Rozdział 8 Zaplątany Ex
"Wow, masz naprawdę bujną wyobraźnię!" Emma zażartowała, delikatnie szturchając ramię Wiktorii.
"Hm?" Wiktoria spojrzała zdezorientowana.
Adrian rzucił jej zimne spojrzenie, po czym wyniośle odszedł.
Emma zachichotała i podążyła za Adrianem, rzucając Wiktorii figlarny uśmiech na odchodnym.
Ten uśmiech... jakby oczekiwała, że zaraz rozegra się soczysta drama.
Sam wyłonił się z sypialni, podszedł do Wiktorii i szepnął: "Panno Chase, za dużo nad tym myślisz. Rodzina Crossów może i jest w mafii, ale nie zabijają ludzi bez powodu!"
"Nie zabijają ludzi bez powodu?" Wiktoria była zaskoczona, biorąc pod uwagę, że dopiero co ledwo uszli z życiem. Zdrajca został nawet zastrzelony w głowę przez Nathaniela.
"Jesteś obcą osobą, nikt cię nie zabije bez powodu." Sam gestem wskazał, żeby za nim poszła. "Pan Cross kazał mi cię odwieźć do domu."
Wiktoria skinęła głową, gotowa do wyjścia, gdy Sam dodał: "Przepraszam."
Nim się obejrzała, znów otoczyła ją ciemność.
Znowu założyli jej czarną kapturkę.
Kiedy przybyła, była wtulona w ramiona Nathaniela, jej twarz schowana w jego ramieniu, więc nic nie widziała.
Wyglądało na to, że Nathaniel wciąż jej nie ufał.
Ale przecież zranił się, próbując ją chronić.
Wiktoria nie mogła pojąć intencji Nathaniela. Czy naprawdę coś dla niego znaczyła?
"Proszę, panno Chase, proszę się trzymać."
Nagle poczuła coś zimnego w dłoni i po kształcie domyśliła się, że to mały nóż Sama.
Po krętym spacerze w końcu wsiadła do samochodu.
Silnik zaryczał, ruszając gładko.
Po chwili nie mogła się powstrzymać i wypaliła nieodpowiednie pytanie.
"Sam, czy wszyscy opuszczający willę Crossów muszą nosić czarną kapturkę?"
"Tak."
"Bez wyjątków?"
"Żadnych."
Wiktoria poczuła, jak jej serce niekontrolowanie opada.
"Więc dlaczego mnie uratował?" Wiktoria wyszeptała cicho.
Musiała przyznać, że Nathaniel, biorąc na siebie kulę za nią i nie zmuszając jej do seksu oralnego przed Samem w samochodzie, dał jej fałszywe wrażenie, że może coś dla niego znaczyć.
Była jeszcze jedna rzecz, której nie mogła zrozumieć: dlaczego Xavier podarował ją Nathanielowi?
Dla kogoś takiego jak on, nawet jeśli chciałby trzymać kobietę jako kanarka, nie wziąłby byle kogo.
Ale po spędzeniu czasu z Nathaniel, nie czuła się szczególnie wyjątkowa.
Wkrótce Sam zaparkował samochód przed domem Wiktorii.
Wiktoria zdjęła opaskę, pożegnała się uprzejmie z Samem i poszła na górę.
"Panno Chase."
"Hm?" Wiktoria zatrzymała się, odwracając się do niego.
Sam zmarszczył brwi, jego przystojne rysy były przyćmione wewnętrznym konfliktem.
Czując jego wahanie, Wiktoria zapytała: "Co cię trapi?"
Gdy Wiktoria myślała, że nie powie nic i zamierzała odejść, Sam wypalił: "Rodzina Crossów to głębokie wody, uważaj na siebie!"
"Wiem," Wiktoria nie mogła powstrzymać uśmiechu.
"I, strzeż dobrze swojego serca." Sam stuknął się w pierś, po czym wskoczył z powrotem do samochodu i odjechał.
Wiktoria wróciła do domu z zamyśleniem.
Gdy wyciągała klucze, by otworzyć drzwi, te otworzyły się od środka.
"W końcu jesteś! Dlaczego nie odpowiadałaś na moje wiadomości?" zapytał David, wyglądając na zmartwionego.
"Tato, co się stało?" Ton Wiktorii był płaski, pozbawiony zwykłej energii.
David nie mógł ukryć uśmiechu, "Złapałaś sobie prawdziwego przystojniaka na chłopaka, dlaczego trzymałaś to w tajemnicy? Jeździ tym luksusowym autem, wygląda jak wielka szychta!"
Wiktoria zamarła, "Kto powiedział, że to mój chłopak?"
"Dobrze, dobrze, to nie on. Wciąż trzymasz sekrety przed starym ojcem." David pociągnął Wiktorię na zewnątrz, "Chodź, zarezerwowałem już prywatny pokój."
"Gdzie się wybieramy?"
"Oczywiście, świętujemy z klasą!"
Po chaotycznym poranku ledwie wypiła trochę mleka i była wygłodniała. To był idealny moment na obiad przed wyjazdem na plan filmowy.
Wchodząc do restauracji i otwierając drzwi do prywatnej sali, zauważyła Xaviera siedzącego w środku, nerwowo bawiącego się dłonią.
Musiało być, że sprawiał kłopoty przed Davidem!
Gdy Xavier zauważył ich przybycie, chytry uśmiech pojawił się na jego twarzy.
"Victoria, jesteś tutaj." Wstał z miejsca i wskazał na krzesło obok siebie. "Usiądź tutaj."
Victoria zmieniła postawę i ruszyła, by wyjść.
"Victoria, poczekaj!" David zmusił ją do zajęcia krzesła.
Bez sympatii dla Xaviera, Victoria usiadła, skrzyżowała ramiona i zmarszczyła brwi.
David kontynuował uprzejmą rozmowę, ganiąc Victorię za brak szacunku dla Xaviera, i szeptał: "Victoria, Xavier ma dobre intencje, spróbuj to zrozumieć!"
Victoria kipiała ze złości na tę sugestię, pragnąc wyjawić Davidowi oszustwa Xaviera.
Jak mogłaby wyjaśnić Davidowi, że nie była w związku, ale raczej przekazywana Nathanielowi jako zabawka przez Xaviera?
David kontynuował swoje pochwały: "Xavier, dzięki tobie, nawet po rozstaniu, nadal masz na uwadze dobro Victorii i przedstawiłeś jej tak świetną partię! Powinieneś bardziej o nią dbać w przyszłości!"
"Tato, proszę, dość!" Victoria nie mogła już dłużej wytrzymać. "Czy wiesz, że firma upadła z powodu szemranych działań Xaviera za kulisami?"
David machnął ręką: "Och, to nie wina Xaviera. To była moja własna zła ocena inwestując w zły projekt. Xavier nawet mnie ostrzegał, ale nie słuchałem."
David był po prostu taki naiwny, inaczej jak mogłoby dojść do roztrwonienia rodzinnego majątku?
Każda chwila spędzona tam była dla niej męką, więc szybko wymyśliła wymówkę: "Muszę skorzystać z łazienki."
Udając, że idzie do łazienki, planowała się wymknąć, ale została przechwycona przez Xaviera przy umywalce.
"Gdzie myślisz, że się wymykasz?" Xavier chwycił ją za nadgarstek.
"A co ci do tego?" Victoria strząsnęła go.
"Och, więc po kilku dniach z Nathaniel'em zmieniłaś się w ognisty temperament?" Xavier pochylił się blisko, wdychając sugestywnie przy jej uchu. "Kiedyś miałaś delikatny zapach, teraz to wszystko krew."
"Uważaj na słowa!"
Victoria zadrżała, uświadamiając sobie, że nie miała nawet szansy się wykąpać ani przebrać po porannym chaosie.
"Och, trafiłem w czuły punkt? Nie bądź taka odległa, kochanie. Kiedyś byliśmy całkiem blisko."
Zdegustowana, Victoria poczuła mdłości: "Jesteś obrzydliwy!"
"Jestem całkiem w porządku." Xavier zbliżył się jeszcze bardziej, jego ton był flirtujący. "Więc, kto jest lepszy w łóżku, on czy ja?"
Zirytowana jego natarczywością, Victoria chłodno odpowiedziała: "Ty i on? Nie ma porównania."
"Tak?"
"Absolutnie."
Xavier, teraz zirytowany i zawstydzony, chwycił jej nadgarstek i przyciągnął ją do siebie. "A może spróbujemy jeszcze raz kiedy indziej?"
"Xavier, oszalałeś?"
"Tylko trochę, nie za bardzo." Xavier bezwstydnie dodał.
"Puść mnie!" Victoria walczyła, "Nie masz już Emmą? Po co mnie dręczysz?"
Wyraz twarzy Xaviera zmienił się.
Victoria znała jego piętę achillesową, wspomnienie o Emmie trafiło w czuły punkt.
"Jeśli mnie nie puścisz, Emma dowie się jutro, że nadal jesteś zafiksowany na swojej byłej! Xavier, uważaj na siebie!" Victoria ostrzegła.
"Drżę ze strachu." Xavier odpowiedział sarkastycznie.
Victoria poczuła dreszcz przechodzący po plecach.
Gdy miała zamiar znów się opierać, Xavier ją puścił, patrząc na nią z drwiną.
Bez chwili wahania Victoria odwróciła się i wyszła.
Xavier stał, patrząc na jej odchodzącą sylwetkę, jego oczy odbijały niechęć i odrobinę niewytłumaczalnego szaleństwa.
"Victoria, naprawdę myślisz, że wymkniesz się z moich rąk?"
