Rozdział 3

LUXURIA'S POV

Minęło już pięć dni, odkąd żyję "normalnym" życiem... A przynajmniej tak próbowałam sobie wmówić.

Chociaż wspomnienia o potwornym Alfie wciąż mnie prześladowały. Jego dotyk, jego zapach, przytłaczająca intensywność, z jaką kochał się ze mną — wszystko to sprawiało, że moje wnętrze drżało z przerażającą mieszanką strachu i pożądania za każdym razem, gdy o tym myślałam. Tak jak teraz.

Moje ciało wciąż bolało po spotkaniu z nim. Nie był dokładnie tym typem, którego wybrałabym dla dziewczyny takiej jak ja, która była jeszcze dziewicą.

Używałam ziół, żeby się wyleczyć, ale nadal czułam ból. Ledwie mogłam chodzić.

Chociaż cała noc była prawie rozmyta, wciąż pamiętam jej fragmenty.

Szorując podłogę fortecy po raz drugi dzisiaj, zadanie, które moja macocha wydawała się nieskończenie zabawne, by mi je przydzielać, zagryzłam dolną wargę, by stłumić jęk, który groził wydostaniem się na samą myśl o nim.

Moja macocha zadbała, żebym nigdy nie miała chwili wytchnienia. Nigdy nie wiedziałam, co to odpoczynek.

Od powrotu z mojej zakazanej nocy z potworem ukrywałam się przed Kahelem. Wina nie pozwalała mi stawić mu czoła. Nie mogłam znieść jego spojrzenia, widząc zaufanie, które zdradzałam.

Nikt nie wiedział nic o moim spotkaniu. Nawet moja przyjaciółka, Niksha.

Pchając wiadro do przodu, uderzył mnie znajomy zapach. Był tak mocny, tak przytłaczająco znajomy, że zatrzymał mnie w miejscu.

Nie... Co się dzieje? Panikowałam wewnętrznie, ściskając medalion na szyi. Ten, który podarował mi mężczyzna, którego kocham. Ale zamiast zwykłego komfortu, który zawsze mi dawał, teraz sprawiał, że czułam się całkowicie winna.

Czy naprawdę zasługuję na noszenie tego medalionu? Kiedy zraniłam mężczyznę, który mi go dał.

Z drugiego piętra fortecy mogłam przysiąc, że znajomy zapach pochodził z zewnątrz. Uderzył mnie tak mocno, że był przytłaczający.

"Nie... To nie może się dziać..." powiedziałam w myślach, spiesząc do okna, żeby zobaczyć, co się dzieje.

Nie chciałam wierzyć, że to był... Nie. Moje serce zatonęło. To nie mogło być. On nie mógł mnie znaleźć.

Mój oddech zamarł, gdy moje oczy padły na małą grupę mężczyzn wchodzących do stada.

Moje oczy przeskanowały małą grupę mężczyzn, a moje najgorsze obawy zmaterializowały się przed mną.

Tam, prowadząc grupę z ciemną, zastraszającą obecnością, której nikt nie mógł zignorować, był Alfa Parthe, przeklęty Alfa z Północy. Ten sam potwór, który myślałam, że uciekłam.

Tak. Jego imię było Alfa Parthe. Kiedy wróciłam do domu po tej zakazanej nocy z nim, zrobiłam trochę badań na temat potwora z Północy i klątwy, która go prześladowała.

Dowiedziałam się tak wielu przerażających rzeczy, które groziły mi do głębi i sprawiły, że codziennie modliłam się do Bogini Księżyca, żeby nigdy mnie nie znalazł.

Ale wydawało się, że Bogini Księżyca była zbyt zajęta, żeby odpowiedzieć na moje modlitwy.

Drżałam, moje ręce ściskały okno, aż moje kostki zbielały. Nerwowo poruszałam się, moje serce biło szybko, gdy terror mnie opanował. Nie powinnam być zaskoczona. Ostrzegał mnie, prawda? Ostrzegał mnie każdym dotykiem i każdym spojrzeniem tej nocy... Dotykał mnie i patrzył na mnie tak intensywnie, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół mnie w swojej pamięci. Nie mogłam przed nim uciec.

A tam był, jakby przyciągnięty moimi myślami.

Jakby na znak, podniósł wzrok, jego oczy przeszyły odległość prosto do miejsca, gdzie stałam, prawie jakby wiedział, że tam stoję.

Nasze oczy się spotkały, a świat wydawał się przestać się obracać. Jego węglowo-czarne oczy zatrzymały się na moich, i w tym momencie wiedziałam, że mnie zobaczył.

W ślepej panice schowałam się od okna, moje oddechy były krótkie i szarpane. Było za późno. Zobaczył mnie. Moje myśli galopowały. Nie było już ucieczki przed nim.

Musiałam znaleźć rozwiązanie. Może ucieczkę. Nie chciałam umrzeć. Słyszałam, że żadna kobieta, która kiedykolwiek związała się z Alfami z stada Dzikich Wilków, nie żyła dłużej niż dwa lata. Znikają tajemniczo.

Pomimo mojej niedoli w stadzie mojego ojca, nie chciałabym zniknąć tajemniczo za dwa lata.

Odwróciłam się natychmiast i próbowałam uciec, ale wpadłam na ostatnią osobę, którą chciałam zobaczyć. Kahel.

Jego nagłe pojawienie się sprawiło, że się wzdrygnęłam, łzy napłynęły mi do oczu, moje emocje były splątanym bałaganem strachu, winy i desperacji.

"Luxuria, co się dzieje?" Głos Kahela był pełen troski, jego brwi zmarszczone, gdy wyciągnął rękę, żeby mnie ustabilizować.

Nie mogłam mówić, nie mogłam znaleźć słów, żeby wyjaśnić przerażenie, które mnie ogarnęło. Chciałam tylko uciec, uciec od koszmaru, który mnie ścigał do domu.

"Nic, Kahel. Po prostu... potrzebuję trochę czasu dla siebie. Czuję się źle," skłamałam, a kłamstwo smakowało jak popiół w moich ustach.

"Czy wszystko w porządku? Unikasz mnie od kilku dni. Czy zrobiłem coś złego?" Zapytał mnie, wzbudzając we mnie jeszcze więcej emocji.

Jak mam mu powiedzieć, że to nie jego wina, tylko moja? Jak mam mu powiedzieć, że zdradziłam go z moim potwornym partnerem? Jak mam mu powiedzieć, że straciłam dziewictwo z innym mężczyzną? Jak mam wyjaśnić dziwną ciemność, która zaczęła we mnie przenikać od spotkania z moim partnerem?

"Nic. Byłam zajęta. Muszę teraz iść," powiedziałam mu, nie mogąc spojrzeć mu w twarz, gdy przebiegłam obok niego. Jego następne słowa zatrzymały mnie nagle, i mogłam przysiąc, że usłyszał głośne uderzenie mojego serca.

"Twój ojciec chce cię zobaczyć."


Przerażenie ścisnęło moje serce, gdy podążałam za Kahelem do sądu mojego ojca.

W środku, pokój był przesycony napięciem tak gęstym, że niemal mnie dusiło.

Mój ojciec, Alpha Odren, siedział na swoim wysokim krześle z wyrazem gniewu i pogardy. Ale nie odważył się powiedzieć ani słowa o swojej pogardzie, gdy jego oczy nerwowo spoglądały na postać siedzącą naprzeciw niego. Alpha Parthe.

Czarne jak węgiel oczy Alpha Parthe były utkwione we mnie od momentu, gdy weszłam, płonąc z intensywnością, która osłabiała moje kolana. Siedmiu mężczyzn stało obok niego, gdy siedział naprzeciw stołu mojego ojca.

Członkowie sądu patrzyli na mnie z odrazą. Byłam przedmiotem ich pogardy, przeklęta, która sprowadziła tego przerażającego Alpha na nasze progi.

W tym momencie wiedziałam, że wszyscy już wiedzieli, dlaczego się zgromadzili.

Gdy ja i Kahel zbliżaliśmy się do pokoju, zobaczyłam płonący gniew migoczący w oczach Alpha Parthe na naszą bliskość.

Posesywne, niebezpieczne spojrzenie, które sprawiło, że moja krew zamarła. Widocznie się wzdrygnęłam, moje serce biło tak mocno, że bałam się, że może wyskoczyć z mojej piersi.

Zatrzymaliśmy się kilka kroków od Alpha Parthe, a Kahel rzucił mi zaniepokojone spojrzenie, jego ręka lekko dotknęła mojego ramienia, jakby chciał zaoferować trochę pocieszenia. Ale jego dotyk tylko podsycał ogień w oczach Alpha Parthe, i szybko się odsunęłam, skóra pełna strachu.

Mój ojciec w końcu przemówił, jego głos ledwie ponad szept, skażony strachem i rezygnacją. "Luxuria, już wiesz, dlaczego tu jesteś. Nie ma potrzeby mówić oczywistości."

Wzrok mojego ojca zawierał pytanie CZY NIE MÓWIŁEM CI, ŻEBYŚ NIGDY NIE WYCHODZIŁA W NOCY?

I to był jedyny czas, kiedy żałowałam, że nie posłuchałam mojego ojca.

"Wyjedziesz z Alpha Parthe," kontynuował mój ojciec, jego słowa przecięły mnie jak nóż. "To... porozumienie zostało ustalone. On twierdzi, że jesteś jego partnerką."

Słowa mojego ojca były jak rozdarcie w biednym sercu Kahela.

Czułam, jak jego ciało subtelnie drży obok mnie. Słyszałam szybkie bicie jego kruchego serca. Czułam jego ból i cierpienie.

Och, jak bardzo chciałam, żeby rzeczy nie potoczyły się w ten sposób.

Zrobił krok w tył, jego oczy odwrócone, ukrywając ból, który wstrząsnął nim do głębi.

Zobaczyłam posesywną dumę w oczach Alpha Parthe. Moje spojrzenie skierowało się na okno, i zobaczyłam Kayę i Rellę, moje przyrodnie siostry, chichoczące z radości, starając się nie zostać zauważone przez naszego ojca.

Wyglądały na nadmiernie podekscytowane, że w końcu opuszczę stado na miejsce bez powrotu. Zwłaszcza Rella, która zawsze miała oko na Kahela od kiedy byliśmy mali. Z moją nieobecnością, na pewno skorzysta z tego i spróbuje wkraść się w jego życie.

Ta myśl mnie rozgniewała. Nie mogłam pozwolić, żeby mężczyzna, którego kochałam tak bardzo, wymknął się z moich rąk. Tylko dla potwora, który najprawdopodobniej mnie zabije.

Nie wiedziałam, kiedy słowa, które mogę żałować, opuściły moje usta.

"Nie chcę iść z nim, ojcze."

To były właśnie te słowa, które zmienią mój los i doprowadzą mnie do życia w nędzy.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział