Rozdział 5

Patrząc na Carmen, która wyglądała żałośnie, Daniel nie mógł się zdobyć na to, by uderzyć Hildę, i powoli opuścił rękę.

Patrząc na Hildę, zabrakło mu słów. "Ty... dlaczego..."

Carmen spojrzała na Hildę i powiedziała bezradnie. "Siostra, naprawdę mi przykro. Nie chciałam cię skrzywdzić, ale wiesz, że Daniel i ja naprawdę się kochamy. Dlaczego nie odpuścisz?"

Słuchając, co mówi Carmen, Hilda prychnęła. "Już wam pobłogosławiłam, więc nie obchodzi mnie już on. Jak widzisz, właśnie wróciłam z miasta i jestem naprawdę zmęczona, chcę odpocząć, możecie już iść."

"Ale siostra, przyszliśmy sprawdzić, czy wszystko u ciebie w porządku, naprawdę się martwiliśmy."

"Dość, Carmen. Nie chcę was widzieć."

Patrząc na Hildę zdezorientowany, Daniel zapytał. "Nie możemy się rozstać w pokoju? Czy musisz zostawić takie złe wrażenie?"

Czując ukłucie bólu w sercu, Hilda zaczęła płakać. Patrząc na mężczyznę, którego kochała przez ostatnie cztery lata, nie spodziewała się, że powie coś takiego.

Starała się jak mogła powstrzymać łzy i spojrzała na niego gniewnie. "Dlaczego nie zapytasz sam siebie, co takiego ci zrobiłam, żeby zasłużyć na coś tak okrutnego? Co ci zrobiłam, Daniel? Zabiegałeś o mnie wtedy i mówiłeś, że nigdy mnie nie opuścisz. Ślubowałeś, że będziesz mnie kochał, Daniel! Co się stało? Nawet nie minęło dużo czasu, a co zrobiłeś? Czy kiedykolwiek myślałeś o wrażeniu, jakie na mnie zostawisz?"

Krzycząc na Daniela, jej łzy spływały po policzkach. "Wynoś się! Nie chcę was widzieć."

Otworzyła drzwi do swojego mieszkania, weszła i trzasnęła drzwiami. Gdy drzwi się zamknęły, oparła się o nie i osunęła na podłogę.

Carmen zaczęła walić w drzwi po ich zamknięciu, mówiąc łagodnie. "Hilda!" Zakrywając usta, również zaczęła płakać. "Jak mogłaś to powiedzieć, Hilda? Jesteś moją najdroższą siostrą."

Opierając się na Danielu, mówiła łagodnie. "Uwierz mi! Wolałabym skrzywdzić kogoś innego, niż myśleć o skrzywdzeniu ciebie."

Po chwili Daniel powiedział okrutnie. "Nigdy nie myślałem, że będziesz tak nierozsądną osobą, Hilda. Naprawdę mnie rozczarowujesz!"

Pogrążona w ciszy, Hilda siedziała na podłodze, obejmując nogi. Wpadając w trans, przypomniała sobie, że to Daniel pomógł jej się przeprowadzić, kiedy się przeprowadzała. Nawet obiecał, że jej nie opuści i że zaręczą się, gdy przyjdzie odpowiedni czas, a potem wezmą ślub. Nigdy nie spodziewała się, że to będzie okrutny żart.

Czując, jakby dzień wcześniej był złym snem, szczypała się raz po raz, a łzy płynęły jej po twarzy, bo ból był prawdziwy. Wszystko było prawdziwe. To naprawdę się wydarzyło.

Hilda spojrzała w górę po dłuższym czasie. W oszołomieniu wstała z podłogi. Musiała być silna. Musiała iść dalej z życiem, bez względu na wszystko. To już się stało.

Po drugiej stronie, Daniel i Carmen nie wyglądali dobrze po tym, jak Hilda ich wyrzuciła. Patrząc na Daniela, Carmen ostrożnie zapytała. "Co teraz zrobimy, Daniel? Hilda pewnie nas teraz nienawidzi. Mówiłam ci, że powinniśmy jej powiedzieć, zanim się zaręczyliśmy. Hilda zawsze była uparta, odkąd byłyśmy dziećmi. Nie podda się tak łatwo. Chcę być z tobą, Daniel." Ciągnąc go żałośnie za rękaw, Carmen płakała jak mała dziewczynka.

Daniel zmarszczył brwi i poklepał ją po plecach, aby ją pocieszyć. "Nie martw się, Carmen. Kocham cię, więc cię nie zostawię, nawet jeśli Hilda się nie zgodzi. Obiecuję ci, że nie uda jej się nas rozdzielić."

Carmen uśmiechnęła się, gdy usłyszała obietnicę Daniela. Chwyciła jego ręce i wspięła się na palce, by go pocałować. "Też cię kocham, Danielu."

Daniel przytulił ją i odwzajemnił pocałunek. Po chwili, niechętnie się rozstali. Gdy Carmen oparła się o jego pierś, uśmiechnęła się złośliwie. Patrz Hildo, mężczyzna, którego najbardziej kochasz, jest teraz mój. W końcu mój!

....

Hilda nie mogła dobrze spać przez całą noc. Kiedy się obudziła, czuła się słaba.

W łazience, stojąc przed lustrem, spojrzała na swoją bladą twarz z przekrwionymi oczami. Nie miała dobrego snu. Ochlapała twarz wodą. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, znowu się rozpłakała.

Odświeżając się, ubrała się i nałożyła trochę makijażu, by zakryć przekrwione oczy i bladą twarz, po czym wyszła do sklepu spożywczego.

Ponieważ był ranek, musiała przygotować się do pracy, ale postanowiła tego nie robić, bo właśnie wróciła. Wychodząc z domu, cały czas dodawała sobie otuchy. "Hildo, nie martw się, wszystko będzie dobrze. On nie jest ciebie wart. Głowa do góry. Wszystko się ułoży."

Była w transie, przypominając sobie wszystkie te chwile, kiedy razem z Danielem chodziła na zakupy. Nagle samochód gwałtownie zahamował.

Zszokowana, Hilda odskoczyła, potknęła się i upadła na ziemię. Chociaż samochód jej nie potrącił, poczuła ostry ból w kostce, gdy upadła.

Kierowca samochodu spojrzał na kobietę na ziemi i nerwowo przełknął ślinę. Odwracając się do mężczyzny na tylnym siedzeniu, wyjąkał. "P- Panie?"

Mężczyzna zmarszczył brwi. Patrząc obojętnie, poprosił pasażera, żeby poszedł zobaczyć, co się stało. "Tak jest, panie." Kiwnąwszy głową, Stanley wysiadł i obszedł samochód, żeby sprawdzić sytuację.

Podchodząc bliżej, Stanley zauważył, że to Hilda, która szeroko otwartymi oczami patrzyła przerażona. Na jej twarzy były ślady łez. "Czy wszystko w porządku, proszę pani? Powinienem zabrać panią do szpitala?"

Wciąż w szoku, Hilda przez chwilę wpatrywała się w niego, po czym cicho wstała i minęła go.

Stanley zauważył, jak dziwnie się zachowuje, i zapytał ponownie. "Czy na pewno wszystko w porządku? Powinienem..."

"Jestem w porządku." Przerywając mu, Hilda spojrzała na czarny samochód, który był całkowicie przyciemniony, i z jakiegoś powodu poczuła strach. Nienawidząc tego uczucia, zmarszczyła brwi.

Chwilę później odwróciła się i próbowała kulejąc odejść. Stanley uznał jej zachowanie za naprawdę dziwne i próbował zawołać ją ponownie, ale zanim zdążył, zauważył, że jego szef próbował do niej podejść.

Stanley nie śmiał się ruszyć. Stał tam i patrzył, jak jego szef wziął ją na ręce i zaniósł z powrotem do samochodu.

"Co robisz? Postaw mnie, mówiłam, że jestem w porządku. Zostaw mnie." Krzycząc, Hilda uderzyła go w plecy. "Jestem w porządku."

Nie zwracając na nią uwagi, umieścił ją w samochodzie. Patrząc na nią, czerwoną ze złości, Nathan pokręcił głową. "Kulejesz, musisz zobaczyć się z lekarzem. Nie martw się, nic ci nie zrobię."

"Mówiłam, że jestem w porządku i nie potrzebuję lekarza."

Patrząc na drobną kobietę obok siebie, rozkazał kierowcy jechać do szpitala.

Wściekła, Hilda patrzyła przez okno. Patrząc na jej drobne ciało, Nathan uśmiechnął się i rytmicznie klepał w kolana.

Stanley był zdezorientowany. "Ale panie, spotkanie..." Czując zimne spojrzenie swojego szefa, nie śmiał kontynuować.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział