Rozdział 5

PRZESZŁOŚĆ.

Minęło kilka dni od mojego spotkania z przystojnym nieznajomym. Nie zadzwonił ani nie napisał, chociaż miał mój numer. Przy każdym dźwięku telefonu sprawdzałam, mając nadzieję, że to on, tylko po to, by za każdym razem się rozczarować. Przestał nawet pojawiać się w kawiarni. W końcu pogodziłam się z rzeczywistością, że się ze mną nie skontaktuje. Może nie czuł tego przyciągania, które ja odczuwałam, albo wszystko było tylko w mojej głowie. Postanowiłam nie rozmyślać o swoich uczuciach do kogoś, kogo ledwo znałam, kiedy miałam inne sprawy do załatwienia, jak odwiedziny u taty w dniu wolnym.

Chociaż nie mógł już ze mną rozmawiać, nadal uwielbiałam spędzać z nim czas. Ubrałam się i ruszyłam w stronę szpitala, postanawiając, że nie pozwolę, by ta głupia sprawa z przystojnym nieznajomym pochłaniała moje myśli. Nie powinien mieć nade mną takiej władzy.

Byłam zestresowana od nadmiernego rozmyślania; czułam, że moja głowa zaraz eksploduje, więc postanowiłam się przejść i oczyścić umysł. Wybrałam dłuższą drogę do szpitala. Tętniące życiem ulice miasta, drzewa kołyszące się na wietrze, ćwierkające ptaki i śmiech dzieci jeżdżących na rowerach - wszystko to sprawiło, że zatęskniłam za beztroską. Bez zmartwień, tylko czysta, radosna euforia. Wibracja telefonu wyrwała mnie z zadumy, i natychmiast zaczęłam modlić się, żeby to był on, sprawdzając numer - nieznany numer. Serce mi zabiło mocniej.

"Cześć, słoneczko," usłyszałam z drugiej strony.

"Proszę pana, zapomniał pan podać swoje imię; jestem Sophie," odpowiedziałam, nie mogąc powstrzymać uśmiechu w głosie.

Zaśmiał się. "Nie pytałaś o nie. Mam na imię Alex."

"Miło. Co porabiałeś?" zapytałam, próbując utrzymać rozmowę na lekkim poziomie.

"Nic," odpowiedział.

Parsknęłam śmiechem, zanim zdążyłam się powstrzymać. "Nic, i teraz dzwonisz?"

"Oh, ktoś tu czekał, aż zadzwonię," droczył się.

Poczułam, jak moje policzki się rumienią. "Chciałbyś. Mam inne zajęcia."

"Pewnie, pewnie. Jak czekanie przy telefonie na mnie, bo wywarłem na tobie takie wrażenie. Przyznaj się, słoneczko."

Zaśmiałam się mimo woli. "Może odrobinę."

"Odrobina to dobry początek, prawda?" zauważył żartobliwie.

"Chciałbym cię znowu zobaczyć. Tym razem nie w pracy," kontynuował.

"Też bym tego chciała," odpowiedziałam.

"Co powiesz na dzisiaj?"

Zastanowiłam się przez chwilę. "O której i gdzie? I tak dla jasności, nie jestem dziewczyną, która uwielbia kwiaty i eleganckie kolacje," wyjaśniłam, chcąc ustawić odpowiednie oczekiwania.

„Zrozumiałem. A co z takimi zwykłymi rzeczami, jak coś przekąsić albo obejrzeć film?” zapytał, wydając się otwarty na pomysł.

„To brzmi lepiej,” odpowiedziałam z ulgą.

„Czyli to randka?” zapytał, a w jego głosie słychać było podekscytowanie.

„Cóż, jeśli zapytasz odpowiednio,” zażartowałam, chcąc utrzymać luźną atmosferę.

„Dobrze, słoneczko, czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na randkę dzisiaj o 18:00?” zapytał formalnie.

„Chyba oszczędzę ci męki odrzucenia i powiem tak,” zażartowałam, a on zaśmiał się ciepło.

„Dziękuję, że tak dbasz o moje uczucia, moja pani,” powiedział z wdzięcznością.

„Muszę już iść,” powiedziałam, będąc już w szpitalu.

„Okej, słoneczko. Do zobaczenia później, wyślę ci adres.”

Wróciłam do domu dokładnie o 16:40 i od razu pobiegłam do swojego pokoju, żeby wybrać, co ubrać. Zaczęłam przeglądać wieszaki, rzucając ubrania na podłogę.

„No dalej, współpracujcie ze mną,” jęknęłam, otoczona rosnącą stertą odrzuconych ubrań. Nic nie wyglądało dobrze.

Opadłam na górę ubrań i westchnęłam ciężko. „Tylko jeden fajny strój, o to proszę.”

Mój telefon zabrzęczał, wyrywając mnie z kryzysu. To była wiadomość od Alexa. Mam nadzieję, że nie zmieniłaś zdania.

Przeczytałam wiadomość dwa razy, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. W mgnieniu oka wyskoczyłam i pobiegłam prosto do pokoju rodziców. Wiedziałam, co będzie idealne.

Tam były - nowe jeansy mojej mamy, które będą na mnie idealne. Chwyciłam je i dołożyłam do nich moją ulubioną koszulkę.

„Tak jest!” Zrobiłam mały taniec radości, podziwiając zwycięski zestaw.

Po najszybszym prysznicu na świecie wślizgnęłam się w strój na randkę. Kończyłam ostatnie poprawki przy włosach, kiedy

„Wybierasz się gdzieś, młoda damo?”

Starałam się zachować spokój, ale zawsze przejrzała mnie na wylot. „Cześć mamo, nie spodziewałam się, że wrócisz tak wcześnie...”

Skrzyżowała ramiona, dając mi ten klasyczny matczyny wygląd. „Wyjaw wszystko, młoda damo.”

Nie mogłam spojrzeć jej w oczy, nagle zawstydzona. „No, może idę na randkę, tak jakby?”

„Randka, co?” Mama uniosła brew, siadając na kanapie i klepiąc miejsce obok siebie. „Wiem, że ostatnio byliśmy zajęci, ale porozmawiajmy szybko, dobrze?”

„Mamusiu, proszę, możemy porozmawiać, jak wrócę? Już minęła godzina, o której mieliśmy się spotkać,” błagałam, sprawdzając zegar.

„Kto to jest?” zapytała.

„Dobrze, mamo, wygrałaś. To jest Alex; poznałam go w kawiarni,” zaczęłam, opowiadając mamie o naszym spotkaniu. Nie mogłam ukryć uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy.

„Podoba ci się,” powiedziała z wiedzącym spojrzeniem.

„Mamo,” zawołałam.

„To oczywiste. Powinnaś była zobaczyć swoją twarz, gdy o nim mówiłaś.”

„Może,” przyznałam, lekko się rumieniąc.

„Ale czy ten Alex naprawdę cię lubi?” Mama uniosła brew. „Ważne, żebyś wiedziała, czy ma do ciebie prawdziwe uczucia.”

Spojrzała na mnie poważnie. „I musi być sobą - nie udawać kogoś, kim nie jest, żeby cię zdobyć. Zasługujesz na kogoś lepszego, Sophie.”

Mama objęła mnie ramieniem. „Więc nie spiesz się z niczym, dobrze? Poznaj go powoli. Nigdy nie zadowalaj się kimś tylko dlatego, że był pierwszy, który okazał zainteresowanie. Jesteś wspaniałą dziewczyną i powinnaś poczekać na kogoś naprawdę wyjątkowego, kto doceni prawdziwą ciebie.” Przytuliłam ją mocno, szepcząc: „Dziękuję, mamo; kocham cię.”

„Ja też cię kocham, Sophie,” powiedziała, całując mnie w głowę. „Powinnaś już iść i bądź ostrożna.”

Dotarłam do parku, a on wydawał się pusty i ciemny. Odblokowałam telefon, żeby zadzwonić do Alexa i dać mu znać, że jestem na miejscu, ale zanim zdążyłam nacisnąć wybieranie, wszystkie światła się zapaliły i zobaczyłam go idącego z drugiego końca z ogromnym misiem w ręku. Nie mogłam powstrzymać swoich uczuć; uśmiechnęłam się, jak piękne to wszystko było. W końcu podszedł bliżej i wręczył mi misia.

„Powiedziałaś, że nie lubisz kwiatów, a wiedziałem, że przyjście z pustymi rękami nie byłoby miłe, więc wybrałem to,” powiedział, uśmiechając się.

„To takie przemyślane, ale nie sądzę, żeby ktoś tu był. Czy możemy tu zostać?” zapytałam, trochę zaskoczona.

„Tak, możemy, bo wynająłem to miejsce dla nas,” powiedział pewnie.

„Wow, czy to nie za dużo?” odpowiedziałam zszokowana.

„Nic nie jest za dużo dla ciebie, słoneczko. Przestańmy gadać i zacznijmy się bawić,” powiedział, przyciągając mnie bliżej.

Stojąc obok niego, jego perfumy wypełniły moje zmysły męskim, ale słodkim zapachem, dając mi motyle w brzuchu. To wszystko było nowe i ekscytujące, ale bałam się, że za szybko się w nim zakocham. Myśląc o słowach mojej mamy, delikatnie się odsunęłam.

„Dobrze, teraz czas na zabawę,” odpowiedziałam z nadzieją, świadomie starając się przejść nad tym, co czułam.

Mieliśmy najdłuższe rozmowy, śmiejąc się, rozmawiając i po prostu robiąc fajne rzeczy razem. Park stał się naszym prywatnym parkiem, a gdy wszystkie światła były włączone, wyglądał jak kraina baśni. Byliśmy jak dwoje dzieci na karuzeli w beztroski dzień, z Alexem nalegającym, abyśmy robili zdjęcia na każdym zakręcie.

W miarę jak wieczór się przeciągał, usiedliśmy na ławce, żeby popatrzeć na gwiazdy. Nocne powietrze było chłodne, a Alex zarzucił swoją kurtkę na moje ramiona, żeby mnie ogrzać. Czułam jego prawdziwą troskę o mnie. Prawie nie rozmawialiśmy, ale dobrze nam było razem.

W końcu Alex spojrzał na mnie z błyskiem w oczach. "Wiesz, cieszę się, że zgodziłaś się na tę randkę. Spędzenie tego czasu z tobą było o wiele lepsze, niż sobie wyobrażałem."

Uśmiechnęłam się do niego, serce mi rosło. "Ja też. To tak, jakbym widziała twoje prawdziwe ja i podoba mi się to, co widzę."

Kiedy wstaliśmy, żeby odejść, splotł swoją dłoń z moją, a ja poczułam iskierki radości w sobie. Przy bramie wyjściowej podjechał samochód i zaparkował tuż przed nami. Alex odwrócił się do mnie, jego wyraz twarzy był poważny. "Muszę zapytać - jak widzisz naszą przyszłość? Czuję, że jest tu coś wyjątkowego i chciałbym to zgłębić, przechodząc na wyższy poziom."

"Nie sądzisz, że to za szybko?" powiedziałam nieśmiało, odwracając wzrok.

"Lubię cię, Sophie, i nie chcę stracić swojej szansy," uśmiechnął się nieśmiało. "Co powiesz na to - zaplanujmy kilka kolejnych randek? W ten sposób możemy to robić powoli i zobaczyć, czy naprawdę do siebie pasujemy."

Uśmiechnęłam się do niego. "Podoba mi się ten pomysł. Hmm, zobaczmy... co powiesz na dziesięć randek? To powinno nam dać mnóstwo czasu na zrozumienie, czy to działa, prawda?" drażniłam się.

"Dziesięć randek, co?" Alex zaśmiał się. "Cóż, jeśli to jest to, co potrzeba, żeby cię zdobyć, to niech będzie dziesięć randek. Uwielbiam wyzwania, słoneczko."

Delikatnie położył rękę na moich plecach, prowadząc mnie w stronę swojego samochodu. "Chodź, odwiozę cię do domu. Nie chciałbym, żebyś musiała martwić się o powrót sama."

Wsiadłam na miejsce pasażera, a my ruszyliśmy przez słabo oświetlone ulice. Jazda była pełna żywej i beztroskiej rozmowy, a ja czułam się coraz bardziej zrelaksowana w towarzystwie Alexa, żałując, że to się kończy.

Kiedy zatrzymaliśmy się pod moim mieszkaniem, odwrócił się do mnie z uśmiechem. "Dobrze się bawiłem, Sophie. Nie mogę się doczekać naszej następnej randki."

"Ja też," przyznałam, czując, jak moje policzki się rumienią. "Dziękuję za dzisiaj. To był świetny dzień."

"Dla ciebie wszystko, słoneczko," mruknął, skupiając wzrok na moich ustach. Powoli zbliżał się, aż nasze usta spotkały się w delikatnym, długim pocałunku, a moje serce zaczęło bić szybciej.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział