Rozdział 67

Stałam tam całkowicie zaskoczona bombą, którą zrzucił Ryan. Szczęka Melissy dosłownie opadła na podłogę, a ja czułam, jak jej oczy palą mi dziurę.

"Co? Co?" pisnęłam, ledwo wydobywając z siebie słowa.

"Uratowałabyś mnie przed pójściem samemu?" zapytał Ryan.

"Ja?" wyjąkałam, mój głos ledwo słys...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie