Przygotuję się na burzę

Potem wrócił.

Drzwi jeszcze się nie zatrzasnęły, a jego cień już pochłaniał pokój. Wchodzi za mną płytkimi krokami, zamek klikający jak wieko trumny. Moje ciało uderza o dywan z głuchym, kościotrząsającym hukiem, policzek szoruje po splocie, krew i łzy rozmazują się na jedwabiu.

Cofam się na łokci...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie