137, Szczęśliwy?

Nash

Chwyciłem Tite za rękę, gdy wychodziliśmy z klubu i przedzieraliśmy się przez tłum ludzi do tylnej bramy. Wyszliśmy na pustynię, a ja ufałem, że ona nas poprowadzi. Księżyc świecił na bezchmurnym niebie, ale dla moich ludzkich oczu nadal trudno było dostrzec szczegóły. Tite wyglądała oszałam...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie