Rozdział 6 Ranny

Victoria szybko opuściła szybę samochodu i wyszeptała pilnie, "Tato, co ty tu robisz? Wracaj!"

Wzrok Davida przeszedł obok głowy Victorii i zatrzymał się na Nathanielu. "Młody człowieku, lepiej traktuj Victorię dobrze. Była rozpieszczana od dziecka."

Widok Victorii wsiadającej do luksusowego samochodu sprawił, że serce Davida napełniło się radością, co skłoniło go do pośpiechu i "przypomnienia" Nathanielowi.

Victoria, obawiając się, że David może rozzłościć Nathaniela, ciągle go ponaglała, "Przestań gadać i wracaj!"

Lodowate spojrzenie Nathaniela sprawiło, że Davidowi przeszły ciarki po plecach. Samo zastraszenie zmusiło go do odsunięcia się niezręcznie i machnięcia na pożegnanie.

Szyba podniosła się, a samochód powoli odjechał.

"Panie Cross, bardzo przepraszam! Mój tata nie rozumie naszej relacji," Victoria przepraszała gorączkowo.

Widząc, że Nathaniel milczy, kontynuowała zapewnienia, "Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy."

"Niech się nie powtórzy," odpowiedział Nathaniel, jego wyraz twarzy był nieodgadniony.

Victoria nie mogła stwierdzić, czy jest zły, czy nie.

Ale z takim mężczyzną lepiej było być ostrożnym.

Tymczasem telefon Victorii nieustannie wibrował od wiadomości od Davida na WhatsAppie. Nie musiała patrzeć, żeby wiedzieć, że zadaje mnóstwo pytań.

Obawiając się, że wibracje zirytują Nathaniela, szybko wyciszyła telefon.

W samochodzie zapanowała napięta cisza. Victoria nie odważyła się wydać dźwięku.

Kiedy już myślała, że lodowata atmosfera ją zabije, Sam, siedzący na przednim siedzeniu, odezwał się.

"Panie Cross, cel się pojawił."

"To się nim zajmij," odpowiedział Nathaniel.

Victoria słuchała ich zagadkowej rozmowy, nie odważając się zgadywać ani zadawać pytań.

Przypuszczała, że Nathaniel miał w pobliżu jakieś interesy i kapryśnie zaprosił ją na śniadanie.

Dla niego była tylko zabawką, czymś do zabawy.

Samochód zatrzymał się przed skromnym barem śniadaniowym.

Gdy tylko weszli, zapach jedzenia wypełnił powietrze, nieco łagodząc chłodny wyraz twarzy Nathaniela.

Gdy jedzenie zostało podane, Nathaniel zaczął jeść bez słowa.

Było jeszcze wcześnie, a żołądek Victorii nie był jeszcze całkiem obudzony. Powoli popijała gorące mleko.

"Nie jesteś głodna?" zapytał Nathaniel.

"Jestem w porządku."

"Jak jesz, jedzenie wygląda bardziej apetycznie."

Victoria zrozumiała, co Nathaniel miał na myśli. Niechętnie podniosła kawałek naleśnika i zaczęła jeść go dużymi kęsami.

Może ostatnim razem była tak głodna, że jej jedzenie sprawiło, że Nathaniel też nabrał ochoty na jedzenie?

Kaprysy potężnych mężczyzn były naprawdę zagadkowe.

Gdy Nathaniel kończył posiłek, Sam poszedł zapłacić rachunek.

Victoria podejrzewała, że ten wypad miał inny cel, ale gdy śniadanie dobiegało końca i wszystko wydawało się spokojne, zaczęła wątpić w swoje przypuszczenia.

"Bang! Bang! Bang!"

"Ach... pomocy!"

Nagle z kuchni dobiegły odgłosy walki i krzyki.

W następnym momencie zasłona kuchni została odsunięta, a Sam wyszedł, ciągnąc za sobą mężczyznę jak martwego psa.

Sam przyprowadził mężczyznę do Nathaniela, zmuszając go do pokazania twarzy przez chwycenie za włosy.

"Panie Cross, mamy go."

Inni klienci byli przerażeni i szybko uciekli.

Właściciel, zbyt przestraszony, by nawet zebrać rachunek, schował się w kuchni.

"Już nie uciekasz?" zapytał Nathaniel, opierając się wygodnie na krześle i dłubiąc w zębach wykałaczką, wyglądając zupełnie na luzie.

Victoria nigdy wcześniej nie widziała takiej sceny i była przerażona na śmierć.

Chciała się ukryć jak inni klienci... ale nie miała odwagi! Bez zgody Nathaniela nie odważyła się ruszyć.

Mężczyzna, posiniaczony i krwawiący, został kopnięty w tył kolan przez Sama i upadł na kolana przed stołem Nathaniela.

"Powiedz mi, dla kogo pracujesz, a oszczędzę twoją rodzinę," powiedział Nathaniel, jego głos był leniwy po posiłku, ale niósł ze sobą niewątpliwy autorytet.

Mężczyzna wypluł krew i krzyknął buntowniczo, "Nie pracuję dla nikogo!"

Twarz Nathaniela natychmiast pociemniała, w jego oczach pojawił się błysk bezwzględności.

Machnął na Sama. "Zajmij się nim."

"Ale..." zaczął Sam, tylko po to, by zostać przerwanym przez Nathaniela.

"Nic się nie stało. W końcu się pomyli."

Serce Victorii biło jak szalone, gdy słuchała ich rozmowy.

Mówią, że wiedza skraca życie. Teraz nie rozumiała ich zagadkowych słów, ale kto wie, co przyniesie przyszłość?

Życzyła sobie, by była głucha i ślepa, nie wiedząc nic i nie widząc nic!

Czy pozostanie przy boku Nathaniela w końcu ją zabije?

Victoria w duchu błagała, 'Nathanielu, mój sponsorze! Proszę, trzymajmy się naszej umowy. Nie wciągaj mnie w swoje niebezpieczne sprawy! Chcę jeszcze pożyć kilka lat!'

"Tak jest, szefie." Ręka Sama błysnęła, ujawniając krótki nóż.

Mężczyzna na kolanach drżał i krzyczał histerycznie, "Tygrysie! Jeśli teraz nie zareagujesz, zginę!"

Zanim Victoria zdążyła się zorientować, kim był "Tygrys", rozległ się ostry strzał!

Prawie jednocześnie w powietrzu rozległ się pisk opon. Kilka czarnych furgonetek zajechało z impetem, otaczając małą knajpkę.

Drzwi furgonetek zostały gwałtownie otwarte, a grupa mężczyzn uzbrojonych w stalowe rury i maczety wyskoczyła, wyglądając groźnie i złowieszczo.

Na czele stał potężny, łysy mężczyzna z groźnym tatuażem tygrysa na szyi, który sięgał aż do policzka.

Victoria była tak przerażona, że prawie zemdlała!

Nathaniel rzucił okiem na bladą Victorię i dał znak Samowi.

Sam podszedł do niej i szepnął, "Panno Chase, nie bój się. Będę cię chronił."

Głos Victorii drżał, "O-okej."

Ale jej prawdziwe myśli były inne, 'Nie bać się? To śmieszne! Po stronie Nathaniela jest tylko pięć czy sześć osób, a po drugiej stronie dwie pełne furgonetki!'

Przeciwnik miał przewagę liczebną dwa do jednego!

Patrzyła, jak Nathaniel powoli wstaje, jego wysoka sylwetka emanująca przytłaczającą obecnością w małej knajpce.

Spojrzał na łysą postać i uśmiechnął się zimno.

"Tygrysie, naprawdę warto tyle zachodu dla takiego płotki?"

Victoria przypomniała sobie teraz. Prawdziwe imię Tygrysa to Ralph Cook, główny egzekutor Phantom Nexus... znany ze swojej bezwzględności i lubieżnych sposobów!

Aby przetrwać przy Nathanielu, zrobiła dokładny research, obawiając się, że jedno potknięcie języka może kosztować ją życie.

Ralph bawił się nożem, jego oczy były zimne. "Nie jestem tu dla płotki. Jestem tu po listę kontaktów, którą on ma."

Nathaniel zaśmiał się. "On nie odważy się ci jej dać."

Mężczyzna na ziemi, widząc cień nadziei, krzyknął do Ralpha, "Tygrysie! Jeśli uratujesz mi życie, powiem ci wszystko!"

Twarz Nathaniela stężała, a on z szyderczym uśmiechem spojrzał na mężczyznę.

"On nie uratuje ci życia!"

Ralph nie tracił czasu na słowa i dał znak swoim ludziom. "Zlikwidować ich!"

Rozległ się kolejny strzał, tym razem wymierzony w stronę Nathaniela.

Sam zareagował błyskawicznie, przewracając stół, aby osłonić Nathaniela, i wyciągając broń, aby odpowiedzieć ogniem.

"Bang! Bang! Bang!"

Rozpoczęła się wymiana ognia, mieszając się z dźwiękiem stalowych rur uderzających w stoły i krzesła oraz krzykami rannych.

Umysł Victorii zrobił się pusty, stała tam jak zamrożona.

W zamieszaniu Nathaniel chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą.

Ręka Nathaniela była duża i silna, promieniująca znajomym ciepłem.

"Nie bój się," powiedział cicho, jego głos pozbawiony emocji.

Przyciśnięta do jego pleców, Victoria czuła napięcie w jego mięśniach.

Kule świstały obok, uderzając w ściany i wzbijając kurz. Stół został trafiony, rozpryskując się na kawałki.

Sam poruszał się jak szybki drapieżnik, eliminując dwóch mężczyzn precyzyjnymi strzałami, każdy śmiertelny.

"Ruszaj się!" rozkazał Nathaniel, ciągnąc Victorię w stronę tylnego wyjścia z płynną łatwością, jakby był przyzwyczajony do takich sytuacji.

Gdy tylko dotarli do drzwi, Nathaniel wycelował broń w mężczyznę pełzającego po knajpce.

"Mówiłem ci, on nie uratuje ci życia!"

Z tymi słowami wystrzelił, a mężczyzna padł martwy.

Nagle ktoś wyskoczył z bocznej alejki, celując prosto w Victorię!

"Uważaj!"

Zanim Victoria zdążyła krzyknąć, Nathaniel wciągnął ją w swoje ramiona.

Dźwięk kuli trafiającej w ciało był nie do pomylenia.

Nathaniel jęknął, krew rozkwitła na jego ramieniu, szybko przesiąkając rękaw i kapiąc na podłogę.

Serce Victorii zamarło, a ona krzyknęła z przerażenia!

"Panie Cross!"

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział