Rozdział 6
Pociągnęłam długi, uspokajający oddech i zaczęłam oddalać się od ściany; moje stopy naprzemiennie przesuwały się po podłodze. Była praca do wykonania, nowy projekt czekał na moją uwagę. Zagłębianie się w duchy przeszłości było luksusem, którego nie mogłam sobie pozwolić, zwłaszcza gdy moja przyszłość była na szali.
Kiedy zbliżyłam się do biurka, donośny głos Celiny przeciął powietrze. "Sophie, Mia wyraziła zainteresowanie projektem zabytku, a ja zatwierdziłam. Ona jest w najlepszej pozycji, aby się nim zająć. Szczerze mówiąc, nie wiem nawet, dlaczego najpierw dałam go tobie. Przejmij jej projekt i zacznij pracować natychmiast. Muszę mieć go gotowego do przyszłego czwartku."
"Zrozumiałam, Celine. Zapewnię płynne przejęcie i będę miała wszystko gotowe do przyszłego czwartku," odpowiedziałam.
"Dobrze" potwierdziła zanim odeszła.
Obróciłam się w stronę biurka, usiadłam i otworzyłam laptop, znajdując email od Mii dotyczący jej projektu, który teraz stał się moim. Jednak zanim zdążyłam go przeczytać, sama Mia podeszła do mnie.
"Sophie, czy jest coś konkretnego, na co powinniśmy się skupić w tym projekcie? Chcę zrobić dobre wrażenie."
"Prześlę ci wszystkie istotne pliki i szczegóły dotyczące tego, a oczekiwałabym, że zrobisz to samo w odniesieniu do swojego," odpowiedziałam.
"Oczywiście, nie ma problemu," odparła uśmiechając się jak dziecko, które właśnie dostało cukierka.
Nastał weekend, wreszcie szansa, aby spędzić czas z Dawsonem. Od kiedy zaczęłam w Polo Enterprise, byłam tak zajęta, ale teraz mogę to nadrobić. Postanowiłam pójść do jego pokoju i być pierwszą rzeczą, którą zobaczy po przebudzeniu. Widok mojego dziecka śpiącego zabrał mi cały stres i ból. Delikatnie głaskałam jego głowę, gdy otworzył oczy.
"Mamo, dzień dobry," przywitał się, trzepocząc śpiącymi oczami i siadając.
"Dzień dobry, moje kochanie. Czy dobrze spałeś?" zapytałam.
On skinął głową, a ja sięgnęłam, aby go podnieść, obsypując go pocałunkami, które sprawiły, że zaczął się śmiać."Dzisiaj jest Światowy Dzień Dawsona, więc będziemy robić, co tylko zechcesz," powiedziałem, widząc, jak jego uśmiech się powiększa.
"Chcę zjeść lody, pójść do parku, obejrzeć filmy i pograć!" krzyknął w tak szybkim tempie.
"Oho, uspokój się, mały człowieku," zaśmiałem się. "Zrobimy wszystko, co chcesz, ale najpierw weźmy kąpiel i umyjmy zęby. Babcia przygotowała twój ulubiony śniadanie, a wiesz, że nie lubi czekać."
"Najpierw do łazienki!" zawołał, zrywając się swoimi małymi nogami. "Wygrałem, Mamo!"
"O, mój szybki chłopiec! Nie nadążam," powiedziałem, uśmiechając się i zapominając o wszystkich troskach, jakie przyniosła mi nowa praca.
On zaśmiał się i odpowiedział, "Jestem najszybszym superbohaterem, Mamo!" W łazience szybko przygotowaliśmy się na dzień, podczas gdy Dawson podekscytowanie opowiadał o wszystkich zabawnych rzeczach, które chciał zrobić.
Po śniadaniu udaliśmy się do parku, gdzie Dawson biegał radośnie.
"Okej, Dawson, gdzie chcesz pójść najpierw?" zapytałem, obserwując, jak jego oczy przemierzały teren, chłonąc wszystkie widoki i dźwięki.
"Na huśtawki!" wykrzyknął, chwytając moją dłoń i praktycznie pociągając mnie w stronę huśtawek.
Poklepałem go po głowie, nadążając za jego energią. "Dobra, mój mały śmiałek, zobaczmy, kto może się najwyżej huśtać."
Następne minuty spędziliśmy na zmianę, popychając się nawzajem na huśtawkach. Śmiech Dawsona rozbrzmiewał po całym parku, i nie mogłem się oprzeć zachwytowi nad tym, jak beztrosko i zadowolony się wydawał, zupełnie inny od trosk, które mnie cały czas ogarniały.
Kiedy zdecydował, że ma już dość huśtawek, przeszliśmy do zjeżdżalni, ale akurat gdy skończyliśmy, pojawiła się grupa starszych dzieci, a jego oczy zajaśniały.
"Czy mogę się nimi pobawić, mamo?" zapytał, podskakując z ekscytacją.
"Oczywiście, moje kochanie," odpowiedziałam, chociaż część mnie nie była z tego zadowolona. "Ale bądź ostrożny, dobrze?"Dawson kiwnął z zadowoleniem i pomknął, by dołączyć do innych dzieci, które przyjęły go do swojej zabawy w berka. Usiadłam na pobliskiej ławce, z zadowoleniem obserwując go bawiącego się. Biegał dookoła, głośno się śmiejąc. Jednak moje nerwy zaczęły brać nade mną górę, gdy zauważyłam, że inne dzieci bawią się szorstko. Podniosłam się, by się wtrącić, gdy nagle Dawson potknął się i przewrócił na ziemię. Serce zabiło mi mocniej, i pospieszyłam do niego, klęcząc przy jego boku.
"Czy wszystko w porządku?" zapytałam, szybko sprawdzając, czy nie odniósł obrażeń.
Jego oczy były mokre, ale skinął głową. "Jestem w porządku, Mamo. Trochę mnie tylko zabolało."
Przytuliłam go mocno, moje ciało nagle poczuło ulgę, zdając sobie sprawę, że jest bezpieczny. Delikatnie otarłam mu łzy i pocałowałam go w czoło.
"Myślę, że mieliśmy już dość ekscytacji," zauważyłam, ostrożnie spoglądając na inne dzieci. "Może pójdziemy zjeść lody?"
Uśmiech rozjaśnił twarz Dawsona, a on entuzjastycznie kiwnął głową. "Tak, proszę!"
Kiedy wchodziliśmy do pobliskiej lodziarni, oczy Dawsona robiły się coraz większe z niecierpliwości, a on nie mógł się powstrzymać od śpiewania i tańczenia.
"Wow, mamo, spójrz na wszystkie smaki," wykrzyknął, przyciskając twarz do wystawy z lodami.
Poklepałam go lekko po ramieniu, śmiejąc się. "Więc który z nich dzisiaj zasmakuje twojemu podniebieniu?"
"Hmm. Czy mogę to dostać?" wreszcie zdecydował się po zastanowieniu się nad nieskończonymi opcjami przed sobą.
"Tak, pewnie. Dzień dobry," powiedziałam, wreszcie zwracając się do pani w sklepie, która uśmiechała się życzliwie. "Czy mogę prosić o to z tęczowymi posypkami, w małym rozmiarze?"
Pani za ladą uśmiechnęła się ciepło i nabazgrała wybrany smak do chrupiącej wafelkowej tarczy, dodając hojną porcję kolorowych posypek na wierzch. Kiedy podawała przysmak Dawsonowi, jego twarz rozpromieniła się czystą radością.
"Ojej!" wykrzyknął, biorąc ogromny kęs lodów. Kropelka słodkiego sosu wylądowała na czubku jego nosa, a ja nie mogłam się oprzeć pokusie, by żartobliwie ją zebrać palcem."Uważaj, mały człowieku," zażartowałam. "Nie chcesz mieć więcej lodu na sobie niż zjesz!"
Dawson zaśmiał się i zaczął zajadać swoje lody, a na twarzy rozpromieniła mu się czysta radość przy każdym łyżeczkowaniu. Widząc jego zachwyt, pomyślałam, że zasługuję również na małą przyjemność i sięgnęłam po porcję bogatego czekoladowego smakołyka dla siebie. Usiadłyśmy na pobliskiej ławce, obserwując przechodniów, rozkoszując się naszymi przysmakami.
Rzuciłam okiem na Dawsona, a spojrzenie czystego błogostanu na jego twarzy sprawiło, że sama się uśmiechnęłam. To lody sprawiły, że jego cały dzień stał się lepszy - czasem to właśnie proste przyjemności życia przynoszą najwięcej szczęścia, wiesz? Poczułam, jak się odprężam, po prostu delektując się chwilą i rozkoszując się słodką czekoladą topniejącą na moim języku.
"Czy smakuje, Dawsonie?" zapytałam, już znając odpowiedź.
"Mhm!" mruczał, mając usta pełne słodkiego smakołyka. "To jest najlepsze!"
Uśmiechnęłam się, oblizując jeszcze raz swoje lody.
Dawson spojrzał na mnie swoimi wielkimi ciekawskimi oczami. "Mamo, dlaczego tak dużo pracujesz?"
Jego niewinne pytanie poruszyło struny mego serca. Uklęknęłam na jego wysokość. "Pracuję ciężko, bo chcę zapewnić nam szczęśliwe życie pełne zabawy, takiej jak dzisiaj. Ale obiecuję zawsze znaleźć czas dla ciebie, mój mały superbohaterze."
On skinął głową. "Wiesz co, zawrzyjmy specjalny pakt," powiedziałam trzymając jego rączki w swoich.
"Pakt? Co to jest pakt?" zapytał, oczy szeroko otwarte z ciekawości.
"Pakt to specjalna obietnica między nami. Od teraz każdy weekend to nasz specjalny czas razem," powiedziałam do Dawsona uśmiechając się. Zawsze będzie chodziło o to, byśmy razem dobrze się bawili i tworzyli wspomnienia. Co o tym myślisz?"
Twarz Dawsona rozpromieniła się z ekscytacją. "Hurra! Brzmi świetnie, Mamo."
"Postaram się znaleźć czas dla ciebie nawet w ciągu tygodnia, bez względu na to, jak bardzo zajęta jest praca albo jak bardzo jestem zmęczona, nawet jeśli będzie to czytanie bajki przed snem albo szybka gra przed pójściem spać," powiedziałam.
Dawson energicznie kiwnął głową, "Umowa?"
"Umowa, kochanie," powiedziałam.
Przytulając mnie mocno, powiedział: "Dzisiaj jest najlepszy dzień w moim życiu."
"Kocham cię, Dawsonie, bardziej niż cokolwiek na świecie," odpowiedziałam, delikatnie całując go w czoło.

































































































