Rozdział 01: Kiedy pojawiły się kłopoty
Rozdział 01: Kiedy Kłopoty Weszły do Środka
ELLIE
Myślę, że bycie jedyną singielką w grupie przyjaciół składającej się wyłącznie z szczęśliwych par, które mają mnóstwo seksu, wpływało na mnie, sprawiając, że zaczęłam myśleć, że czas znaleźć odpowiedniego faceta.
Nie żebym naprawdę szukała; po prostu obiecałam sobie, że nie będę już umawiać się z żadnymi draniami ani kobieciarzami po tym, co przeszłam.
Ale wtedy zaczęły się problemy - a raczej wtedy problem wszedł przez drzwi.
Młodszy brat Bena, Ethan, wszedł do mieszkania Zoe i Bena podczas jednego z naszych spotkań, które polegały na piciu dużej ilości alkoholu i nadrabianiu zaległości.
Nie słyszałam o nim zbyt wiele. Wiedziałam tylko, że prowadził biuro w Londynie i wracał. Anna powinna była mi powiedzieć, że jest... taki.
Patrząc na niego, powiedziałabym, że był typem faceta, którego nazywałam Wilkiem Czarującym. To była moja antyteza do Księcia z Bajki, który, w mojej opinii, był tym, czego nie chciałam, ale prawdopodobnie powinnam chcieć. Zawsze uważałam, że Książęta z Bajki są zbyt doskonali i, co za tym idzie, nudni.
Wilk Czarujący był moim idealnym typem - takim, który ma z tobą dziki seks i traktuje cię ostro, ale ma też tę czarującą stronę i traktuje cię jak księżniczkę przez resztę czasu.
Takie wrażenie wywarł na mnie wysoki, szerokoramienny mężczyzna o ciemnych blond włosach, kiedy wszedł do pokoju, ubrany w garnitur w sobotę. Wyglądał zbyt elegancko, a jednocześnie dziko i męsko.
„Wilk Czarujący?” szepnęłam do Anny, gdy zbliżałyśmy się, by przywitać go z resztą grupy.
Anna, moja najlepsza przyjaciółka, była prawdopodobnie głównym powodem, dla którego miałam w głowie ten pomysł, aby znaleźć odpowiedniego faceta.
Nie że powiedziała mi, żebym to zrobiła, ale po prostu dlatego, że była żoną Willa, najgorętszego i najseksowniejszego wytatuowanego byłego gracza i nerda, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Byli idealni razem.
Wciąż próbowałam przekonać ich dwoje, żeby oddali trochę DNA Willa, żebym mogła go sklonować w laboratorium. Zawsze mówię, że to niesprawiedliwe, że jest tylko jeden Will. Anna trafiła na żyłę złota, a oczywiście, tak samo Will.
„Drań Czarujący, z tego, co słyszałam od Willa,” szepnęła z powrotem.
Mój uśmiech zniknął natychmiast. Nie że oceniam kogoś, zanim go poznam - tego nie robiłam; nienawidziłam stereotypów i typizacji, jak przystało na dobrego naukowca - ale słysząc to, każda mądra kobieta powinna być na baczności.
W ostatnich miesiącach ciężko pracowałam, żeby trzymać się z dala od wszelkich kobieciarzy, drani i graczy w Nowym Jorku.
Przełknęłam ostatni łyk piwa, nachyliłam się do przodu, kładąc butelkę na stoliku kawowym, zanim przyszła moja kolej, żeby przywitać się z mężczyzną o uderzająco jasnobrązowych oczach. Był dobrych dwadzieścia centymetrów wyższy ode mnie, nawet w obcasach.
Mój żołądek zaczął się skręcać, gdy zmuszałam się do uśmiechu w odpowiedzi na jego, który ukazał idealne zęby.
Cholera... jest cholernie przystojny.
Mrugnęłam, próbując wyrwać się z transu.
„Miło cię poznać, Ethan. Jestem Ellie. Witamy z powrotem w Nowym Jorku,” powiedziałam, wyciągając rękę, podczas gdy moje serce waliło w piersi.
Zignorowałam to, wraz z dreszczem, który przebiegł mi po kręgosłupie. Może to dlatego, że wszyscy wokół nas patrzyli z jakimś dziwnym oczekiwaniem, jakby coś krzyczało, że w pokoju są dwie samotne osoby, nie tylko ja jak zawsze.
„Miło cię poznać, Ellie.” Mocno uścisnął mi rękę.
Starałam się zignorować szybkie zlustrowanie, które mi zafundował, poświęcając zdecydowanie za dużo czasu na moje piersi. Odsunęłam się, gdy tylko puścił moją rękę.
Ben, Will i Jack zebrali się na kanapach po przybyciu Ethana, a ja pociągnęłam Annę do kuchni po kolejny drink.
„Jego oczy są takie same jak Bena,” skomentowała.
Tak, te brązowe oczy były hipnotyzujące.
„Podobnie jak jego reputacja, mam na myśli, zanim ożenił się z Zoe,” powiedziałam, rozśmieszając nas obie. „Ale niech ona nie dowie się, że to wspomniałam. Pożarłaby mnie żywcem.”
Zoe i Bennett, czyli po prostu Ben, byli kolejną parą w mojej grupie przyjaciół, którzy prawdopodobnie wpływali na mnie, choć myślę, że w nieco innym sposób niż Anna i Will.
To dlatego, że oboje byli dupkami, którzy zakochali się zanim zdążyli się pozabijać. Nie wiem, jak wciąż żyją, może dlatego, że wyładowują całą swoją złość na sobie poprzez seks.
„Obczaił ci cycki,” powiedziała Anna, gdy weszłyśmy do kuchni.
Stłumiła śmiech, opierając się o wyspę, podczas gdy ja zajęłam się otwieraniem dwóch piw.
„Udało ci się to zauważyć? Myślałam, że to było w ułamku sekundy.”
„Myślę, że wszyscy to zauważyli.”
„Ugh! Dlaczego wszyscy się gapili?”
„Może dlatego, że jesteście jedynymi singlami w pokoju? To sprawia, że jest ciekawiej, gdy jesteś w związku.”
„Naprawdę musisz mi o tym przypominać? I to nie tak, że coś się między nami wydarzy.”
„Wiem, wiem. Żadnych łajdaków, drani ani kobieciarzy. Słyszę to od ponad roku?”
„I będziesz to słyszeć, dopóki nie znajdę odpowiedniego faceta.” Podałam jej jedną z butelek piwa.
„Za odpowiedniego faceta! Oby pojawił się szybko!” Uniosła butelkę, proponując toast, zmuszając mnie do tego samego. „I zakończył twój zły nastrój mnóstwem seksu!” zakończyła.
„Hej! Jaki zły nastrój?”
„Przepraszam!” Głęboki głos zabrzmiał, zanim wszedł do kuchni.
Jego obecność sama w sobie sprawiła, że poczułam się nieswojo.
„Nie macie nic przeciwko, jeśli znajdę wino Bena?” zapytał, sprawiając, że Anna odwróciła się do niego.
„Pomogę ci,” zaproponowała, prowadząc go do wiszącego na ścianie stojaka na wino za mną.
Wzięłam długi łyk piwa, zagubiona we własnych myślach, podczas gdy oni rozmawiali o winach za mną.
„Co wy, Morgany, bierzecie? Wiem, że Bennett chodzi na siłownię prawie codziennie, ale nic nie tłumaczy, dlaczego rośniecie tak dużo, nie tylko na wysokość,” nagle powiedziała Anna, prawie sprawiając, że wyplułam piwo.
Boże! Ona, jak zawsze, bez filtra. Usłyszałam, jak wydał cichy śmiech.
„Jesteś naukowcem, prawda? Więc możesz wyjaśnić genetykę.”
„Myślę, że są rzeczy, których nawet naukowcy tacy jak my nie mogą wyjaśnić, prawda, El?” powiedziała, zmuszając mnie do odwrócenia się do nich.
„Oczywiście! Cokolwiek mówisz, jestem z tobą.”
„Więc też jesteś naukowcem?” Uniósł brew w moją stronę.
„Tak, obecnie bardziej badaczem.”
„Przyznaję, miałem bardzo inny obraz naukowców w głowie,” powiedział, nie starając się ukryć, jak jego oczy prześlizgują się po moim ciele, zostawiając mnie niespokojną.

















































































































































