47, Zrzucanie maski

Nash

Znowu wszystko schrzaniłem. Dlaczego to było tak cholernie trudne, żeby wszystko się ułożyło z Tite? Spojrzenie, które mi rzuciła, gdy wchodziła do środka, nadal mokra od wody, którą Lora na nią wylała, było w połowie pełne furii, a w połowie złamane serce. Powinienem za nią pójść, porozmawi...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie