2, letni deszcz i skóra
Słuchając
Słuchałem dźwięku nadjeżdżających motocykli i westchnąłem. Nie miałem pojęcia, co się dzieje ani dlaczego dziwni motocykliści pojawili się na terenie stada. Nie obchodziło mnie dlaczego ani co. Tylko fakt, że mój ojciec będzie miał wymówkę, żeby znowu ze mną nie rozmawiać. Minął tydzień, odkąd wróciłem z stada Czerwonego Serca. Tydzień prób uzyskania czasu na rozmowę z ojcem i tydzień, podczas którego był zbyt zajęty. Nic nowego pod słońcem, pomyślałem, podnosząc szkicownik i zaczynając pracować nad pomysłem, z którym przyszedł do mnie Ulf. Chciał zaskoczyć Amber. Lubiłem Amber. Była w stadzie tylko przez sześć miesięcy, po spotkaniu z moim bratem, jej prawdziwym partnerem, na wspólnym spotkaniu stada. Jak na osobę z zewnątrz, szybko przyjęła nasz sposób życia. Stado ją polubiło. Była dobrym wyborem na przyszłą Lunę. Po serii nietradycyjnych Lun, stado w końcu miało mieć przeznaczoną Lunę, która była wilkołakiem. A ja zyskałem siostrę, którą naprawdę lubiłem i szanowałem. Nie wspominając o tym, że Ulf był jak słodki szczeniak, kiedy byli razem. To było urocze i dawało mi mnóstwo dobrego materiału do droczenia się z nim. Najlepsze było to, że Amber czerpała tyle samo radości z droczenia się z nim co ja. Tworzyliśmy dobry zespół. Może powinienem porozmawiać z Amber. Mogłaby mi pomóc porozmawiać z bratem, a może on mógłby mi pomóc uzyskać trochę czasu na rozmowę z naszym ojcem. Nienawidziłem, że muszę rezerwować czas z nim przez Ulfa. Jakbym był tylko kolejnym członkiem stada. Czułem, jak naciskam ołówek na pad. Odłożyłem go i wziąłem kilka głębokich oddechów. Nie ma potrzeby niszczenia idealnego szkicu, ponieważ emocje uciekły mi spod kontroli.
„Mamo!” Kendra krzyknęła z trzy pokoje dalej. Westchnąłem. Muszę się stąd wydostać, zanim całkowicie stracę rozum. Odłożyłem szkicownik i otworzyłem drzwi, tylko po to, żeby usłyszeć odpowiedź mojej macochy.
„Kendra, proszę, nie krzycz. Jacob ma gości,” Mara powiedziała do swojej córki.
„Ups, przepraszam mamo. Po prostu chciałam pożyczyć twoją kartę. Ja i kilka dziewczyn wybieramy się do miasta na zakupy. Nie masz nic przeciwko, prawda?” Kendra zapytała. Przewróciłem oczami.
„Nie, nie. Tylko nie wydawaj tyle, co ostatnio, pamiętasz, jak Jacob się zdenerwował,” Mara przypomniała jej.
„Obiecuję, dziękuję, mamo,” Kendra powiedziała. Wyszedłem z pokoju, żeby uciec od nich, zanim moje oczy wyskoczą z powodu ciągłego przewracania oczami.
„Tite, poczekaj chwilę,” Mara powiedziała. Zamarłem i przekląłem pod nosem, że mnie zauważyła. Odwróciłem się, żeby spojrzeć na te dwie kobiety.
„Tak, Luno?” zapytałem. Wiedziałem, że nienawidzi, gdy ją tak nazywam. Ja też tego nienawidziłem. Ten tytuł należał do mojej mamy. Oczywiście, że była martwa, a Mara była teraz związana z moim ojcem, ale nadal. Używałem go tylko dlatego, że wiedziałem, że Mara nienawidzi, gdy nie uznaję jej związku z moim ojcem. Wolałaby, żebym nazywał ją macochą. Wiedziałem, że po cichu liczy na to, że pewnego dnia po prostu nazwę ją po imieniu, aby mogła powiedzieć ojcu, jak bardzo jestem niegrzeczny. Ta suka mogła o tym marzyć.
„Jacob ma gości, ludzi, więc trzymaj się z dala od jadalni,” powiedziała mi. Jakbym miał wejść do pokoju i zawstydzić mojego ojca samym moim istnieniem.
"Oczywiście, Luna. Zejdę na dół i pomogę przygotować kanapki i jedzenie. Biegacze zaraz wrócą," powiedziałem jej. Zobaczyłem lekką panikę w jej oczach i pozwoliłem sobie na chwilę satysfakcji. Zapomniała, jak prawie zawsze. Dwa razy dziennie biegacze, którzy patrolowali nasze granice, wracali na zmianę. Zmiana oznaczała hordę mężczyzn i kobiet łapiących jedzenie i wodę na kolejne dwanaście godzin. A kolejna horda mężczyzn i kobiet, którzy byli na zewnątrz przez dwanaście godzin, żyjąc na wodzie i kanapkach, potrzebowała prawdziwego jedzenia i piwa. Jako Luna, Mara miała obowiązek upewnić się, że wszystko jest gotowe. W prawie jedenastu latach, odkąd Mara była Luna, nadal nie opanowała tego. Mogłem po prostu zostawić to i patrzeć, jak wszystko się sypie. Mój ojciec byłby wściekły. Ale gdybym to zrobił, oznaczałoby to brak jedzenia dla tych, którzy wychodzą, i brak jedzenia dla tych, którzy wracają do domu. Nie byłem gotów poświęcić mojej watahy, żeby zemścić się na mojej macosze.
"Bogini, jak nudny możesz być?" Kendra powiedziała i spojrzała na mnie, jakbym był bezwartościowy. Byłem przyzwyczajony do tych spojrzeń od niej. "Tylko nie idź i nie zatruwaj jedzenia, czarownico. Tata musiałby cię zabić, gdybyś to zrobiła," dodała. Przestałem się przejmować tym, że nazywa mnie czarownicą, i tym, że nazywa mojego ojca tatą. Byłem czarownicą, no cóż, pół czarownicą, pół wilkołakiem, i większość watahy nie miała nic przeciwko temu. I wiedziałem, że nigdy nie nazwałaby mojego ojca tatą, żeby mógł to usłyszeć. Próbowała raz i to była pamiętna eksplozja do oglądania. Po prostu lubiła używać tego przy mnie, żeby mnie zdenerwować. Lubiła pokazywać swoją zepsutą księżniczkową osobowość, wiedząc, że muszę pracować na swoje pieniądze i wiedząc, że mój ojciec nigdy nie miał dla mnie czasu. To sprawiło, że robiłem głupie rzeczy, kiedy byłem młodszy. Rzeczy, których teraz żałuję, no cóż, przynajmniej niektórych.
"Więc najlepiej spróbuję tego unikać," powiedziałem jej i skinąłem głową w stronę Mary, głównie z przyzwyczajenia, i odszedłem. Udało mi się dostrzec, jak bardzo zirytowana wyglądała Kendra. Kiedy zdałem sobie sprawę, że najlepszą zemstą było nie dawanie się jej prowokacjom, zacząłem cieszyć się jej próbami wywołania u mnie złości lub smutku. Poszedłem do wspólnej kuchni.
"Hej, Tite!" Anna, partnerka naszego Beta, zawołała.
"Cześć, ciociu Anno. Jak się miewamy?" zapytałem.
"Dobrze. Gotujemy chili, które mogłoby nakarmić małą armię, więc myślę, że mamy wystarczająco. Kanapki są prawie gotowe," powiedziała.
"Jesteś niesamowita," powiedziałem jej i stanąłem obok Carla, który dodawał wędliny do kanapek. Chwyciłem butelki z majonezem i musztardą i zacząłem je dodawać. Pracowaliśmy jako zespół, aby przygotować się na nadchodzący szturm. "Dobra, zaraz wszystko ustawię. Byliście wielką pomocą, ale możecie teraz trochę odpocząć," powiedziałem reszcie członków watahy, którzy pomagali. Jedzenie było gotowe, kuchnia została posprzątana. Pozostało tylko ustawić wszystko tak, aby łapanie jedzenia było łatwe i nie kończyło się bójką. Cieszyłem się spokojem kuchni, układając kanapki z butelkami wody i chili z miskami obok. Poczułem coś i odsunąłem się od chili. Letni deszcz i skóra uderzyły w moje nozdrza, a mój wilk ogłosił, że mój partner jest blisko. Zamarłem, nie chciałem spotkać mojego partnera. Miałem zamiar uciec, gdy drzwi kuchni się otworzyły i on wszedł.











































































