam jest o wiele lepsze niż to, które znałem od urodzenia.

„Diana, gdzie byłaś, zanim tu przyszłaś?” pytam, a ponieważ jej usta są pełne, dalej żuje. Dopiero wtedy zauważam, jak spocone jest jej czoło. Myślę, że naprawdę jestem zmęczony, że nie zauważyłem od razu, że ta kobieta wygląda na przerażoną. „Czy przyszłaś z aukcji?” nalegam, pytając ją w jej języku, ponieważ nic nie mówi, i wydaje się, że moje słowa w końcu przekonują ją do otwarcia się bardziej.

„O-o-porwali mnie!” wyjawia bez tchu, a ja zostaję bez słowa. Nie mogę uwierzyć, że Unob tak bardzo zawalił! Ze wszystkich ludzi, on, który jest przerażony agentami Generalnej Organizacji Gatunków. Kiedy znajdą coś nie tak, nigdy więcej nie zobaczysz światła dziennego. „Muszę wrócić do domu, a ty musisz mi powiedzieć, jak się stąd wydostać.” Jej oczy zaczynają się napełniać łzami i wszystko w końcu ma sens.

„Powiem ci, będzie dobrze,” obiecuję jej bez zastanowienia, zbliżając się, aby wziąć jej rękę, która jest ciepła i pokryta potem.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział