Tom 2 - Rozdział 3
AMANDA'S PERSPEKTYWA
"Dzisiaj będzie ciężko, naprawdę ciężko", powiedziała moja podświadomość po tym, jak wyłączyłam budzik na więcej niż 5 minut. Jaki typ osoby budzi się po jednym dzwonku? Należałam do tych, którzy budzą się po 7 drzemkach z rzędu. Poza tym standardowy dźwięk alarmu Apple'a jeszcze bardziej mnie irytował. Jeden dzwonek i mój cały umysł był wykończony.
Umyłam zęby, wyprasowałam żółtą koszulkę i dobrałam do niej jasnoniebieskie jeansy. Zawsze nosiłam proste i przyzwoite ubrania na uczelni, bo taki sam styl przenosiłam do pracy. Noszenie ubrań było dla mnie wyzwaniem. Nie lubiłam ubierać się na luzie, chyba że był to wypad.
Wzięłam plecak po zebraniu włosów w wysoki kucyk, napisałam do grupy, w której byli Gina i Francis "Wyszłam z domu" i pobiegłam w stronę drzwi głównych po założeniu białych trampek.
"Wychodzę, mamo. Pójdę prosto do pracy po zjedzeniu czegoś na uczelni. Kocham cię", powiedziałam głośno, na tyle wyraźnie, żeby mama mogła mnie usłyszeć.
"Też cię kocham. Powodzenia, córeczko. Wykorzystaj ten dzień jak najlepiej", krzyknęła mama, można było wyczuć miłość i troskę w jej słowach.
Wzięłam najbliższą taksówkę i podałam kierowcy wskazówki, dotarłam na uczelnię w około 15 minut i pobiegłam do klasy po zorientowaniu się, że jestem spóźniona. Chciałam być na czas, ale zawsze przegrywałam walkę ze snem. Wszyscy w mojej klasie wiedzieli o mojej tradycji bycia 'spóźnioną'. Zawsze nadrabiałam ten mój mankament, uśmiechając się uprzejmie do wykładowcy.
"Czy mogę wejść, panie profesorze?", miałam wzrok skierowany na ziemię, wiedząc, że profesor mnie zbeszta.
"Zwykła spóźnialska, wejdź", jego słowa były dziś wystarczająco łagodne, może miał naprawdę dobry humor. Pobiegłam i zajęłam jedyne wolne miejsce w pierwszym rzędzie.
Kiedy profesor Hemsworth był zajęty nauczaniem, odwróciłam się, żeby zapytać o Ginę i Francisa, zauważyłam, że byli zajęci rozmową, kładąc głowy na biurku. Nienawidziłam, kiedy rozmawiali beze mnie, czułam się, jakbym traciła synchronizację z całym plotkarskim światem.
Francis wiedział wszystko o wszystkich, był prawdziwym skarbcem plotek. Ja i Gina nigdy nie nudziłyśmy się w jego towarzystwie, ponieważ zawsze dostarczał nam najnowsze plotki.
Uśmiechnęłam się do pana Hemswortha, uniosłam głowę w wyniosły sposób i zaczęłam udawać, że słucham jego wykładu, kiwając głową na tak i nie za każdym razem, gdy na mnie patrzył. Zwykle udawałam dobrą dziewczynę, ponieważ nauczyciele dodają nam oceny wewnętrzne. W tej dziedzinie naprawdę się wyróżniałam.
Gdy zadzwonił dzwonek, natychmiast ruszyliśmy w stronę stołówki. Po zajęciu naszych szanownych miejsc, zaczęliśmy rozmawiać o naszym życiu. Zwykle śledziliśmy ludzi, naszych ex, naszych wrogów, itd.
"Jestem taka głodna", Gina wstała ze swojego miejsca i ruszyła w stronę lady zamówień. Gdy nasze szanowne posiłki zostały postawione przed nami, "Co się wczoraj wydarzyło?" Gina zapytała, unosząc brwi w moim kierunku.
"Chcemy każdy szczegół", Francis podążył za nią i rozejrzał się wokół, próbując wypatrzyć jakąś atrakcyjną dziewczynę. Kiedy mówiliśmy o osądach, oznaczało to, że nie osądzaliśmy siebie nawzajem, ale mieliśmy pełne prawo osądzać ludzi, którzy nie byli nami.
"O mój Boże, ta dziewczyna jest super seksowna. Który z was przyniesie mi jej numer?", Francis spojrzał w kierunku dziewczyny.
"Nikt, dorosnij", uszczypnęłam go w ramię.
"Zignoruj go", Gina usiadła na krześle i przyjrzała się dokładnie menu napojów.
"Pamiętacie faceta, o którym wam mówiłam, przez którego spóźniłam się na imprezę urodzinową Giny?", przerwałam ciszę po zjedzeniu całego kawałka mojego boskiego pizzy.
"Nie to, że jesteś rannym ptaszkiem", Gina była bardziej zirytowana niż ktokolwiek, gdy temat jej dwudziestych urodzin się pojawiał. Wypiła trochę coli i spojrzała na mnie, rzucając pioruny.
"Straciłaś z nim dziewictwo?", Francis miał ten niekontrolowany brudny umysł i usta.
"Jestem poważna, głupku." Spojrzałam na Francisa, szeroko otwierając oczy, co jasno oznaczało, że powinien natychmiast przestać z brudnymi żartami. "To mój nowy szef", kontynuowałam bardzo cicho.
"Cooooooo?", Gina zapytała, zakrywając usta z szoku. Skinęłam głową, co było znakiem potwierdzenia.
"Czy groził ci w związku ze skargą, którą na niego złożyłaś? Dlaczego dał ci tę pracę? Czy kłóciliście się w dzień rozmowy kwalifikacyjnej? Był dżentelmenem czy bezwzględnym draniem?"
Pytania zalewały mnie z każdej strony, jedno po drugim. Obracałam głowę zgodnie z ich pytaniami. Wyglądali na zszokowanych i zdezorientowanych, tak jak ja.
"Nie wiem... sama jestem zdezorientowana", to była jedyna odpowiedź, jaką mogłam im dać na ich niezliczone pytania. "Ale naprawdę potrzebuję tej pracy", pomyślałam chwilę i kontynuowałam "Nie rozumiem, dlaczego mnie przyjął. Dostałam list z powołaniem bez składania aplikacji. Czy planuje jakiś zemstę?"
Francis zmarszczył brwi, gryząc burgera. "Jest coś więcej w tej historii. Nie sądzę, żeby taki mały incydent miał na niego wpływ. Może powinieneś trochę głębiej poszukać. Dlaczego miałby cię nienawidzić za uratowanie życia psa?"
Gina spojrzała na Francisa i odpowiedziała: "Może przesadzasz i wyciągasz temat na nieistotną fazę", potem zwróciła się do mnie, pocieszając: "Przetrwasz to".
"Ja wciąż uważam, że jego osobowość jest podejrzana", przerwał Francis.
"Tak, miejmy nadzieję", odpowiedziałam, krzyżując palce i ignorując wypowiedź Francisa.
Sprawdziłam zegarek i zorientowałam się, że jest dopiero 11, co oznaczało, że jeszcze miałam czas z tymi idiotami. Moje biuro było pół godziny drogi od uczelni, Gina obiecała, że podwiezie mnie swoim samochodem, bo jej dom był po drodze.
Wyciągnęłam Ginę z kampusu, choć nie była jeszcze gotowa do wyjścia, a ja już byłam spóźniona. Upewniłam się, że założyłam kurtkę, bo na zewnątrz było lodowato. Francis postanowił zostać na uczelni, bo w domu nie miał nic do roboty, poza graniem w gry albo zabawą z dziewczynami.
Dotarliśmy do mojego biura o 11:55, Gina była bezpiecznym kierowcą. Nigdy nie siadałam za kierownicą, bo duże pojazdy mnie przerażały.
"Odbiorę cię o 19:00 na imprezę dla nowych studentów, okej?" Gina brzmiała naprawdę podekscytowana. Zatrzymała się na chwilę, a potem kontynuowała: "Ubierz się najlepiej jak potrafisz. Pamiętaj: Ładni ludzie przyciągają spojrzenia, ja i moje fanki łamiemy szyje."
"O Boże, oczywiście, że tak", wykrzyknęłam z ekscytacją. Zupełnie zapomniałam o imprezie dla nowych studentów. Myśląc o tym, zaczęłam się uśmiechać. Kilka nieznanych osób spojrzało na mnie, podczas gdy to robiłam. Jestem pewna, że uznali mnie za idiotkę.
Przytuliłam Ginę i pomachałam jej z daleka, gdy patrzyła na mnie przez lusterko wsteczne. Stałam tam, aż zniknęła mi z oczu, dopiero wtedy zaczęłam iść w stronę biura.
Słysząc czyjeś szlochanie, ruszyłam powoli w stronę tego głosu. Zobaczyłam starszą kobietę płaczącą. Podszedłam do niej i zorientowałam się, że to była recepcjonistka, którą spotkałam dzień wcześniej. Jej twarz wyglądała na zrujnowaną, jej oczy były czerwone, podobnie jak twarz.
"Potrzebujesz chusteczki?" zapytałam, wyciągając jedną z torby.
"Dziękuję, kochanie", kobieta wzięła ją z moich rąk i poprawiła swoją zrujnowaną twarz, wycierając łzy, które spływały z jej oczu. Pociągnęła nosem i odgarnęła wszystkie baby hair z czoła.
"Wszystko w porządku, pani?" zapytałam, powtarzając w myślach to samo pytanie, które zadałam wcześniej.
"Już nie pracuję tutaj. Zostałam zwolniona przez pana Reynoldsa," zaszlochała przez chwilę, a potem kontynuowała, "Powiedział, że kobieta w moim wieku nie jest już zdolna do tej pracy. Oddałam tej firmie 25 lat mojego życia. Widziałam, jak dorastał od malucha do młodego mężczyzny."
"Proszę nie tracić wiary w swoje umiejętności, pani. Na pewno szybko znajdzie pani lepszą pracę," choć bardzo chciałam z ciekawości zapytać o jej przeszłość, nie mogłam. Pani była w stanie, w którym zasługiwała na pocieszenie, a nie na pytania. Może potrzebowała tej pracy i pieniędzy z nią związanych, aby zaspokoić swoje codzienne potrzeby.
"Muszę się spieszyć. Trzymaj się," przytuliłam ją i szybko pożegnałam. "Poradzi sobie pani, naprawdę."
"Tak, dziękuję," uśmiechnęła się do mnie, gdy machałam jej na pożegnanie.
Zrobiłam większe kroki niż wcześniej, wiedząc, że jestem spóźniona. Pchnęłam drzwi z całej siły, ale nawet się nie ruszyły. Dopiero potem przeczytałam napis "CIĄGNĄĆ". Uderzyłam się lekko dłonią w głowę i pociągnęłam drzwi, zdając sobie sprawę, jak niezdarna naprawdę jestem.
Poszłam do recepcji, żeby się zameldować. Recepcjonistka, która teraz tam pracowała, była młoda. Wyglądała na około dwadzieścia kilka lat. Była bardzo skupiona i oddana pracy. Miała szeroki, plastikowy uśmiech na twarzy, który łatwo dało się zauważyć. Miała bladą cerę z piegami i ciemnobrązowe włosy.
"Amanda Waters!" powiedziałam głośno swoje imię przy jej biurku.
"O, dzień dobry, pani," Oto ten plik dla pani, który zawiera wszystkie klauzule. Wysłaliśmy go pani, ale zakładamy, że nie otworzyła go pani, ponieważ nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Proszę dokładnie przeczytać przed podpisaniem umowy," wyjaśniła mi wszystko uprzejmie.
"Tak! Oczywiście," chwyciłam plik z jej ręki i odwzajemniłam jej plastikowy uśmiech.
"Proszę udać się na siódme piętro. Pani gabinet jest w prawym rogu, tylko jeden gabinet od pana Reynoldsa," ponownie mnie poinstruowała.
"Dlaczego na siódmym piętrze? Czy nie mogę mieć gabinetu na innym piętrze?" Wiedziałam, że to pytanie ma tylko negatywną odpowiedź, ale moja głowa oczekiwała pozytywnej odpowiedzi 'Proszę powiedz tak, proszę powiedz tak.'
"Nie, pani, ponieważ wybrała pani stanowisko sekretarki. Musi pani być bliżej gabinetu pana Reynoldsa," odpowiedziała najbardziej przewidywalnie i wiedziałam, że ta praca nie będzie dla mnie łatwa.
Wzięłam windę i ruszyłam w stronę swojego gabinetu. Jedną dobrą rzeczą w tej firmie było to, że każdy miał osobny gabinet.





























































































































