Rozdział 135

Perspektywa Alfreda

Po wbiciu srebrnego ostrza w jego ramię, znowu zawył. Tym razem wyglądał na naprawdę cierpiącego. Trząsł się i krztusił krwią.

"Zamierzasz teraz mówić?"

"Nie."

Prawie wyszeptał. Słabł, bo tracił krew. Ostrza były również zanurzone w wilczym jadzie, co uniemożliwiało nam leczenie....

Zaloguj się i kontynuuj czytanie