Czuję się mały.

Macey

Kolacja była... napięta. Tego rodzaju napięcie, gdzie nawet brzęk sztućców brzmiał zbyt głośno, a każde słowo miało swoją wagę. Jadalnia w domu watahy była pełna – wszyscy oprócz Elliota. Oczywiście. Znowu się nie pojawił. Nie było go na śniadaniu, a teraz nie ma go na kolacji. Zwykle by ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie