Rozdział 4
Dlaczego ona zadaje to pytanie teraz?
Otworzyłam usta, ale zanim mogłam zaprotestować, mama podniosła rękę. „Obiecasz mi?” wyszeptała, jej głos ledwie słyszalny.
Patrzyłam na swoje dłonie, nie mogąc spojrzeć mamie w oczy.
Moje urodziny. Ze wszystkich dni, wybrała moje urodziny, żeby zadać mi to pytanie. Ironia nie umknęła mojej uwadze. W dniu, który oznaczał mój początek, rozmawialiśmy o jej końcu.
Chciałam powiedzieć jej nie, że to nie jest fair. Jak mogła prosić mnie, żebym była szczęśliwa bez niej? Była moim domem, moim wszystkim. Od kiedy tata umarł, byliśmy tylko my, więc jak mogłam się uśmiechać, śmiać i udawać, że wszystko jest w porządku bez niej?
„Ty... nie odejdziesz, prawda?” Mój głos załamał się, zdradzając strach, który tak bardzo starałam się ukryć. W głębi duszy znałam odpowiedź. Wiedziałam też, że nie mogę żyć bez niej.
Jej twarz była mapą jej zmagań. Głębokie linie wokół oczu, zapadnięte policzki, skóra, która dawno straciła blask. Ale jej oczy... jej oczy wciąż miały tę gorącą miłość, która prowadziła mnie przez każdą burzę w moim życiu.
„Pogodziłam się z moim losem dawno temu,” powiedziała, każde słowo starannie dobrane. „Ale zanim umrę, chcę, żebyś obiecała mi, że będziesz szczęśliwa. To jedyny sposób, w jaki mogę przejść na tamten świat bez martwienia się o ciebie, Lily.”
Zacisnęłam wargę tak mocno, że poczułam smak krwi, próbując powstrzymać łzy, które groziły, że się uwolnią. Mama nie potrzebowała widzieć mnie załamaną. Potrzebowała widzieć mnie silną, zdolną do przetrwania bez niej. Musiałam pokazać jej, że jestem twarda jak skała, nawet jeśli musiałam udawać.
„Obiecuję, mamo.” Słowa czułam jak szkło w gardle, ale wymusiłam je. Dla niej.
Pocałowałam jej skronie, moje usta dotknęły skóry, która wydawała się zbyt delikatna. Wstanie wymagało całej mojej siły, każda cząstka mojego ciała chciała pozostać w tym uścisku na zawsze.
Napięcie w pokoju było tak gęste, że można je było kroić nożem, aż Celine, błogosławiona jej dusza, przerwała je swoim radosnym głosem. „Wszystkiego najlepszego, Lily.” Trzymała tort, mój ulubiony czarny las, jakby to była ofiara pokoju. „Proszę, pomyśl życzenie.”
Życzenie. Co mogłabym życzyć, co zmieniłoby cokolwiek? To było bezcelowe, ale mimo to pomyślałam życzenie. Życzyłam, żeby mama była szczęśliwa i zdrowa, żeby mogła być ze mną trochę dłużej.
„Przygotowałam jedzenie na dole. Musimy je zjeść, zanim wystygnie,” powiedziała Celine.
„Zniosę mamę na dół,” powiedziałam jej.
Celine poszła przodem. Odwróciłam się do mamy. Z łatwością podniosłam ją w ramiona i ostrożnie zeszłam po schodach. Była tak lekka, prawie jak dziecko, i nie miałam trudności z niesieniem jej aż do kuchni.
„Dziękuję,” wymamrotała mama, kiedy w końcu posadziłam ją na krześle.
Kuszący zapach jedzenia wypełnił moje nozdrza, sprawiając, że ślinka mi cieknie. Nagle zdałam sobie sprawę, że jestem wygłodniała. Jedzenie na stole było trudne do odparcia.
„To pomysł twojej mamy,” powiedziała Celine, wskazując na dania — wszystkie moje ulubione.
„Ale to ty spędziłaś godziny gotując je na urodziny Lily,” odpowiedziała mama.
„Ale byłaś ze mną, kiedy je gotowałam. To był twój przepis,” zaśmiała się Celine, siadając naprzeciwko mamy.
„Obie zrobiłyście wspaniale. Jestem wzruszona, że zrobiłyście wysiłek, żeby przygotować to dla mnie. Naprawdę jestem zaskoczona.” Pociągnęłam krzesło i usiadłam obok mamy.
Obie kobiety uśmiechnęły się do mnie.
„Pomodlimy się, żebyśmy mogli zjeść? Mój żołądek burczy.” To była mama.
Celine poprowadziła modlitwę. Kiedy skończyła, podałam mamie małą porcję, a potem napełniłam własny talerz i zaczęłam jeść.
„Jak minęła wasza rocznica ślubu wczoraj wieczorem?” zapytała Celine, biorąc kęs jedzenia. Jej uwaga była skupiona na talerzu, więc nie zauważyła mojego zaskoczonego wyrazu twarzy.
Kontynuowała, nie patrząc na mnie. „Śpieszyłam się, bo moja siostrzenica miała gorączkę i zapomniałam zapytać. Chciałabym usłyszeć całą historię—” W końcu podniosła głowę i zatrzymała się, widząc mój wyraz twarzy. Nie musiała słyszeć całej historii, żeby wiedzieć, że było źle. Moja twarz mówiła wszystko.
„Przepraszam, Lily. Nie powinnam była pytać,” wypaliła. Żal tańczył w jej głębokich niebieskich oczach.
Opusciłam wzrok na talerz, udając, że jedzenie mi smakuje, chociaż straciłam apetyt. Ale nadal mogłam widzieć, jak Mama na mnie patrzy.
Celine wyczuła, że nie jestem gotowa na dzielenie się szczegółami. Nie naciskała dalej i skupiła swoją uwagę z powrotem na jedzeniu. Mama zrobiła to samo. Cisza wisiała nad stołem, aż skończyliśmy śniadanie.
„Pozmywam naczynia,” zaproponowałam po tym, jak skończyliśmy nasz tort z czarnego lasu na deser. Ale Celine szybko mnie zatrzymała.
„To moja kolej na zmywanie talerzy.” Celine już zebrała puste talerze, zanim zdążyłam zaprotestować.
Przygryzłam dolną wargę. „Ale to nie twoja odpowiedzialność,” zaprotestowałam, przenosząc pozostałe talerze do zlewu.
„Głuptasie. Jedzenie, które jem, też nie jest twoją odpowiedzialnością, a zawsze włączasz mnie w przygotowywanie posiłków. Po prostu oddaję przysługę,” wytłumaczyła. „Musisz się jeszcze przygotować do pracy. Spóźnisz się, jeśli będziesz zmywać naczynia.”
Westchnęłam, poddając się. „No to wygrałaś.”
Włączyłam telewizor, żeby Mama mogła obejrzeć swój ulubiony talk-show na kanapie, zanim poszłam na górę do swojego pokoju.
Chwyciłam ręcznik kąpielowy ze ściany i ruszyłam do łazienki, ale zatrzymałam się w połowie drogi na dźwięk dzwoniącego telefonu. Myśląc, że to coś pilnego, odebrałam bez spoglądania na ekran.
„Lily,” głos Grey'a rozbrzmiał, a ja poczułam, jak gorąco wznosi się w mojej piersi jak wrzący czajnik. Jak on śmie zadzwonić tak wcześnie i zepsuć mi urodziny.
„Czego chcesz, Grey?” warknęłam, próbując utrzymać głos w ryzach, ale nie udało się.
„Chciałem tylko życzyć ci wszystkiego najlepszego.”
„O, jak uprzejmie! Po spektakularnym zepsuciu naszej rocznicy wczoraj, pomyślałeś, że dopełnisz pakiet, psując mi też urodziny. Dwie specjalne okazje zniszczone w mniej niż 24 godziny. To rekord.”
„Lily, wczoraj wieczorem ja—”
„Daruj sobie. Mam lepsze rzeczy do roboty niż słuchanie twoich bzdur.”
Mój palec nacisnął czerwony przycisk, przerywając mu w połowie zdania. Telefon rozświetlił się nadchodzącym połączeniem. Przewróciłam oczami i zignorowałam je.
Zrzuciłam ubrania i weszłam pod prysznic, pozwalając gorącej wodzie uderzać w moją skórę. Nawet para nie mogła zmyć mojej irytacji.
Po wysuszeniu się, owinęłam się ręcznikiem i wytarłam zaparowane lustro. Moje odbicie patrzyło na mnie, oczy podpuchnięte i czerwone. Świetnie. Dokładnie to, czego potrzebowałam w dzień pracy.
Wracając do pokoju, zdjęłam mundur z wieszaka i ubrałam go powoli. Najpierw czarna sukienka, potem biały fartuch.
Podczas suszenia włosów słyszałam w tle dzwoniący telefon. Nałożyłam delikatny makijaż, żeby ukryć ciemne kręgi pod oczami. Musiałam wyglądać przyzwoicie dla klientów.
Sprawdziłam się jeszcze raz w lustrze. Mundur był schludny, a włosy wystarczająco ułożone. Wyglądałam na tyle dobrze, żeby serwować posiłki obcym ludziom.
Nawet po całym przygotowaniu do pracy, telefon nadal dzwonił, kiedy skończyłam.
Chwyciłam go, zobaczyłam 10 nieodebranych połączeń i 6 wiadomości.
Nie zastanawiając się dwa razy, nacisnęłam przycisk blokady. Ekran ucichł. Żadnych więcej połączeń. Żadnych wiadomości. Żadnego Grey'a.

























































































































