Siedem

Obserwowałam, jak przyciski zapalają się dla każdego piętra, na które zjeżdżałam, jakby czas zwolnił, gdy patrzyłam na malejące liczby. Byłam zdenerwowana, niecierpliwa i próbowałam trzymać się w całości, głos Sally wciąż powtarzał się w mojej głowie, powtarzając słowa, które czułam, że zatrzymają moje serce. Ale ono wciąż boleśnie biło w mojej piersi.

Kiedy drzwi windy otworzyły się na parterze, wybiegłam, moje ramię uderzyło w drzwi windy, które nie zdążyły się całkowicie otworzyć, gdy wychodziłam. Szpital nie był daleko i dotarłam tam w mniej niż pięć minut. Moje obcasy ślizgały się na podłodze przed drzwiami oddziału mojej matki, gdy chwyciłam za klamkę i weszłam do środka.

Oddział był pełen lekarzy przenoszących innych pacjentów. Sally stała wśród nich, jej zielony fartuch wyróżniał się wśród lekarzy w białych kitlach. Sally patrzyła na zegar, prawdopodobnie zastanawiając się, czy zdążę na czas. Gdy mnie zobaczyła, podbiegła i objęła mnie ramionami. „Bardzo mi przykro, Imogen.”

Kiwnęłam głową, obserwując, jak innego pacjenta wywożą na wózku i przenoszą do innego pokoju, zostawiając tylko moją matkę, lekarza, Sally i mnie.

Lekarka była starszą kobietą po pięćdziesiątce. Miała siwiejące włosy sięgające ramion, spięte klipsem, łagodne, brązowe oczy i bladą cerę. Miała na sobie kitel lekarski i białe fartuchy. Na identyfikatorze widniało imię Laurel.

„Cześć, ty musisz być Imogen?” powiedziała, wyciągając rękę i delikatnie chwytając moją dłoń między swoimi.

„Komisja Etyki Medycznej zdecydowała o odłączeniu twojej matki od aparatury podtrzymującej życie. Przygotuję cię teraz na to, co będzie dalej.” Patrzyłam na nią, moja twarz była zupełnie pusta. Myślę, że byłam w szoku, ale jednocześnie rozumiałam wszystko, co mówiła, nawet kilka razy kiwnęłam głową.

Kiedy skończyła, zapytała, czy chcę spędzić trochę czasu sama z moją matką. Kiwnęłam głową i obie wyszły, zostawiając mnie samą z nią. Powoli podeszłam do jej łóżka i chwyciłam jej dłoń. Patrząc na nią, wyglądała jakby tylko spała, jej twarz była rozluźniona, z rurką wystającą z ust, która utrzymywała jej oddech. Delikatnie pogłaskałam jej włosy.

„Mamo, to ja, twoja Immy. Zdecydowali, że wyłączą aparaturę podtrzymującą życie.” Patrzyłam na nią, mając nadzieję na jakiś cud. Ale nie było żadnego. Słyszałam, jak Sally i lekarka rozmawiają cicho za drzwiami. Nic z tego nie wydawało się realne.

„Jeśli mnie słyszysz, mamo, proszę, wiedz, że mi przykro. Próbowałam, naprawdę próbowałam. Kocham cię, mamo, ale muszę cię puścić.”

Nadszedł czas. Przygotowywałam się na to, ale dlaczego nie czułam, że jestem przygotowana w ogóle. Nie wiedziałam, co robić. Nie wiedziałam, co jej powiedzieć, teraz gdy to było pożegnanie. Więc zamiast tego, po prostu trzymałam jej dłoń, rysując kółka na jej miękkiej skórze. Lekarka weszła z Sally. Spojrzałam w górę, gdy weszły, Sally wyglądała na załamaną dla mnie, a ja odwróciłam się od niej. Nie mogłam znieść widoku smutku w jej oczach.

Wiedziałam, że kiedy pozwolę sobie płakać, nigdy nie przestanę. Więc zamiast tego, wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy, mówiąc sobie, że dam radę, wzmacniając swoją determinację. Lekarka poprosiła mnie, żebym wyszła, aby mogła usunąć rurki i wyłączyć aparaturę. Pokręciłam na nią głową.

Kiedy wyciągnęła rurkę z jej gardła, moja matka wydała bulgoczący dźwięk i zaczęła łapać oddech, ale lekarka powiedziała, że to normalna reakcja ciała. Ścisnęłam rękę mojej matki mocniej, próbując ignorować dźwięki, które wydawało jej ciało. Lekarka następnie odłączyła wszystkie maszyny, które teraz zaczęły głośno piszczeć.

Kiedy skończyła, mocno ścisnęła moje ramię, zanim odeszła na bok. Lekarka powiedziała, że moja matka może wytrzymać kilka godzin lub odejść szybko. Mama odeszła szybko. Jej oddech zwolnił, jej usta zaczęły sinieć, jej ciało nawet drgało, co sprawiło, że podskoczyłam na nogi. Objęłam ją za szyję, przyciskając głowę do jej głowy.

„Wszystko w porządku, Mamo. Jestem tu, jestem tu,” powiedziałem do niej. Po kilku sekundach przestało i tak samo jej oddech. Jej klatka piersiowa przestała się unosić i opadać. W pokoju zapanowała cisza, jedynym dźwiękiem było moje ciężkie oddychanie. Podniosłem głowę z jej czoła, skóra Mamy stała się matowa i bez życia, a jej ręka straciła ciepło. Wiedziałem, że odeszła. Lekarz podszedł i przyłożył stetoskop do jej klatki piersiowej, słuchał przez chwilę, a potem skinął głową, potwierdzając, że jej serce już nie bije.

Gapiłem się na martwe ciało mojej matki leżące na noszach, już jej nie było. Nigdy więcej nie usłyszę jej głosu, nigdy więcej jej nie przytulę. Nie mogłem tego znieść. Wstałem, podciągnąłem koc, układając ją jakby spała, a ja mówiłem dobranoc, zamiast żegnaj. Pochyliłem się i pocałowałem ją w głowę. Moje usta drżały, a oczy paliły od łez, które chciały spłynąć.

Po prostu patrzyłem na nią. I co teraz, po prostu wyjdę i już tu nie wrócę? Odwróciłem się i wyszedłem jak w transie, niemal automatycznie. Gdy wszedłem do niebieskiego korytarza, Sally próbowała złapać mnie za rękę, ale odsunąłem się od jej dotyku. Nie chciałem być dotykany; wiedziałem, że się rozpadnę. Prawie dotarłem do końca korytarza, gdy Tobias pojawił się w moim polu widzenia. Nie wiem, co zobaczył na mojej twarzy, ale próbował mnie dotknąć. Szybko odsunąłem się z jego zasięgu. Co z tymi wszystkimi ludźmi i próbami dotykania mnie? Nie rozpadnę się; na pewno nie rozpadnę się przed nikim. Łzy to słabość. Nie jestem słaby. Moja matka nie wychowała słabeusza.

Szłem dalej, słyszałem jak ludzie do mnie mówią, słyszałem Sally wołającą za mną, ale ich ignorowałem i szedłem dalej. Wyszedłem z drzwi szpitala. Telefon zaczął wibrować w mojej torbie, która była przewieszona przez ramię. Ignorując go, przeszedłem do parku po drugiej stronie ulicy. Usiadłem na ławce w parku; było już ciemno. Gwiazdy świeciły jasno nade mną, drzewa kołysały się na wietrze. Noc była zimna i cicha, jedynym dźwiękiem, który słyszałem, było bicie mojego własnego serca, które, jak byłem pewien, było złamane nie do naprawienia.

Nic nie czułem, absolutnie nic. Byłem całkowicie odrętwiały i modliłem się, żeby tak zostało. Nie chciałem wiedzieć, jak będzie czuł się ten ból. Wiatr poruszał moimi włosami z dużą prędkością, krople deszczu uderzały w moją skórę, nie czułem ich chłodu, nie czułem ukłucia wiatru na skórze. Po raz pierwszy w życiu nie wiedziałem, jaki będzie mój następny krok, nie miałem planu. Uświadomiłem sobie, że przez cały ten czas byłem w zaprzeczeniu, ponieważ nigdy nie planowałem dalej niż do tego momentu. Wiedziałem, że ten czas nadejdzie, ale nie sądziłem, że naprawdę odejdzie. Zamiast tego pozwoliłem deszczowi padać, mocząc mnie tam, gdzie siedziałem. Nie wiedziałem, co innego robić, jakoś sprawiłem, że uwierzyłem, że ona się wykaraska, mimo że mój umysł wiedział, że nie wróci.

W pewnym momencie wróciłem do samochodu. Zauważyłem, że Tom zostawił drzwi do parkingu lekko uchylone, musiał zauważyć, że mnie nie ma w samochodzie. Podszedłem do auta i otworzyłem bagażnik, wyciągając butelkę. Otworzyłem ją i zacząłem pić wódkę. Chciałem tylko zasnąć i spróbować zapomnieć o tym dniu, a może obudzić się i stwierdzić, że to wszystko był tylko koszmar, z którego po prostu nie mogłem się obudzić. Tylko że wiedziałem, że to nie jest sen, bolało za bardzo, a w snach nie czuje się bólu.

Wsiadłem do samochodu, wziąłem koc z tylnego siedzenia i owinąłem się nim, szukając pocieszenia w jego cieple. Nie chciało mi się zdejmować mokrych ubrań, teraz wydawało się to zbyt dużym wysiłkiem. Po chwili i kilku kolejnych łykach mojego paliwa rakietowego, zapadłem w ciemność snu.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział