Rozdział 04
Lubił kobiety silne i zadziorne, ale często były zbyt zastraszone, aby mu się przeciwstawić. Jeśli nie były zastraszone jego niedostępnym wyglądem, to była to ciężka, dominująca aura, którą emanował. Jeśli to nie jedno z tych, to było to, jak blisko jego wilk był powierzchni. To wszystko, jeśli nie były wystarczająco przerażone na początku jego reputacją. Jedyną kobietą, która kiedykolwiek mu się przeciwstawiła – i nadal to robiła regularnie – była jego babcia.
„Masz jakieś ciasteczka czy coś do tej kawy?”
Marcus położył paczkę ciasteczek swojej babci obok jej kubka, a ona natychmiast zaczęła je jeść. Trey nie mógł oderwać wzroku od jej zmysłowych ust, gdy żuła. Obrazy tych warg wokół jego członka pojawiły się w jego umyśle, sprawiając, że jego wilk warczał w jego głowie. Całe jego ciało napięło się, gdy ona ssała krople kawy z końców swoich palców. No cholera. Co sprawiło, że cała sytuacja była jeszcze bardziej podniecająca, to fakt, że ona najwyraźniej nie miała pojęcia, że każdy mężczyzna w pokoju ją obserwuje. Była niewinnie i nieświadomie prowokująca. Oczywiście Roscoe chciałby ją, ale nadal trudno było zrozumieć, dlaczego wziął ognistą kobietę za partnerkę. Był zbyt kontrolujący, aby związać się z silną kobietą.
Treyowi jeszcze trudniej było zrozumieć, dlaczego Taryn chciałaby Roscoe jako partnera. Tak, wiedział, że kobiety lubią Roscoe i jego czarujące sposoby, które ukrywają jego zimność, ale Taryn wydawała się kimś, kto prychnąłby na kwieciste słowa i sprzeciwiłby się byciu z kimś, kto chciałby ją kontrolować. To nie miało sensu. Oni nie mieli sensu. Dlatego myślał, że może jego podejrzenia dotyczące ich rzekomego związku były prawdziwe.
Jeden z jego egzekutorów, Dominic, przyszedł do Treya z opowieścią o tym, jak natknął się na Roscoe i wilczycę, którzy mieli jakąś kłótnię. Dominic był gotów interweniować, gdy zobaczył świeży ślad ugryzienia na jej skórze – oznaczenie. Wtedy odszedł; żaden zmiennokształtny z odrobiną rozsądku nie próbowałby interweniować w kłótni między partnerami. Mimo to cała scena nie dawała spokoju Dominicowi, ponieważ ona nie wyglądała na chętną. Trey nie mógł zrozumieć, dlaczego pozwoliłaby komuś na siłę oznaczyć ją. Jej ojciec był Alfą stada, na litość boską. Na pewno by na to nie pozwolił.
Trey wiedział, do czego Roscoe Weston był zdolny. Oznaczenie niechętnej kobiety nie byłoby dla niego niczym wielkim. Może jeśli ta kobieta byłaby uległa, nie byłoby to dla niej nic wielkiego, ale Trey znał Taryn Warner tylko przez pięć minut i już mógł powiedzieć, że była daleka od uległości czy bierności. To nie miało sensu. Była jeszcze jedna rzecz, która wspierała jego podejrzenie, że coś bardzo nie w porządku z tym związkiem... „Nie pachniesz nim.”
Dzięki Bogu, Taryn powstrzymała się od wypowiedzenia tego na głos.
Chociaż Roscoe zostawił na niej swój znak, nie był w stanie odcisnąć na niej swojego piętna. Dwa wilki, które nie były prawdziwymi partnerami, nadal mogły się związać jako partnerzy i mieć silną więź poprzez proces odciskania. Ten proces nie mógł zostać zainicjowany, chyba że były silne emocje i wymagał również dużo fizycznego kontaktu. Kiedy dwa wilki były odciśnięte, ich zapachy mieszały się i rozwijały rodzaj metafizycznego połączenia. Nawet jeśli Taryn skończyłaby jako partnerka Roscoe, nigdy nie mieliby tego połączenia, ponieważ nie byłoby sposobu, aby odcisnęli swoje piętno. Chyba że emocja nienawiści mogłaby to zainicjować, oczywiście. „Hmm” była jej jedyną odpowiedzią.
W tym momencie upuściła ciastko do kawy i, korzystając z jej rozproszenia, Trey sięgnął przez stół i odciągnął jej koszulkę, odsłaniając ramię. To, co tam zobaczył, sprawiło, że warknął.
Taryn gwałtownie cofnęła się, patrząc na niego z otwartymi ustami i marszcząc brwi. „Co ty do cholery robisz?”
„Dlaczego zakrywasz to makijażem?”
„Co?”
„Twój znak. Kobieta nosi znak swojego mężczyzny z dumą, a ty go zakrywasz. Zmusił cię do tego?”
Całkowicie zaskoczona nagłym zwrotem rozmowy, Taryn była praktycznie bez słów.
„Taryn,” powiedział groźnie, zanim zażądał: „Odpowiedz na moje pytanie.”
Jego zastraszający ton sprawił, że wyprostowała się na swoim siedzeniu. „Słuchaj, psycholu, nie wiem, jaki masz problem – choć wyobrażam sobie, że nawet twój psychiatra miałby trudności ze zrozumieniem – ale bez względu na to, co dzieje się między tobą a Roscoe, nie daje ci to prawa do wiedzenia czegokolwiek o tym, co dzieje się między mną a Roscoe.”
„Może nie, ale nadal chcę odpowiedzi,” powiedział łagodniejszym głosem. „Czy on cię oznaczył wbrew twojej woli?”
Chociaż nie było naprawdę powodu, aby to ukrywać, duma i nieufność sprawiły, że zaprzeczyła. „Czy wyglądam na osobę, która pozwoliłaby na coś takiego?”
„Nie mam wątpliwości, że próbujesz znaleźć sposób na uniknięcie związku z nim, jeśli tego nie chcesz, ale nie sądzę, żebyś go znalazła. Teraz, czy on cię oznaczył wbrew twojej woli?”
„Co cię to obchodzi?”
Trey uznał to za potwierdzenie. „Czy twój ojciec wie?”
Odpowiedziała szybko, mając nadzieję, że jeśli zaspokoi jego ciekawość, to się odczepi. „Mój tata jest dumnym człowiekiem, którego jedyne dziecko jest latentną córką. Widzi sojusz z wilkiem tak potężnym jak Roscoe jako najlepszą rzecz, jaka kiedykolwiek wynikła z mojego istnienia.”
„Twoja matka?”
„Zmarła, gdy miałam dziewięć lat.”
„Nie masz innych krewnych, którzy mogliby pomóc?”
Taryn była już gotowa krzyczeć na tego faceta. Nie tylko grzebał w bardzo bolesnym miejscu, ale jej ciało reagowało na niego w sposób, który ją niepokoił. Jej palce swędziały, by go dotknąć i przeczesać jego krótkie ciemne włosy, aby sprawdzić, czy są tak jedwabiste, jak wyglądają. Prymitywny głód miażdżący ją sprawił, że jej wnętrzności się kręciły, a w niektórych bardzo interesujących miejscach pulsowało. Musiało być coś z nią nie tak, skoro była pociągana do psychola. Ale, dziwnie, nie czuła się zagrożona przy nim. Zdecydowanie syndrom sztokholmski. „To nie jest twój problem i nie ma nic wspólnego z tym, co dzieje się między tobą a Roscoe.”
Skrzywił usta i przechylił głowę. „A co, jeśli powiedziałbym, że mogę ci pomóc?”
Jej serce prawie się zatrzymało. „Dlaczego miałbyś to zrobić? Jak mógłbyś to zrobić?”
„Mogłabyś dołączyć do mojego stada.”
No to było niespodziewane. „Co mogłoby ci z tego przyjść?” zapytała, natychmiast podejrzliwa.
„Uzdrowicielkę.”
Tak, jasne. „Jest coś więcej.”
„Tak, jest coś więcej. Mam dla ciebie propozycję. Uważam, że możemy sobie nawzajem pomóc.”
Sięgnął do kieszeni jeansów i wyciągnął małą saszetkę. „W środku jest pigułka podobna do tej, którą wcześniej cię odurzono, ale trochę silniejsza. Jeśli po naszej rozmowie zdecydujesz się odrzucić moją ofertę, poproszę cię, abyś ją wzięła. Kiedy się obudzisz, twoja pamięć znów będzie zamglona i stracisz ostatnie dziesięć godzin.”
„Chcesz mnie znów odurzyć? Nie wystarczyło, że odurzyłeś mnie pierwszy raz?”
„Pozwól, że cię zapytam. Gdyby którykolwiek z moich egzekutorów podszedł do ciebie i poprosił, abyś spotkała się ze mną tutaj, w moim domu stada, czy poszłabyś spokojnie?”
Oczywiście, że nie. „Przyjęłam.” Niechętnie. „Jaka jest twoja propozycja?”











































































