Rozdział 69

Nadszedł dzień ceremonii pełni księżyca, a oczekiwanie unosiło się w powietrzu. Patrzyłam na wschodzące słońce przez okno, mentalnie przygotowując się na to, co miało nadejść. Dziś miał być przełomowy dzień — dla mnie, dla Raymonda, dla całej watahy. Czułam to w kościach.

Przygotowałam się skrupula...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie