Rozdział 005
[Jabłko]
Mój napastnik puszcza mnie, upadając na podłogę, pokazując swoją szyję w poddańczym geście wobec mężczyzny warczącego za nim.
Alpha Sylvester Sterling.
„Za zbrodnię dotknięcia mojej luny, zostajesz natychmiast zwolniony ze swojej pozycji,” mówi z zaciśniętymi zębami, które teraz są lekko zaostrzone.
„Tak, Alpha,” wilkołak błaga.
Sylvester sięga w dół i jednym pazurem drapie duże, długie „R” na jego plecach, gdy mężczyzna krzyczy.
„Teraz jesteś bez stada, wyrzutek,” Alpha spluwa w gniewie. „Każdy wilk, który jest na tyle podły, by zaatakować bezbronną kobietę, nie jest godny przynależności do stada Srebrnego Półksiężyca ani żadnego innego stada w naszej organizacji.”
„Proszę Alpha, litości,” błaga żałośnie, kładąc piersi na chodniku. „Nie mogłem się powstrzymać. Nie wiedziałem, że jest twoja.”
„Nie jestem już twoim Alpha,” oczy Sylvestra płoną jak niebieski ogień. „A teraz wynoś się stąd, zanim zmienię zdanie o oskórowaniu cię i pozostawieniu twojej skóry na boku budynku jako ostrzeżenie dla innych.”
Stawanie się wyrzutkiem powoli doprowadza wilki ze stada do szaleństwa. To los gorszy niż śmierć.
Los, który właśnie skazał tego wilka za dotknięcie mnie.
„Jesteś teraz bezpieczna,” zdejmuje swoją kurtkę i owija nią mnie jak koc, podnosząc mnie w swoje ramiona i idąc do garażu. Ostrożnie otwiera drzwi do drogiego czarnego sportowego samochodu i umieszcza mnie na miejscu pasażera.
„Zabiorę cię do domu,” jego głos jest miękki i delikatny, jakby słowa mogły mnie złamać. „Ktoś później przywiezie ci twój samochód.”
Wciąż w szoku, nie mogę wykrztusić słów „dziękuję”, więc kiwam głową i mam nadzieję, że poczuje wdzięczność w moim spojrzeniu.
Podaję mu swój adres, a on wpisuje go do GPS. Jazda jest cicha, gdy patrzę przez okno, niepewna, co powinnam zrobić dalej.
Nie mam jedzenia ani pieniędzy, a jedno z moich jedynych ubrań właśnie zostało zniszczone przez wilka, który próbował mnie zgwałcić.
A osoba, która mnie uratowała, jest ostatnim wilkiem, którego chciałam zobaczyć - tym, który wyrzucił mnie z budynku, ponieważ chce, żebym była jego fałszywą wynajętą dziewczyną.
„Dlaczego to zrobiłeś,” pytam, patrząc na ludzi na ulicy, gdy samochód mknie obok. „Dlaczego się wtrąciłeś? Jestem tylko człowiekiem. Jestem bezwartościowa dla wilków takich jak ty.”
Samochód jest cichy i myślę, że nie zamierza odpowiedzieć, gdy w końcu mówi. „Nie jesteś bezwartościowa. Żaden człowiek nie jest, czy to wilk, czarownica, czy człowiek. Poza tym,” jego głos staje się głębszy i czuję, że jego wilk wychodzi na powierzchnię przez intensywność jego tonu. „Nikt nie dotyka tego, co moje.”
„Nie jestem twoja,” sprzeczam się, moje ciało mrowi na słowo „moje.”
„Jesteś MOJĄ luną,” odpowiada. „Albo będziesz, jak tylko podpiszesz kontrakt.”
„A jeśli nie…”
„Podpiszesz.”
Nie zadaliśmy sobie więcej pytań przez resztę jazdy. Opieram głowę i musiałam zasnąć, bo następne, co pamiętam, to że jesteśmy zaparkowani przed mieszkaniem, które dzielę z Hazel.
„To nie jest dobra okolica,” zauważa. „Czy na pewno chcesz tu zostać?”
„Nie mam gdzie indziej,” mój głos jest cichy. „To wszystko, co mam.”
Zdejmując jego kurtkę, kładę ją na krześle, gdy otwieram drzwi. „Dziękuję za podwiezienie, ja…”
"Załóż kurtkę," prawie krzyczy, a potem łagodzi ton cichym, "Proszę. Dla mnie. Nie mogę znieść myśli, że wracasz do domu wyglądając tak bezbronnie," tłumaczy.
To musi być coś wilczego. Wzruszając ramionami, zakładam kurtkę, zapinam ją i krzyżuję ramiona przed sobą.
Zadowolony z mojego wyglądu, opiera się, a napięcie z poprzedniego momentu całkowicie znika. "Proszę, przemyśl moją ofertę, żeby zostać Luną," prosi. "Stanowisko wiąże się z zakwaterowaniem, jedzeniem, pokaźnym wynagrodzeniem," wzdycha, patrząc na mnie, dodając, "Ponieważ nie jesteś wilkiem, możemy dodać kilka dodatkowych zabezpieczeń."
"Nie sądzę, że to dobry pomysł," nie chcę być niegrzeczna, ale nie chcę też być łatwym łupem. Co by było, gdyby nie zdążył na czas? Co by było, gdyby ktoś odkrył, kim jestem i zdecydował się mnie zjeść zamiast?
"Samochód będzie tutaj punktualnie o 6 rano," Alpha Sylvester przerywa, ignorując moje słowa i wymówki. "Chyba że zadzwonisz, żeby ustalić inny czas, kiedy zaakceptujesz stanowisko."
"Wciąż potrzebuję czasu do namysłu," protestuję.
"Zastanów się," uśmiecha się, "A jeśli nie podjęłaś decyzji do 6 rano, możesz poprosić mojego beta o przedłużenie."
Otwieram usta, żeby zaprotestować, ale błysk jasnoniebieskich oczu sprawia, że zmieniam zdanie. Wygląda na to, że nie pozwoli mi tak łatwo uciec. Wyciąga kartę z kieszeni.
"Zadzwoń na ten numer, jeśli masz jakieś pytania," Alpha wkłada swoją wizytówkę mocno w moją rękę, nie dając mi szansy na sprzeciw.
Jak można powiedzieć "nie" Wielkiemu Złemu Alfie?
Stojąc obok swojego samochodu, Alpha Sylvester obserwuje mnie, jak wchodzę do budynku. Kiedy docieram do swojego mieszkania i spoglądam z okna salonu, wciąż tam stoi, patrząc na drzwi, jakby miał zamiar stać na straży, dopóki nie upewni się, że zagrożenie zniknęło.
Czując jego wzrok na sobie, Sylvester patrzy w górę.
Macham ręką.
Uśmiecha się, kiwa głową i wsiada z powrotem do samochodu.
"Czy to był miliarder Sly Sterling, CEO Sterling Inc i Alpha Silver Crescent pack?" jej oczy się rozszerzają. "Najbardziej pożądany kawaler w Crescent City?"
"Tak," jęczę. "Chce, żebym była jego Wynajętą Luną."
Hazel wygląda, jakby miała zemdleć z ekscytacji. "I..."
"Powiedziałam nie," patrzę na swoje stopy. "A przynajmniej próbowałam."
"Nie," chwyta oparcie krzesła. "Powiedziałaś 'nie' najpotężniejszemu Alfie na Zachodnim Wybrzeżu?" Jej twarz blednie. "I pozwolił ci odejść?"
Opisuję jej mój dzień i obserwuję, jak jej wyraz twarzy staje się coraz bardziej zszokowany moją opowieścią.
"Powinnaś przyjąć jego ofertę," sugeruje. "Nie widzę, żebyś miała jakiekolwiek inne opcje." Kładzie rękę na moim ramieniu. "Wystarczająco dużo pieniędzy, żeby spłacić długi i ochronę potężnego Alfy. Nie dostaniesz lepszej oferty. Posiadanie ochrony w takim mieście może zrobić ogromną różnicę. To nie wieś, Apple. Dziewczyny takie jak my są pożerane."
Resztę popołudnia i wieczoru spędzam myśląc o jej słowach. Jeśli nie dam rady tutaj, jedyną opcją jest powrót do domu, do Pleasant Valley, gdzie umrę jak moja matka, przepracowana i niedoceniana.
To nie jest przyszłość, jakiej dla siebie chcę.
Podnoszę telefon i wybieram numer z tyłu jego karty.






























































































