Burza warzy
Gdy przygotowywałam się do wyjazdu z duszą pogrążoną w żałobie, moja przyszłość była niepewna, ale jedno wiedziałam na pewno. Moja nieposłuszność wobec niego przyniesie mi problemy.
Podróż do watahy Deimosa była dość długa. Nikt nie powiedział ani słowa, tylko cisza. Moja wataha nie była zbyt duża, więc tłoczyliśmy się w ogromnych ciężarówkach, które jechały za naszym jeepem. Moje oczy próbowały spotkać się z oczami Deimosa, ale ani razu nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Byłam dla niego naprawdę niewidoczna.
W końcu dotarliśmy do bram jego watahy. Podskoczyłam na siedzeniu, żeby zobaczyć mój nowy dom, a uszy mojej wilczycy nastawiły się z nieodpartą ciekawością. Bramy otworzyły się, ukazując widok bujnej zieleni, świeżych pastwisk i zdrowych sosnowych drzew pokrytych śniegiem. Moje okno było otwarte, a dźwięk śmiechu wypełnił moje uszy. Szczenięta goniły się nawzajem, samice siedziały w kręgach, plotkowały i chichotały, a samce trenowały i biegały po polu. Ciężarówki z moją watahą zatrzymały się tam, wszyscy wysiadali, rozglądając się wokół z niepokojem i strachem.
Ale mnie zabrano gdzie indziej, w dół drogi otoczonej drzewami z obu stron. Był to odosobniony obszar, z dala od hałasu watahy. Moje usta otworzyły się z zaskoczenia, gdy ujrzałam, co stoi przede mną.
"To tutaj będziesz mieszkać, mój dom." Głos Deimosa rozbrzmiał, ale cała moja uwaga skupiła się na pięknym białym zamku. Mimo że gapiłam się na wspaniały budynek przede mną, nie mogłam poczuć szczęścia. Wyglądał jak więzienie. Więzienie, które czeka, by mnie związać.
Ragon wysiadł z miejsca kierowcy i otworzył moje drzwi. "Luna." Powiedział, pomagając mi wysiąść. Luna. Słowo, które myślałam, że nigdy nie usłyszę z ust wilka. Czuję się inaczej.
Było tam kilka starszych wilków, którzy kłaniali się nisko, cierpliwie na nas czekając. Deimos podszedł do nich. "Wstańcie," rozkazał.
Wstali, głowy nadal pochylone, ręce złożone na brzuchu. "Witamy z powrotem, Alfo Deimos."
"Ci wilkowie zaprowadzą cię do twojego pokoju." Odwrócił się do nich, wskazując na mnie. "Upewnijcie się, że jest osiedlona." Znowu się ukłonili, chórem mówiąc "Tak, Alfo." Deimos odszedł, nadal nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Czy to tak mam być traktowana? Jak niepożądana partnerka?
"Proszę za mną, Luna." Mała samica, ledwo dorosły wilk, ruszyła w moją stronę, nie podnosząc wzroku z podłogi. Przypominała mi dzikiego zająca, ostrożnego i nieśmiałego.
Podążając za nią do zamku, moje oczy błyszczały, oglądając wysokie żyrandole, marmurowe podłogi i czerwone królewskie dywany spływające po schodach. Wspinając się po schodach, dotykając poręczy i czując ich chłód, cieszyłam się tym spacerem. Wspięła się na ostatnie piętro, przechodząc przez długi korytarz, ogromne okna po prawej stronie wpuszczały strumienie światła słonecznego.
"To jest twój pokój, Luna." W końcu zerknęła na mnie, wskazując na ogromne dębowe drzwi po drugiej stronie holu. "Możesz zwiedzać zamek i jego tereny, jak tylko zechcesz." Wyszeptała, zostawiając mnie samą, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
Inspekcjonując przestronny pokój, uznaję, że jest godny królowej. Czuję, jakby czekał na mnie, czekał na moje przybycie. Uwielbiam go, jest nowoczesny, a jednocześnie posiada romański wystrój, choć rzadko interesuję się takimi rzeczami. Leżąc na miękkim materacu, moje oczy spotykają się z sufitem. Widzę siebie w lustrze zamontowanym na nim. Czy to ma być teraz mój dom? Czy to tutaj znajdę szczęście, którego szukam? Czy to będzie moja przyszłość?
Dalsze myśli o mojej sytuacji pochłaniają mnie podczas i po ciepłym prysznicu, luksusie, którego nie mieliśmy w mojej paczce. Mając nadzieję zapełnić pustkę w brzuchu, opuszczam granice swojego pokoju.
Biorąc prysznic, schodzę po schodach, mając nadzieję zaspokoić burczący żołądek. Podchodzi do mnie służący. "Czy mogę w czymś pomóc, Luno?" Rozglądam się, szukając kuchni.
"Chciałabym coś zjeść, gdzie jest kuchnia?"
"Czy chciałabyś zjeść tutaj, czy z paczką, Luno?" Myślę, że moja paczka już się osiedliła, muszę stawić im czoła.
"Zabierz mnie do paczki." Niepokój wkrada się do moich myśli, muszę znieść odrzucenie przez moją paczkę. Potrzebuję siły.
Wchodząc do kuchni paczki, moje kroki są nerwowe, moja paczka wydaje się cieszyć z interakcji z wilkami Deimosa, w tym z Elriam. Cały gwar nagle cichnie, gdy mnie zauważają. Patrzę każdemu z nich w oczy, gotowa na konsekwencje mojego wyboru.
Elriam jest pierwsza, która wstaje, podchodzi do mnie, kładąc nos na moim czole, znak czułości. "Alpha." Szepcze. Wkrótce każda samica z mojej paczki robi to samo, podczas gdy samce kłaniają się przede mną. "Rozumiemy twój wybór i będziemy cię chronić, tak jak ty chroniłaś nas."
Uśmiecham się prawdziwym uśmiechem. "Dziękuję," odpowiadam im. I tak mija czas, wszystkie wilki rozmawiają, wąchają, próbują przyzwyczaić się do różnych zapachów, przygotowując posiłek. Mieszając ciasto na ciasto, Elriam opowiada mi dowcip, na który się śmieję. Mój śmiech rozbrzmiewa po całej kuchni. Po raz pierwszy moje serce czuje prawdziwe zadowolenie. Chichocząc, odwracam się i spotykam wzrok Deimosa.
Obserwował mnie, a ja nawet tego nie zauważyłam. Byłam tak pochłonięta wszystkim wokół, że go nie dostrzegłam. Moje policzki się czerwienią, patrzę w dół. Zwracając wzrok z powrotem na niego, jego palce drżą. Znam to uczucie, pragnie mnie dotknąć, poczuć ciepło mojej skóry.
Wstając od stołu, przy którym siedzą samce z butelkami piwa w rękach. Krokiem pewnym siebie podchodzi do mnie. Jego palce muskają mój policzek, przynosząc ciasto do ust, oblizuje je, utrzymując kontakt wzrokowy. Odwraca się, wracając na swoje miejsce przy stole.
Moje ciało płonie, gardło wysycha. Potrzebuję wody. Biorąc wodę, połykam ogromne łyki, aby uspokoić ogień wewnątrz mnie. Nie mogę się skupić na zadaniu. Teraz jestem świadoma jego obecności. Czuję jego spojrzenie na sobie od czasu do czasu. Udając, że mnie to nie dotyka. Ale wewnątrz mnie burza szaleje za każdym razem, gdy jego wzrok spoczywa na mojej skórze.


























































































































