Potrzebujesz dyscypliny
Nienawidziłam swojego życia.
Może Damien był na mnie wściekły za to, że odeszłam, zostawiając go na balkonie po tym pocałunku.
Może myślał, że się z nim bawiłam. Ale teraz... teraz po prostu miałam nadzieję, że zobaczy, jak chaotyczne jest moje życie i jak bardzo jego obecność mogłaby to pogorszyć. Mógł być zły, ile chciał; byłam zamężną kobietą i to było właściwe.
Nie mogłam jeść. Nawet nie próbowałam. Po prostu siedziałam tam, z dłońmi zaciśniętymi na kolanach, sztywna, z otępiałym umysłem.
Shallow, zawsze mistrz masek, zwrócił się do Damiena z łatwym, wyćwiczonym przeprosinami.
Shallow westchnął głęboko, kręcąc głową jak rozczarowany ojciec zwracający się do niesfornego dziecka. „Wybacz jej, Alpha Damien,” powiedział gładko, wymuszając śmiech. „Zawsze taka była — niewdzięczna, bezmyślna. Naprawdę ciężar.”
Sztywniałam.
„Brakuje jej dyscypliny,” kontynuował, gestykulując w moją stronę, jakbym była jakąś wadliwą rzeczą, którą musiał tłumaczyć. „Starałem się ją ukształtować, ale widzisz, jak mi się odwdzięcza? Ośmiesza mnie przed szanownym gościem, takim jak ty.”
Trzymałam wzrok spuszczony, zaciśnięte pięści na kolanach.
„Ale oczywiście,” dodał Shallow, jego głos przechodząc w coś zadowolonego, coś obrzydliwego, „jej ciało rekompensuje to wszystko. Dobra kobieta powinna znać swoje miejsce, prawda? I zapewniam cię, synu, że jest bardzo dobra w zadowalaniu, kiedy się zachowuje.”
Wciągnęłam ostro powietrze, moje paznokcie wbijały się w dłonie.
Cisza.
Zimna. Ciężka. Niewybaczająca.
Damien nie mówił. Nie uznał słów Shallowa. Po prostu patrzył na mnie, jego wyraz twarzy nieczytelny, jego lodowate spojrzenie paliło mnie jak ogień przeciwko mrozowi.
Shallow odchrząknął, wymuszając kolejny śmiech. „Oczywiście, chciałem tylko powiedzieć, że ona, ”
„Dość.”
Głos Damiena przeciął powietrze, niski i ostry, jak ostrze naciskające na skórę.
„Dość o niej,” głos Damiena przeciął powietrze, zimny i ostateczny.
Dreszcz przeszedł mi po plecach.
Shallow zawahał się, zaciskając usta, ale Damien już przechodził do dalszej części. Oparł się w fotelu, zupełnie niewzruszony, i podniósł szklankę. „Napijmy się.”
Shallow natychmiast podjął temat, wymuszając uśmiech. „Oczywiście! Chodźmy gdzieś na osobności i świętujmy twój powrót, Alpha Damien.”
Damien nawet na niego nie spojrzał. Jego oczy, ostre i kalkulujące, były wciąż skupione na mnie. „Nie. Tutaj jest dobrze. Bawmy się wszyscy.”
Przełknęłam ślinę, moje palce zacisnęły się na widelcu.
Shallow, próbując utrzymać lekką atmosferę, machnął ręką w stronę kelnerów. „Przynieście nam coś mocnego!” Jego głos grzmiał autorytetem, ociekając arogancją. Nie zdziwiłabym się, gdyby słudzy wylali mu ślinę do drinka, żeby poradzić sobie z jego postawą.
Obsługa poruszała się szybko, stawiając kubki i nalewając ciemny bursztynowy płyn do szklanek. Ale gdy tylko jeden z nich sięgnął, by nalać mi,
„Nie.”
Słowo było ostre. Niezłomne.
Damien nie podniósł głosu, ale było to słyszalne. Było to rozkaz.
Kelner zamarł, jego oczy przeskakiwały między Damienem a Shallowem.
„Nie podawaj jej. Nie będzie piła.”
Mrugnęłam.
Co?
Gorąco zalało mi twarz, ale nie z zażenowania, irytacji, zamieszania czy frustracji. Co to teraz było? Czy był kolejną osobą, która miała mnie kontrolować? Dyktować, co mogę, a czego nie?
Nawet nie byłam fanką alkoholu, ale nagle chciałam tego drinka, tylko żeby pokazać mu, że nie jestem dzieckiem, jeśli tak o mnie myśli.
Pewnie myśli, że byłam dla niego łatwa, bo jestem dzieckiem i nic nie wiem.
Mam dwadzieścia jeden lat i tak, nie wiem, dlaczego po prostu pozwoliłam mu wcześniej robić, co chciał.
Westchnęłam powoli, opuszczając wzrok z powrotem na talerz, udając, że skupiam się na nietkniętym jedzeniu przede mną.
Jeśli to był jakiś nowy sposób okazywania mi pogardy, to dobrze. Gra się zaczyna.
Rzuciłam okiem na Shallowa. Jego szczęka drgnęła i przez chwilę myślałam, że wybuchnie.
Nie lubił być podważany, zwłaszcza nie w swoim własnym domu. Ale Damien zwrócił się do niego gładko, jego oczy były nieczytelne.
„Twój drink, Shallow.”
To był rozkaz, nie sugestia.
I tak po prostu, Shallow odpuścił.
Napięcie wisiało ciężko, ale wiedziałam jedno na pewno: Damien Lacroix nie był jak inni.
I to mnie przerażało.
Bo myślę, że teraz mnie nienawidzi, a naprawdę nie mogę już znieść tyranów.
Po prostu się złamię.
Ktoś taki jak Damien dodający mnie do swojej czarnej listy byłby koszmarem; powinnam pewnie opuścić ten stół.
