Zabieranie jej w bezpieczeństwo

Jadę na północny wschód, zostawiając za sobą kilometry zimnego asfaltu i zapomnianych terenów, które kiedyś nas definiowały. Odjeżdżam od krwią przesiąkniętego marmuru posiadłości, od wymagających, czujnych oczu watahy i od duszącego chaosu życia wilkołaka, które dyktowało każdy mój oddech od narodz...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie