Rozdział 2
AZURA.
Czerwone i fioletowe światła tańczyły i migotały wokół mnie, podkreślając ciała egzotycznych tancerek na scenie. Striptizerki w drogich koronkach i perfumach krążyły, serwując drinki lub szukając potencjalnych klientów.
Ciemnoturkusowe loże były w połowie pełne, niektóre zajmowane przez mężczyzn i kobiety cieszących się pokazem, podczas gdy inni korzystali z tańca na kolanach. Kilku mężczyzn w garniturach było eskortowanych przez tancerki do prywatnych pokoi.
Królestwo Grzechu było ludzkim klubem ze striptizem w sercu jednego z najruchliwszych miast w kraju, miejscem dość daleko od mojego domu, więc szansa natknięcia się na kogoś znajomego była mała.
Nie wspominając już o tym, że użyłam X2 zapachu maskującego, formuły, która sprawiała, że dla innych wilkołaków pachniałam jak człowiek.
Nie chciałam, żeby Judah mnie tu znalazł.
Fakt, że mógł być w moim mieście, skręcał mi żołądek, chociaż ciągle powtarzałam sobie, że tylko zgadł, co miałam na sobie.
Potrzebowałam przerwy od swoich myśli i tych wiadomości, cały dzień nie mogłam się na niczym skupić. Co gorsza, dzisiejsza noc była Nocą Krwawego Księżyca.
Zjawisko, które zdarzało się tylko dwa razy w roku. Noc, w której niezamężne wilki udawały się na jedno z Zgromadzeń Krwawego Księżyca, aby sprawdzić, czy mogą znaleźć swojego przeznaczonego partnera.
Nie chciałam iść, skończyłam z mężczyznami, nie chciałam być związana z nikim.
Po przejściu przez związek, który był kompletną porażką, nie miałam żadnych oczekiwań co do znalezienia prawdziwego partnera, ani nie sądzę, że byłam na to mentalnie gotowa.
Chociaż chciałam znaleźć swojego partnera, i głęboko w sercu pragnęłam tej miłości, którą widzę u innych, nie byłam pewna, czy on mnie zechce.
Nie potrzebowałam kolejnego złamania serca. Chociaż nie przyznawałam się do tego, trochę bałam się, co on o mnie pomyśli, jak mnie znienawidzi, gdy dowie się o mojej przeszłości. O szkieletach w mojej szafie. Czy mój partner zaakceptuje wszystko o mnie? Czy po prostu mnie znienawidzi, a może, co gorsza, odrzuci.
Smakowita muzyka bardzo mnie zrelaksowała, stukałam stopą do rytmu, siedząc w loży i patrząc na seksowną kobietę tańczącą na scenie. Jej ciało kołysało się zmysłowo do rytmu.
Wypiłam szklankę whisky, życząc sobie, żeby było tu coś mocniejszego. Płyn palił moje gardło, oczy trochę szczypały, gdy moje myśli wracały do wiadomości.
W tym klubie obowiązywała ścisła polityka zakazu telefonów i gdybym miała przy sobie telefon, wiedziałam, że cały czas patrzyłabym na niego, myśląc o wiadomościach.
Potrzebowałam przerwy od tego – od niego.
Nic mnie nie przerażało, nic mnie nie poruszało, ale coś w nim mnie dotykało.
Nalałam sobie kolejną szklankę, gdy podeszła do mnie piękna brunetka, gotowa mnie zabawić, ale nie miałam na to ochoty.
"Nie, dzięki." Uśmiechnęłam się do pięknej brunetki i mrugnęłam.
Rozejrzałam się, zauważając, że większość osób w tym klubie to zamożni biznesmeni. Chwyciłam swoją szklankę i wypiłam ją jednym haustem.
Zamknęłam oczy na sekundę, zanim ponownie napełniłam szklankę.
Moje myśli były burzą emocji.
Judah miał na mnie zbyt wiele. Rzeczy, których używał, by mnie szantażować. Wiem, że mogłabym po prostu powiedzieć komuś i moglibyśmy się tym zająć, ale całe życie tylko sprawiałam problemy wszystkim.
Było w nim coś, co nie było normalne. Coś, co mówiło mi, że jest czymś więcej niż tylko wilkołakiem…
Wypiłam dużo, opróżniając ostatnie krople czwartej butelki do swojej szklanki. Zaczynałam czuć, że to trochę działa. To było to, czego potrzebowałam… Zamknęłam oczy, pozwalając muzyce otulić moje zmysły.
Dziś wieczorem chciałam tylko przerwy, zajmę się wiadomościami innym razem…
Otworzyłam oczy, patrząc przez gęste rzęsy na kobiety na scenie. Uwielbiałam tańczyć, a coś w tańcu na rurze po prostu wydawało się wzmacniające i ekscytujące. Jeśli jest dobrze wykonany, naprawdę jest sztuką. Właściwie to ponad rok temu złożyłam podanie o pracę w klubie niedaleko domu i dostałam ją, ale udało mi się zrobić tylko jedną sesję, bo mój brat się dowiedział…
Wzdrygnęłam się, pamiętając wściekłość w oczach Liama, kiedy wpadł do klubu i zobaczył mężczyzn wpatrujących się we mnie. Chociaż zazwyczaj mam go owiniętego wokół palca, w rzadkich przypadkach, kiedy naprawdę się złościł... cóż, powiedzmy, że nie. Po prostu nie.
Nie denerwuj Liama.
Wolałam, żeby pozostał przerośniętym, głupiutkim szczeniakiem.
Ale nadal był moim ulubieńcem.
Może powinnam pójść potańczyć.
Wstałam, kierując się w stronę parkietu, który znajdował się za podwójnymi drzwiami, przeczesując włosy palcami, gdy nagle zamarłam. Znany mi dymny zapach uderzył mnie i serce zaczęło walić.
On tu był.
Ogarnął mnie rzadko odczuwany strach i rozejrzałam się po okolicy, żałując, że założyłam takie wysokie obcasy.
Trzymając głowę nisko, modliłam się, żeby maskowanie zapachu zadziałało, musiałam stąd wyjść. Zobaczyłam zakapturzonego mężczyznę przy wejściu i dreszcz przeszedł mi po plecach.
To był on.
Wyglądał na to, że czegoś szukał.
Mnie.
Zauważając otwarte drzwi prowadzące do strefy VIP, z których wychodziła kobieta w krótkiej spódniczce i odsłaniającej bluzce z kartą magnetyczną w ręku, wpadłam na pomysł.
Kroczyła w stronę baru, a ja ruszyłam w jej stronę, "przypadkowo" wpadając na nią. Mruknęłam przeprosiny, jednocześnie wyciągając kartę z jej kieszeni.
Serce waliło mi jak oszalałe, strach, że mnie znajdzie, sprawiał, że czułam mdłości.
Dlaczego nie mógł mnie po prostu zostawić w spokoju?
Przeskanowałam kartę, dyskretnie się rozglądając, i przemknęłam przez drzwi, które kliknęły, otwierając się. Potrzebowałam tylko miejsca, żeby się schować, dopóki nie wyjdzie. Jeśli wszedł do naszej paczki, to musiał wiedzieć, że to mój motocykl stoi na zewnątrz.
- Słyszałeś to?
Zamarłam.
Wilkołaki? Czułam ich zapach. Co się tu działo? To był przecież ludzki klub, prawda?
- Nie rozpoznaję tego zapachu, ktoś się wkradł?
O cholera.
Rozejrzałam się, marszcząc brwi. Z tego miejsca prowadziły trzy korytarze. Cicho pobiegłam w lewy, w górę schodów, dziękując bogini za wykładzinę, która tłumiła moje kroki.
Ku mojej uldze zobaczyłam parę szklanych drzwi, które były otwarte. Wpadłam do środka, zamykając je za sobą i wydychając powietrze z ulgą.
Byłam w dużym pokoju, z którego można było patrzeć na klub, stąd widziałam wszystko. Byłam pewna, że z dołu to wyglądało jak część lustrzanego sufitu, albo to, co myśleliśmy, że jest sufitem.
Rozejrzałam się po pokoju, podłoga była z błyszczącego czarnego marmuru, z dwoma niebieskimi aksamitnymi sofami i szklanym stołem na środku. Z boku stał bar z napojami, ale bez względu na to, gdzie spojrzałam, ten pokój dawał nam doskonały widok na przedstawienie poniżej, bez zapachu potu czy podniecenia unoszącego się w powietrzu.
Czy powinnam tu poczekać? Co powinnam zrobić?
Bogini, w co ja się wpakowałam?
Telefon też był w szafce.
Nagle usłyszałam kroki i rozmowy, które szybko się zbliżały. Rozejrzałam się, patrząc na bar, serce waliło mi jak oszalałe, gdy szybko schowałam się pod nim.
Wyjrzałam zza rogu, widząc, jak kilku mężczyzn się zbliża. Dwóch mężczyzn dotarło do drzwi jako pierwsi, trzymając je otwarte dla reszty. Serce mi zamarło, gdy zdałam sobie sprawę, że wśród nich było kilku wilkołaków.
Każdy z mężczyzn wyglądał na człowieka, z którym nie warto zadzierać, sądząc po ich garniturach i niebezpiecznym wyglądzie, ale to ten w środku przyciągnął całą moją uwagę.
Nie tylko był Alfą, ale moc i dominacja, które od niego emanowały, były tak intensywne, że niemal zapomniałam oddychać.
Wszyscy inni zniknęli w tle, gdy patrzyłam na mężczyznę w środku. Miał na sobie dopasowaną czarną koszulę, podwinięte rękawy, czarne spodnie i buty. Na jednym palcu trzymał swoją marynarkę, a mimo ciemności w klubie miał na sobie okulary przeciwsłoneczne. Jego czekoladowe włosy były stylizowane seksownie. Z tego, co mogłam dostrzec, całe jego szyja, ramiona i ręce były pokryte tatuażami.
A potem moje serce zabiło mocniej, gdy uderzył mnie najbardziej odurzający, orgazmiczny zapach; drzewny i niebezpiecznie uwodzicielski, z nutą krwawej mandarynki, ciepłego cynamonu i paczuli. Zapach pochodził od nie kogo innego, jak od Alfa w środku.
Zatrzymał się, napinając, gdy lekko odwrócił głowę.
Poczuł mój zapach.
Niespokojność mojego wilka i bicie mojego serca były już poza moją kontrolą. Każda komórka mojego ciała szalała, gdy patrzyłam na nie kogo innego, jak na boga przede mną.
Mój partner.
