Rozdział 474

Jednak Linux milczał przez cały czas. Nagle muzyka grająca wokół sali bankietowej zmieniła się. Z mikrofonem w ręku, pan Adams z podekscytowaniem wkroczył na środek sceny, a jego donośny głos był pełen ogromnej radości, gdy krzyczał: "Panie i panowie, witamy na bankiecie rodzinnego zjazdu Adamsów!"

...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie