Rozdział dwudziesty dziewiąty

Jackson

"Cholera!" przeklinam, mamrocząc pod nosem, gdy odpycham się od biurka.

Idę do gabinetu Morris'a. Pukam kostkami w drewniane drzwi i czekam, aż da mi znak, że mogę wejść.

Na jego sygnał otwieram drzwi i wchodzę do środka. "Hej, szefie, masz chwilę?" pytam niepewnie.

"Oczywiście, Jackson, co...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie